-Jak wy możecie tu pracować?-Zapytała nastolatka kiedy kolejny raz nie udało jej się znaleźć samochodu, którego szukała.- Praktycznie zero monitoringów, wszędzie drzewa, o kamerach na światłach to nawet nie wspomnę. Przecież to idealne miejsce do robienia wszystkiego co nielegalne bo i tak nie ma jak znaleźć dowodów.
-Dlatego po wyspach jeżdżą patrole. Więc możecie spokojnie wracać do siebie jak czegoś się dowiemy to damy wam znać. Nie potrzebne nam dziecko plączące się pod nogami.- Powiedział dowódca bazy. Gość był ewidentnie negatywnie nastawiony do nastolatki.
-Proponuje ci się czasem zastanowić co mówisz o kimś kogo nie znasz.- Powiedział Bucky patrząc na niego twardym wzrokiem.
-Daj spokój, nie warto.-Powiedziała siedząca pod ścianą dziewczyna. Chciała chyba powiedzieć coś jeszcze ale przeszkodził jej dzwoniący telefon.-Co tam?
-Weszliście bez problemu do bazy? Nikt się was nie czepia?-Usłyszała po drugiej stronie Nicka.
-Przecież wiesz, że gdyby coś było nie tak to dzwoniłabym do ciebie żebyś znowu ratował mi tyłek prawda?-Powiedziała patrząc na swoje paznokcie.- Tylko mógłbyś pilnować żeby ludzie wiedzieli z kim pracują. Słuchanie przytyków do mojego wieku trochę mi się znudziło.- Dodała spoglądając na agenta, który przysłuchiwał się jej rozmowie.
-Przecież twój wiek nie ma znaczenia. Robisz dla Tarczy więcej niż większość agentów.
-Nick, ja to wiem, ty to wiesz, Wiedzą o tym wszyscy w głównej. Ale tutaj już niekoniecznie. Już się do tego przyzwyczaiłam ale robi się to po prostu nudne i irytujące. -Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
-Daj mi tego człowieka do telefonu.-Powiedział Fury głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Jasne.-Wyciągnęła telefon w stronę dowódcy bazy.-Ktoś do ciebie.
Mężczyzna wziął od niej urządzenie i przyłożył je do ucha. Z każdą chwilą robił się coraz bledszy. Kiedy oddawał jej komórkę wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
-Co ty mu powiedziałeś?-Zapytała powstrzymując się od śmiechu nastolatka.
-Uświadomiłem go tylko, że w strukturze jesteś dużo od niego wyżej. No i może trochę go nastraszyłem twoim chłopakiem.-Dziewczyna już nie wytrzymała i parsknęła śmiechem.
-Ale to ja mam się zacząć poważnie zachowywać dyrektorze?-Zapytała patrząc z uśmiechem na Bucky'ego.
-Nie udowodnisz mi niczego. A teraz chyba masz kogoś do znalezienia prawda?-I jak to on rozłączył się bez pożegnania.
Dziewczyna odłożyła telefon obok siebie i śmiejąc się do siebie odchyliła głowę do tyłu. Była zmęczona tą sytuacją. Mieli odpocząć ale jak zwykle coś musiało się wydarzyć i to oni musieli się tym zająć. Poczuła, że obok niej siada Barnes więc oparła głowę na jego ramieniu. On przychylił swoją w ten sposób, że opierał ją o głowę dziewczyny. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę ze splecionymi dłońmi. Brooke prawie zasypiała gdy jej telefon znowu się rozdzwonił. Odebrała go będąc na skraju świadomości.
-Mamy twoją siostrę.-Usłyszała zniekształcony głos.
-Nie mam siostry, jestem jedynaczką.-Odpowiedziała i ziewnęła.
-Oj przepraszam, pomyłeczka.-I połączenie zostało zerwane.
Nie minęła nawet sekunda a dziewczyna poderwała się z miejsca całkiem rozbudzona i oddzwoniła na ten numer podbiegając do komputera.
-Czy wam chodziło o Sharon?-Zapytała gdy tylko usłyszała, ze ktoś odebrał. Jednocześnie zaczęła pisać coś na komputerze i namierzać miejsce, z którego wykonywane było połączenie.
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...