*6*

1.8K 90 14
                                    

-A panienka to gdzie się wybiera w czasie lekcji?- Brooke właśnie miała wyjść z budynku szkoły kiedy zatrzymała ją wypowiedź dyrektora placówki. Odwróciła się do niego z uśmiechem.

-Na dziedzińcu jest mój przyjaciel, którego dawno nie widziałam. Jest tu tylko przejazdem i chciałam się z nim przywitać. I tak nie mam teraz lekcji.- Starała się mówić zdecydowanie ale spokojnie. Najchętniej wybiegłaby już w tym momencie. - Przywitam się z nim i zaraz wracam.-Dopowiedziała kiedy zauważyła, że nie przekonały go poprzednie słowa.

-Dobrze, idź a ja tutaj zaczekam na ciebie.

Brooke wyszła z budynku i pierwsze kroki przeszła spokojnie jednak po kilku metrach zaczęła biec śmiejąc się do Sama żeby on też biegł. Usłyszała tylko jak dyrektor krzyczał za nią, że ma natychmiast wracać. Widziała, że ludzie patrzą przez okna aby zobaczyć co się dzieje. Kiedy dobiegali już do bramy placówki pojawił się w niej Steve. Dziewczyna zatrzymała się tuż przed nim jednak Sam biegnący za nią patrzył w tym momencie do tyłu więc wbiegł w nią przez co cała trójka leżała po chwili na ziemi.

-O nie, Sam ty debilu patrz gdzie biegniesz, teraz nici z wagarów.- Kiedy udało im się wstać dotarł do nich zdyszany dyrektor, który złapał nastolatkę za ramię łapiąc oddech. Ścisnął jej ramie zdecydowanie za mocno co nie uszło uwadze Nataszy, która właśnie do nich dołączyła. Spojrzała dziewczynie w oczy, w których dojrzała błysk bólu.

-Może niech jej pan tak nie ściska co, to nie piłeczka antystresowa tylko pańska uczennica.- Kobieta posłała mu gniewne spojrzenie na co mężczyzna poluzował rękę lecz nie puścił dziewczyny.

-Jak pani słusznie zauważyła to moja uczennica więc ja za nią odpowiadam, nie puszczę jej z wami. Są lekcje a ona powinna być teraz w szkole. Poza tym nie puszcze jej z bandą obcych dorosłych ludzi.

-Panie dyrektorze z całym szacunkiem ale ja ich znam lepiej niż pana i wolę być pod ich opieką jakieś sto razy bardziej niż pod pańską. Kwestie zwolnienia da się załatwić od ręki.-Wyciągnęła telefon i zadzwoniła do Tony'ego na głośniku. Odebrał już po trzech sygnałach.-Hej tato, chciałam ci powiedzieć, że właśnie zwolniłeś mnie z lekcji i upoważniłeś naszą wesołą gromadkę do odebrania mnie.

-Nie strasz mnie tak młoda, myślałem, że coś ci się stało. Czy ktoś z nich mnie słyszy?

-Aktualnie Dyrektor, Steve, Sam i Natasha. A co tam?

-Wilson masz przekichane za to co zostało po tobie w kuchni. A i panie dyrektorze w dokumentach jest gdzieś oświadczenie, że Brooke może sama się zwalniać i wszystko jej z góry usprawiedliwiam także bez nerwacji bo to nie zdrowe. Musze kończyć bo idzie tu Pepper i chyba chce mnie zabić, kocham cię B, pa.

I się rozłączył . Dziewczyna schowała telefon do kieszeni i pierwsze co przyszło jej do głowy w tym momencie to pytanie.

-Co ty odwaliłeś w tej kuchni Sam?- Odpowiedziało jej tylko mamrotanie pod nosem.- Dobra nieważne, później to z ciebie wyciągnę. To jak panie dyrektorze, możemy już iść? bo przyznam szczerze że nie chce mi się tu już stać.

-Jesteś równie bezczelna co twój ojciec. Tak możesz iść, żegnam.

Cała grupa odwróciła się od niego by wyjść z terenu placówki. Wszyscy powstrzymywali śmiech. Kiedy zatrzymali się na parkingu Brooke zrozumiała czemu miała wziąć kask. Wszyscy przyjechali na motorach. Czyli wycieczka za miasto. Podszedł do niej Clint, który najwyraźniej czekał na nich nie chcąc iść dalej, przytulili się na powitanie po czym wszyscy zgodnie stwierdzili, że pojadą coś zjeść a potem się zobaczy. Kiedy wszyscy dorośli wsiedli na swoje motory nastolatka mogła zdecydować z kim jedzie. Tym razem padło na Natashę, u której było najwięcej wolnego miejsca. Zatrzymali się pod jakimś fastfoodem i szybko złożyli zamówienia. Nie chcieli siedzieć w środku więc już po paru minutach siedzieli na parkingu jedząc to co wybrali. Przez cały czas gadali i śmiali się. Dziewczyna była bardzo szczęśliwa, to byli właśnie jej najlepsi przyjaciele, oni nie zwracali uwagi na to czyją córką jest czy ile ma lat. Traktowali ją jak swoją młodszą siostrę, o którą po prostu się dba.

-Stark zjebał. Teraz już nawet na wagary nie pójdziesz- Clint zignorował karcące spojrzenie Steva kiedy opowiedzieli mu co się stało pod szkołą.-A z drugiej strony to fajnie, nie musisz się niczym przejmować.-Czarnowłosa wzruszyła tylko ramionami wpychając do ust kolejne frytki.

-Jakoś średnio mnie to obchodzi, ojciec i tak usprawiedliwiał mi wszystko jeśli poprosiłam. Dobra, to teraz sprawa wagi państwowej.- Wytarła ręce w spodnie i złączyła palce pochylając się lekko do przodu. Spojrzenia jej towarzyszy mówiły, że nie wiedzą o co chodzi ale chętnie się dowiedzą.-Sam.-Mężczyzna spojrzał na nią.- Co ty odjebałeś w kuchni, że ruszyło to aż ojca?

-Nie przeklinaj.-Wszyscy spojrzeli na Steva z politowaniem.-Dobra, ja już nic nie mówię.-Podniósł ręce w obronnym geście.

-No więc, panie Falcon czym zasłużyłeś na wyrok śmierci?- Nastolatka uśmiechnęła się do niego złośliwie.

-Bardzo możliwe, że teoretycznie sprawdzając pewną teorie chciałem zrobić sobie tosta z bardzo dużą ilością sera ale ten zaczął się palić i rozlewać na cały blat w kuchni. Większość udało mi się sprzątnąć ale spora część kuchni nadal jest przypieczona a opiekacz nie nadaje się do użytku.-Mówił bardzo szybko licząc na to, że nikt nie zrozumie jego słów. Jednak nieco się przeliczył bo wszyscy zrozumieli go bardzo dobrze i w chwili gdy skończył mówić wybuchnęli śmiechem zwracając na siebie uwagę wszystkich ludzi w pobliżu.  Kiedy ludzie zaczęli im się przypatrywać podjęli decyzję, że czas najwyższy się zbierać.

Kiedy wyrzucali puste opakowania Brooke zobaczyła ulotki wesołego miasteczka i już wiedziała gdzie chce pojechać. Przedstawiła swój plan reszcie a kiedy z lekkim ociąganiem na niego przystali znowu wsiedli na maszyny i pojechali.  Po dotarciu na miejsce najmłodsza zsiadła pierwsza i nie czekając na przyjaciół popędziła do budki, w której kupiła mnóstwo bilecików na atrakcje. Jej entuzjazm udzielił się reszcie i już po chwili razem z Clintem i Samem biegała od budki do budki piszcząc jak małe dzieci. Steve i Natasha tylko śmiali się z nich dołączając do nich na niektórych atrakcjach. Po trzech godzinach mieli już piękne zdjęcie z kolejki górskiej na której wszyscy darli się niemiłosiernie. Natasha z Clintem wygrali najlepsze nagrody we wszystkich konkurencjach celowych. Steve zepsuł maszynę na której trzeba było uderzyć młotem, chyba nikt się nie spodziewał super żołnierza w wesołym miasteczku. A Brooke wraz z Samem urządziła wojnę na samochodzikach. Wszyscy Bawili się świetnie a kiedy dołączyli do nich inni członkowie drużyny zabawa była jeszcze lepsza. Kiedy jednak zaliczyli już każdą atrakcję i z każdej wygrali najlepsze nagrody stwierdzili, że czas się zbierać. Dobrze, że Tony i Bucky przyjechali samochodami. Nie zabrali by się z wszystkimi pluszakami na motorach. Brooke popijając shake'a wsiadła z ojcem do jego auta które było zapakowane po brzegi i szczęśliwa jak nigdy zasnęła w drodze do domu. 

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz