-Jak zwykle miła.-Zaśmiał się nastolatek.
-Jestem jebanym promyczkiem słońca, nie wiem o co ci chodzi. Nawet zrobiłam ci kawę i w przeciwieństwie do ciebie nie dosypałam do niej żadnego nasennego gówna.-Uzupełniła część karty zeznań i przeczytała pytania, które miała mu zadać.
Podała teczkę Bucky'emu i oparła się wygodnie z kubkiem w dłoni.
-Nie mam jak jej wypić, jakbyś nie zauważyła mam skute ręce.- Chłopak przekrzywił głowę nadal na nią patrząc.
Na te słowa Brooke wstała i podeszła do niego. Odstawiła swój kubek i wyjęła z kieszeni mały kluczyk. Odpięła kajdanki tak by przełożyć je zza metalowej rurki po czym znowu je zapięła na jego nadgarstkach.
-Dlaczego powiedziałeś, ze będziesz rozmawiać tylko ze mną?-Zapytała wracając na swoje miejsce. Nie przerywała kontaktu wzrokowego dokładnie tak samo jak on.
-Kiedyś byliśmy dość blisko, uznałem, że miło będzie znowu porozmawiać.
-Tak, byliśmy blisko zanim się okazało, że jesteś małym podstępnym gnojkiem, który chciał mnie wydać nazistowskiej organizacji.- Odpowiedziała mrużąc oczy.
-Przy naszym ostatnim spotkaniu mówiłem ci przecież, że mieli moją matkę.-Odpowiedział niemal natychmiast.
-Ta, coś mówiłeś. Tylko jest jeden problem.-Powiedziała pochylając się do przodu.-Nie wierzę ci. Doskonale wiem, że twoja matka nie żyje. Także lepiej przestań ściemniać.
-Wydaje wam się, że wiecie wszytko, co?-Zaśmiał się złowieszczo chłopak.- Ale tak naprawdę to gówno wiecie.
-To oświeć nas może.-Powiedział Barnes spisując dokładnie jego słowa.
Chłopak na chwilę zamilkł i było widać, ze toczy wewnętrzną walkę z samym sobą. Zastanawiał się czy powiedzieć im wszystko czy milczeć. Doskonale zdawał sobie sprawę, że go zamkną i to na długi czas.
-Dostałem kiedyś akta na wasz temat. Dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy.- Powiedział po czym upił łyk swojej kawy.
-Mógłbyś przejść do sedna? Naprawdę nie mam dzisiaj siły ani nastroju na zabawę w kotka i myszkę.- Powiedziała nastolatka zmęczonym głosem.
-Wiedziałaś, że twoja rudowłosa przyjaciółka i twój chłopak mieli kiedyś romans?- Nastolatek przechylił głowę i przyglądał się jej mrużąc oczy. Kątem oka zauważyła, że Bucky przestał pisać i spojrzał na nią niepewnie.
-Wyobraź sobie, że tak. Wiedziałam, ludzie sobie bliscy rozmawiają ze sobą jeśli są szczerzy. A teraz do celu.
-Od czego by tu zacząć?-Głośno się zastanawiał.
-Najlepiej od początku.-Warknął Barnes wracając do pisania.
-Wszystko zaczęło się jakieś trzy lata temu. Miałem problemy z narkotykami. Uzależniłem się a gdy ojciec się o tym dowiedział odciął mnie od pieniędzy. Wtedy pojawił się ten gość.-Zaczął opowieść.
-Jaki gość.-Zapytała Brooke. On zanim zaczął kontynuować upił kolejny łyk kawy.
-Dawał mi pieniądze na dragi ale jednocześnie zaproponował pomoc w wyjściu z nałogu. Na początku nie chciał w zamian kompletnie niczego. Zdawał się samotnym człowiekiem, który potrzebował przyjaciela.
-A ty jesteś tak wspaniałomyślny, że zostałeś jego przyjacielem.-Dopowiedziała czarnowłosa.
-Nie jest łatwo żyć mając pieniądze. Ludzie nie trzymają się z tobą z powodu tego jakim się jest tylko właśnie dla nich.
-Wyobraź sobie, że doskonale wiem jak to jest.- Odpowiedziała nastolatka z kamienną twarzą.
-Nie wiesz. Ty od małego nie byłaś córką Starka tylko jakimś człowiekiem. Dopiero od niedawna spotykasz się z tym wszystkim co mnie dotyka całe życie.- Wrócił wzrokiem do swojej rozmówczyni.
-Tak, może i dopiero niedawno świat poznał mnie jako najmłodszą ze Starków. Ale właśnie przez to wszyscy, których poznałam w szkole czy na zajęciach dodatkowych nagle chcieli się ze mną zaprzyjaźnić. Także ci, którzy śmiali się ze mnie przez wiele lat. Więc nie pieprz mi, że nie wiem jak to jest. To co ty miałeś rozłożone na siedemnaście lat życia ja zaliczyłam w ciągu niecałych dwóch.- Patrzyła na niego zimnym wzrokiem. Na kolanie poczuła dłoń Barnesa, z którą splotła palce.- A teraz wracaj do tematu, który nas interesuje.
-Rzuciłem to gówno, on cały czas był przy mnie. Potem to jemu posypało się życie. Zrobił trochę przekrętów. Miał pomysł jak się odbić od dna ale nie mówił mi na czym miał polegać. Nie widziałem się z nim przez długi czas. Prawie rok nie mieliśmy kontaktu. Kiedy pojawił się u mnie w starej szkole mówił, że potrzebuje mojej pomocy. Zgodziłem się.-Kontynuował Patric.
-Na czym miała polegać twoja pomoc?-Dopytał Barnes.
-Miał długi a Hydra zaoferowała mu pomoc tak jak on zaoferował ją kiedyś mi. Z tym, że on nie mógł zrobić tego czego od niego chcieli bo był już spalony.
-Co masz na myśli mówiąc, że był spalony?-Zapytała Brooke.
-Pamiętasz Ethana?
Dziewczynę zmroziło. Poczuła jak serce jej szybciej zabiło.
-To właśnie on, miał się do ciebie zbliżyć. Ale coś poszło nie tak jak powinno. Pojawiła się ta cała Sharon i wydawało mu się, że razem z nią uda mu się dostać do Tarczy żeby szybko zarobić. Przeszkodziliście im w tym dlatego był już spalony. Było wiadome, że nie zaufasz mu po czymś takim tak samo jak nadal nie ufasz Sharon. I tu pojawiam się ja. Syn znajomego twojego ojca, który z różnych względów zmienił szkołę. Na początku nie wiedziałem co jest celem. Wiedziałem tyle, że za wszelką cenę muszę się do ciebie zbliżyć.
-Kiedy się dowiedziałeś o co tak naprawdę chodzi?-Spytała Brooke przekrzywiając głowę.
-Po twoich egzaminach. Jak wróciłem do domu po wizycie w wieży zastałem u siebie Ethana. Mówił, że czas najwyższy wtajemniczyć mnie do końca. Pokazał mi wtedy wasze akta. Przekazał mi wszystko co wiedział o planach Hydry w stosunku do ciebie.
-Wasz genialny plan zakładał twoje odcięcie się wtedy?
-Nie, zawahałem się. Nie byłem pewny czy to co robimy jest dobre ale teraz wiem, ze postąpiłbym tak samo. Wiem o co walczyłem.- Powiedział i oparł się o oparcie swojego krzesła z uśmieszkiem błąkającym się po jego twarzy.
-Gdzie znajdziemy Ethana?-Zapytał Barnes.
-Nie wiem, to zawsze on znajdował mnie.- Chłopak wzruszył ramionami.
-Jesteś okropnym kłamcą więc nie wciskaj nam kitu i gadaj gdzie on jest.- Warknęła zdenerwowana Brooke.
-Wiem tylko, że jeszcze jest w mieście. Nic więcej.- Powiedział patrząc na nastolatkę.
Ona poczekała aż Bucky skończy pisać. Gdy ścisnął jej rękę pod stołem wstali.
-Powiedziałabym, że miło się gadało ale nie lubię kłamać. Smakowała kawa?-Zapytała patrząc na pusty kubek.
-Lepsza niż ta, którą dostaje do posiłków.-Powiedział patrząc na nią w górę.
-Czyli musimy częściej pluć do tego co pije.-Zwróciła się do Barnesa.-Zaraz ktoś cię odprowadzi i mam nadzieję, że więcej się nie zobaczymy.
-Mieliśmy wzloty i upadki ale będę za tobą tęsknić wiesz?-Powiedział odprowadzając ją wzrokiem do wyjścia.
-Ja nie. A na koniec powiem ci jedną rzecz, którą powinieneś sobie dobrze zapamiętać.- Podeszła do niego i oparła ręce na podłokietnikach jego krzesła.- To przesłuchanie wyglądało tak a nie inaczej tylko dlatego, że kiedyś złożyłam obietnicę, której zamierzam dotrzymać. Gdyby nie to, nie byłaby to miła pogawędka.
***
Nie mam co robić po nocy więc wstawiam rozdział XD
Zgodnie z ustaleniami poczynionymi na grupce, rozdział jest dzisiaj, będzie w środę i piątek.
A w mediach zostawiam wam małą zapowiedź tego co się zbliża :DD
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...