Pierwsze co spotkało dziewczynę w poniedziałek kiedy wysiadała pod szkołą z samochodu prowadzonego przez Barnesa to setki ciekawskich spojrzeń. No tak przecież portale plotkarskie huczą od plotek, że są parą a teraz on jeszcze przywozi ją do szkoły.
-I pamiętaj, bądź grzecznym dzieckiem. Nie pyskuj nauczycielom i zjedź śniadanko, które zrobiła ci ciocia Natasha.-Jeszcze przed wyjściem z samochodu musiał ją denerwować. Rzuciła mu tylko litościwe spojrzenie i wysiadła trzaskając drzwiami. Za plecami usłyszała jak krzyczy żeby tak nie robiła ale ona wystawiła mu środkowy palec nawet się do niego nie odwracając. Uśmiechnęła się sama do siebie kiedy dotarło do niej jakie widowisko zrobiła połowie szkoły. Po chwili namysłu postanowiła wykorzystać słowa Barnesa tak aby to on miał przerąbane. Wyciągnęła szybko telefon i otworzyła ich konwersację.
Brooke: Nat wiesz, że awansowałaś na moją ciotkę?
Nat:Co
Clint: Czy my o czymś nie wiemy dziewczyny?
Brooke: Zapytajcie Bucky'ego jak wróci, tylko niech ktoś zrobi zdjęcie jego miny.
Steve: Masz to jak w banku.
Dziewczyna uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Natasha nienawidził kiedy ktoś zwracał się do niej per pani. A co dopiero kiedy mówi się o niej jako ciotce. Wtedy wpada w szał i ktoś kto się tak do niej zwróci ma przekichane. Tym razem padło na Barnesa, który najwidoczniej o tym zapomniał.
Kiedy weszła do budynku natknęła się na dyrektora szkoły. Od pamiętnej ucieczki nie pałali do siebie miłością. Została przez niego zaproszona do gabinetu na rozmowę.
-A więc panno Stark zaprosiłem tutaj panienkę ponieważ w związku ze swoim niewłaściwym zachowaniem w stosunku do pracowników oraz lekceważące podejście do nauki zostajesz zawieszona w prawach ucznia na dwa tygodnie. Ciesz się, że tylko tyle. Powinniśmy cię wyrzucić ale ponieważ to twoje pierwsze wybryki potraktowaliśmy cię ulgowo.-Dziewczyna patrzyła się tylko na mężczyznę słuchając co mówi. Trybiki w jej głowie pracowały bardzo szybko.
-To może ja rozwiąże panu ten problem. Niech skreśli mnie pan z listy uczniów. Ja w tym czasie idę opróżnić swoją szafkę.-Nastolatka wstała zarzucając torbę na ramię. Jednak jej ojciec miał racje. Od kiedy go namówiła, że chce iść do publicznej szkoły mówił jej, że jak odkryją kim jest będą robić jej pod górkę. A ona nie chciała robić niczego na siłę. Tamten dzień pokazał jej, że można spędzać czas lepiej niż w szkole. Już miała wyjść z pomieszczenia kiedy zatrzymał ją głos dyrektora.
-Siadaj tutaj. Nie możesz sama wypisać się ze szkoły. To akurat musi zrobić twój prawny opiekun więc jeśli tego chcesz musisz po niego zadzwonić aby przyjechał podpisać wszystkie papiery.-Mężczyzna rozsiadł się wygodniej na fotelu. Myślał, że to co właśnie powiedział albo zniechęci dziewczynę do jej decyzji albo jej ojciec wybije jej to z głowy. Jednak ta tylko uśmiechnęła się wyciągając swój telefon. Wybrała numer to Tony'ego i już po chwili usłyszała dźwięk odbierania połączenia.
-Już drugi raz w niedługim odstępie czasu odbieram od ciebie telefon w czasie kiedy teoretycznie powinnaś być w szkole. Co komuś nie pasuje tym razem?- Tony jak zwykle był po prostu sobą i nie przejmował się, że ktoś może usłyszeć jego rozmowę z córką.
-Cześć tato ciebie też miło słyszeć. Musisz przyjechać do szkoły. Zostałam zawieszona za swoje skandaliczne zachowanie i olewanie nauki więc stwierdziłam, ze jednak się wypisze żeby oszczędzić im konieczności użerania się ze mną. I tu wkraczasz ty, musisz podpisać jakieś papiery.
-Czy ty mi właśnie chcesz powiedzieć, że w końcu mnie posłuchałaś i rzucasz te placówkę w cholerę?-W głosie starszego Starka dało się usłyszeć ekscytację kiedy dziewczyna potwierdziła jego słowa mruknięciem. Jednak dyrektor słysząc tylko to co mówi dziewczyna nie wyglądał na zbyt szczęśliwego.- Jestem z ciebie dumny będę za dziesięć minut.- I rozłączył się bez pożegnania.
-Ojciec będzie za dziesięć minut. Więc pan pozwoli ja w tym czasie idę do swojej szafki zabrać z niej rzeczy a wracając zgarnę go do gabinetu. Znając go będzie się kręcił po szkole co spowoduje niepotrzebne zamieszanie.- Tym razem nie czekała aż jej rozmówca coś powie tylko wzięła swoją torbę i wyszła na korytarz. Szybko poszła do swojej szafki z której zabrała wszystkie książki. Nic innego w niej nie było więc poszło jej to bardzo szybko. Tak jak myślała kiedy ona skończyła pakować wszystko do torby na końcu korytarza pojawił się Tony patrzący na coś w telefonie. Za nim niczym cień ciągnął się sznur fanów Iron mana. Podniósł wzrok znad ekranu by dostrzec uśmiechniętą córkę. Podszedł do niej i z uśmiechem ją przytulił. Po powitaniu skierowali się razem do gabinetu, z którego dziewczyna wyszła nieco ponad kwadrans temu.
-Dzień dobry, to co mam podpisać? Bardzo bym prosił o streszczenie się bo chciałbym w końcu spędzić dzień z córką.- Tony przyciągnął do siebie Brooke, którą otaczał ramieniem.
-Proszę o podpis tu, tu i tu.-Kiedy Stark podpisał wszystko co trzeba ojciec z córką skierowali się do wyjścia słysząc jeszcze za sobą- Jaki ojciec taka córka, czego ja się spodziewałem.-Oboje parsknęli śmiechem wychodząc z pomieszczenia. Wszystkie osoby, które mijali na korytarzach patrzyły na nich zdziwione. No tak, wielki Tony Stark przyjechał po córkę do szkoły. Na parkingu nie było trudno znaleźć auto, które należało do miliardera. Żadnego licealisty nie stać raczej na Bugatti Veyron. Wsiedli do samochodu i Tony wyjechał z parkingu.
-Jedziemy coś zjeść? Mówiłem serio o tym, że chciałbym spędzić z tobą dzień.- Dziewczyna kiwnęła uśmiechnięta głową patrząc na ojca.-Cheeseburgery?-Kolejne potwierdzenie.-Swoją drogą masz może coś wspólnego z faktem, że od kiedy Barnes wrócił po odwiezieniu cię, Natasha planuje jak go zamordować?
-Ja? niee, w życiu. Ale musiał biedaczek podpaść ciotuni Nat.-Nastolatka uśmiechnęła się na samą myśl o tym co może aktualnie dziać się w wieży przez to co stulatek powiedział.- Bardzo była zła jak wszedł do salonu?
-Rzuciła w biedaka chyba siedmioma nożami i ganiała go po całym piętrze, Jak wychodziłem żeby cie zabrać to chował się gdzieś w schowku.-Brooke już nie mogła powstrzymać śmiechu. Obydwoje po prostu się śmiali. Każde z osobna potrzebowało takiego dnia, zero zmartwień, bez presji po prostu luz i odpoczynek. Kiedy siedzieli już w aucie jedząc dziewczyna poruszyła temat, który od pewnego czasu nie opuszczał jej głowy.
-Tato, chciałabym zacząć trenować z Natashą. Ale nie samoobronę tylko chciałabym nauczyć się walczyć.-Spojrzała niepewnie na mężczyznę jednak on nie przejął się tym specjalnie. Wiedział, że przy stylu życia jaki on prowadzi prędzej czy później jego córka będzie chciała im pomagać.
-Jak dla mnie nie ma żadnego problemu. Tylko co na to nasza kochana Nat?
-Myślę, że nie będzie miała nic przeciwko, ostatnio nieźle się bawiła jak biłam Steva.
-Jeśli tylko Będziesz trenować też czasem z resztą to masz moje pozwolenie. Nie będę ci tego zabraniał bo wiem, że i tak zrobisz jak będziesz chciała.- Tony wzruszył ramionami. Dziewczyna z szerokim uśmiechem przytuliła ojca.
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...