*38.2*

751 56 26
                                    

-Idziesz na miasto?-Zapytała we wtorek wieczorem Brooke.

-Sory, umówiłem się na trening z Peterem.-Odpowiedział Loki mijając ją w drzwiach.

Ona poszła do salonu i usiadła na kanapie z głośnym westchnięciem. Wanda siedziaca obok spojrzała na nią zdziwiona.

-Co jest?-Zapytała.

-Ten mały robal ukradł mi moją psiapsi.-Powiedziała nastolatka.

-Trenuje znowu z Peterem?-Zaśmiała się brązowowłosa.

-Mhm.- Mruknęła nastolatka oglądając paznokcie.

-Wiesz, że to zarządzenie twojego ojca. Loki jest najbardziej nieprzewidywalny.-Powiedziała przytulając do siebie przyjaciółkę.

-Wiem wiem, ale z kim będę teraz utrudniać życie Bartona?-Jęknęła nastolatka dramatycznie.

-Myślę, że ktoś się znajdzie. Chociażby Bucky, Tony też nie pogardzi gnębieniem go. Albo Nat.-Mówiła Wanda.

-Ale to nie to samo. Kiedyś spędzaliśmy razem większość wolnego czasu. A teraz on nie ma prawie w ogóle wolnego a ja mam go za dużo.

-Już niedługo, zobaczysz, że jeszcze kilka dni będą razem trenować a potem wszyscy o tym zapomną i wszystko wróci do normy. A co ty na to żebyśmy my razem potrenowały?-Zapytała starsza.

-Jasne, chętnie. Spotkamy się na sali, muszę wziąć noże z pokoju.-Czarnowłosa z uśmiechem poderwała się z kanapy i pobiegła do pokoju.

Tam szybko się przebrała i złapała swoją ulubioną broń. Szybkim krokiem weszła na salę treningową. Tam w jednym końcu ćwiczył Peter z Lokim. Po drugiej stronie dziewczyna dostrzegła Steve'a trenującego Sharon. Nastolatka przewróciła na to oczami i podeszła do czekającej na nią Wandy.

Bez zbędnego gadania przeszły do treningu. W pewnym momencie Brooke się rozkojarzyła widząc jak Sharon kończy na podłodze po tym jak potknęła się o własne nogi. Ten moment nieuwagi poskutkował jednym z noży wbitym w jej ramię. Jęknęła z bólu i wyszarpnęła ostrze z ręki. Uznały z brązowowłosą, że chyba wystarczy i razem poszły do salonu by zrobić coś z raną nastolatki.

Kiedy po zabandażowaniu ramienia myła ręce do salonu wszedł Tony.

-Co robisz?Zapytał wchodząc.

-Zmywam krew.-Odpowiedziała jak gdyby nigdy nic.

-To twoja krew?

-Tak mi się wydaje.

-A skąd się wzięła?-Dopytał.

-Najprawdopodobniej z rany po dźgnięciu nożem.-Wzruszyła ramionami.

-Dźgnęli cię nożem?-Zapytał przerażony obojętnością córki.

-Definitywnie.-Odpowiedziała zakręcając wodę.

-Ja z tobą nie wytrzymam. Naprawdę nie rusza się fakt, że zostałaś dźgnięta?

-To było na treningu przez moją własną nieuwagę.- Przytuliła się do Barnesa, który akurat wszedł do pomieszczenia.

-A co cie zdekoncentrowało?-Zapytał Tony łapiąc się za nasadę nosa. Na samo wspomnienie tego dziewczyna się uśmiechnęła.

-Sharon się wyjebała o własne nogi.-Uśmiechnęła się szeroko. Bucky, który stał obok niej parsknął śmiechem.

-Niech ci będzie, zostaje ci wybaczone, ale następnym razem zwracaj uwagę na noże lecące w twoją stronę.-Stark poczochrał córkę po włosach.

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz