*11*

1.5K 87 5
                                    

Po dniu spędzonym z ojcem dziewczyna po raz kolejny późno się położyła. Z racji wypisania się ze szkoły liczyła, że pośpi sobie dłużej i w końcu odpocznie. Jednak życie byłoby zbyt piękne gdyby się tak stało.

Brooke obudziła się gwałtownie kiedy została oblana lodowatą wodą przez kogoś kogo zdążyła zobaczyć kiedy wybiegał z jej pokoju. Spojrzała na zegarek i załamana opadła na poduszkę, była szósta rano czyli dziewczyna spala jakieś dwie godziny. Postanowiła wstać i wysuszyć się. Prysznic już zaliczyła. Kiedy się ubrała zabrała z łóżka mokrą pościel, którą wrzuciła do zsypu na brudne ciuchy. Udała się do salonu jednak tak jak się spodziewała nikogo tam nie zastała więc wzięła sobie ulubiony koc i zasnęła na kanapie układając w głowie plan zemsty na pewnym stuletnim osobniku. Po chwili, która dla niej trwała zaledwie parę minut ktoś znowu ją obudził. Tym razem był to Loki, który usiadł na kanapie przypatrując się jej.

-O to ty, idealnie. Potrzebuje twojej pomocy. Pewien niezbyt martwy dinozaur musi dostać nauczkę.-Spojrzała mu w oczy, w których dostrzegła iskierki zainteresowania.- Ja zejdę teraz do sklepu i kupie potrzebne rzeczy a ty pilnuj żeby wszyscy spali do czasu aż skończymy.- Kiedy potwierdził chęci uśmiechem Brooke zerwała się szybko i w dresach pobiegła do windy.

W sklepie na rogu kupiła parę drobnych rzeczy jak różowa farba do włosów, magnesy z jednorożcami czy jakiś mocny klej. zapłaciła za wszystko i pognała do salonu, w którym czekał na nią jej wspólnik. Weszli razem do pokoju w którym spał Barnes. Loki rzucił na wszystkich zaklęcie snu więc była pewna, że nikt się nie obudzi i nie przeszkodzi jej. W czasie kiedy ona farbowała włosy mężczyzny na różowo i zaplatała je w warkoczyki, Asgardczyk przyklejał do metalowego ramienia magnesy. Kiedy skończyli napisała na kartce "Zemsta jest słodka i ma różowe włosy". Zrobili mężczyźnie zdjęcie telefonem jego własnym telefonem i ustawili na tapetę. Na koniec ustawiła budzik, który miał zadzwonić za dokładnie trzy i pół minuty czyli pół minuty po tym jak oni zamkną się w swoich pokojach i zaklęcie przestanie działać.

Ostatni raz sprawdzili czy wszystko jest w porządku i pobiegli do swoich pokojów. Minuty ciągnęły się w nieskończoność a kiedy usłyszeli krzyk każde wiedziało, że wszystko poszło dokładnie tak jak miało. Wszyscy mieszkańcy wieży zostali poinformowani przez sztuczną inteligencję, że w salonie odbywa się pilne spotkanie. Kidy Brooke tam dotarła byli tam wszyscy poza jej ofiarą. Po chwili wszedł i on. W kapturze, który miał zasłonić jej dzieło. Spojrzała na Lokiego, którego mina wyrażała "Nawet nie próbuj się śmiać" jednak w momencie gdy na niego spojrzała nie mogła powstrzymać chichotu. Słysząc jej śmiech bóg psot także nie mógł się powstrzymać i już po chwili leżeli razem na podłodze zwijając się ze śmiechu podczas gdy reszta drużyny patrzyła na nich jak na chorych psychicznie.

-Wyjaśni mi ktoś po co jest to podobno pilne spotkanie i czemu moja córka i rogacz tarzają się po podłodze jak nienormalni?- Tony postanowił pierwszy się odezwać. W odpowiedzi Bucky ściągnął bluzę pokazując co dwójka mieszkańców  wieży stworzyła na nim. Kiedy reszta Avengers zobaczyła jak wygląda momentalnie dołączyli do nastolatki i czarnowłosego, którzy teraz próbowali złapać oddech. Jednak gdy wszyscy zaczęli  się śmiać nie było im łatwo powstrzymać się od dalszego śmiechu. Barnes tylko przewrócił oczami widząc grupę przyjaciół śmiejących się z niego jak hieny po narkotykach.

-Tak, tak wiem, Czy możemy zatrzymać już tę karuzelę śmiechu?- Próbował ich uspokoić co spotkało się tylko z kolejną falą śmiechu. Między napadami śmiechu Brooke udało się tylko powiedzieć w przestrzeń:

-Jarvis puść proszę nagranie z jego pokoju z momentu pobudki.- Na telewizorze prawie, że natychmiast zostało wyświetlone nagranie. Kiedy zadzwonił budzik Bucky podniósł telefon aby go wyłączyć. Spojrzał na tapetę a po chwili jakby go olśniło zerwał się z łóżka i podbiegł do lustra w szafie. Zobaczył swoje odbicie i krzyknął. W tym miejscu kończy się nagranie bo każdy i tak wie co było dalej.  Kiedy film zniknął z ekranu po salonie przetoczyła się kolejna fala śmiechu. Barnes nie próbował ich już uspokajać, usiadł sobie na kanapie i czekał aż przestaną lub zabraknie im tlenu i się poduszą. Po jakiś piętnastu minutach udało im się uspokoić na tyle, że wstali z podłogi i nadal z wrednymi uśmiechami usiedli na kanapach czy fotelach. Loki razem z Brooke przybili piątkę nadal śmiejąc się pod nosami.

-To była zemsta Barnes. Za obudzenie mnie wiadrem zimnej wody o szóstej rano.-Dziewczyna popatrzyła na niego mrużąc oczy. Mężczyzna pokiwał zrezygnowany głową jakby godząc się ze swoim losem. Po chwili jakby coś mu się przypomniało i podniósł gwałtownie głowę i pokazał ręką na włosy w pytającym geście.-Tym się nie martw to czasowe. powinno zejść po paru myciach. A z magnesami powinien pomóc ci Bruce. Dobra rada nie próbuj ich odrywać bo popsujesz sobie rączkę.

Po dłuższej chwili gadania i śmiania się ze stulatka każdy wrócił do swojego pokoju. Jednak przed tym umówili się, że tego dnia wyjdą na kolację wszyscy razem żeby świętować wolność Brooke, która nie musiała już wstawać do szkoły. Gdy wybiła dziewiętnasta a jedynymi osobami, których nie było w salonie była właśnie ta nastolatka i Bucky drużyna zaczęła się niepokoić.

-Jarvis gdzie możemy znaleźć młodą Stark i Barnesa?- Natasha zadała pytanie widząc, że ich nieobecność nie może skończyć się dobrze.

-Wygląda na to, że dwójka, której pani szuka znajduje się na sali treningowej.- Po słowach sztucznej inteligencji cała drużyna skierowała się w podane miejsce. Kiedy tam weszli zobaczyli coś czego mogli się w sumie spodziewać po parze przyjaciół. Brooke siedziała skulona na podłodze osłaniając się tarczą kapitana i krzyczała to towarzysza.

-No dawaj staruszku, tylko na to cię stać? Strzelaj że!- Po tej wypowiedzi padła seria strzałów jednak wszystkie zatrzymywały się na tarczy w vibranium.

-Nie jestem stary!

-Masz prawie sto lat, większość ludzi nie dożywa tego wieku nie mówiąc już o normalnym funkcjonowaniu. Choć twoje trudno nazwać normalnym!- Jej wypowiedź znowu została zakończona serią strzałów.

-Oooo, patrzcie, dzieci się razem bawią. Tylko czy nie powinni być nie wiem, w piaskownicy? Albo jakimkolwiek innym miejscu, w którym nie ma dostępu do ostrej amunicji?- Słowa Sama zwróciły ich uwagę na całą drużynę, która przypatrywała się im z rozbawieniem. Dziewczyna wykorzystała chwilę nieuwagi swojego rywala i rzuciła w niego tarczą przewracając go.

-Wiesz Sam, nie jest łatwo być kimś tak cudownym jak ja. A jednak tu jestem i świetnie się bawię wkurzając tego dinozaura. Tylko ktoś powinien ograniczyć mu dostęp do broni bo robi się agresywny a w jego wieku to nie zdrowe. Jeszcze mu jakieś naczynko pójdzie i co wtedy?- Po tych słowach musiała schować się za ojcem ponieważ Barnes chciał ją złapać jednak Tony odsunął się odsłaniając córkę. On też zbyt dobrze się bawił oglądając ich.- No wiesz co? I ty przeciwko mnie tato?- W następnej kolejności podbiegła do Thora.- Ty nie odmówisz pomocy damie w potrzebie prawda?-Uśmiechnęła się słodko i wskoczyła mu na plecy gdy pokiwał głową. Wychyliła się zza jego głowy tylko po to aby wytknąć język do Barnesa.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz