Po sali treningowej roznosiły się raz po raz głuche odgłosy uderzenia. Po serii piętnastu następowała chwila ciszy i od nowa. Brooke ćwiczyła na sali treningowej w siedzibie Tarczy rzucanie nożami. Szło jej to dobrze jednak w jakiś sposób ją to odstresowywało. Od tygodnia jeździła między Tarczą, wieżą i Sanktuarium Strange'a. Bez przerwy myślała również o tym jak pomóc w znalezieniu Hydry. Znajomi ze szkoły pisali do niej i proponowali spotkania jednak ona nawet nie odpisywała. Musiała na trochę zniknąć z przestrzeni publicznej. Postanowiła, że gdy wszystko się uspokoi zaprosi ich do siebie.
Patric również do niej wypisywał tych wiadomości Brooke nie otwierała. Chciała się od niego odciąć całkowicie.
Podrzucała w ręce jeden z noży i z całej siły rzuciła nim w drewnianą ścianę do tego typu ćwiczeń. Broń odbiła się jednak od powierzchni, w którą powinna się wbić.
-Jak na taką odległość za mocno wyprowadziłaś ruch z nadgarstka.- Odwróciła się i zobaczyła, że za nią stoi Loki. Uśmiechnęła się i rzuciła mi nóż, który bez najmniejszego problemu złapał.
-Zapamiętam, mogę w czymś pomóc czy przyszedłeś popatrzeć?- Odłożyła resztę ostrzy, które trzymała w jednej ręce na stolik i wzięła łyk wody z butelki.
-A tak, przyszedłem bo ten chłopak z twojej szkoły jest na recepcji w wieży i mówi, że nie wyjdzie aż z nim nie porozmawiasz. Wkurza wszystkich pracowników więc mnie po ciebie przysłali.- Rzucił na stolik metalowy przedmiot, który trzymał w dłoniach.
-Daj mi chwilę, pochowam sprzęt i możemy wracać.-Tak jak powiedziała schowała broń w składziku i wszystkie swoje rzeczy wrzuciła do torby leżącej pod ścianą. Była ubrana w typowy kombinezon agenta Tarczy jednak nie przejmowała się tym i już po chwili podeszła do Lokiego, który przeniósł ich do wieży.
Szybko przywitała się z przyjaciółmi zgromadzonymi w salonie, w którym się pojawili i zjechała windą na parter. Tam uśmiechnęła się do recepcjonistki, która odpowiedziała tym samym. Po kobiecie widać było, że jest czymś ewidentnie zmęczona. Po minięciu biurka nastolatka zrozumiała czym. Na środku holu stał brunet, którego w najbliższym czasie nie chciała oglądać.
-Możesz mi wytłumaczyć co ty odwalasz i czemu męczysz wszystkich pracowników?- Odwrócił się w jej stronę i zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu.
-Wybacz, nie sądziłem, że jesteś zajęta. Widziałem wywiad i myślałem, że odpoczywasz.-Nie spuszczał z niej wzroku.
-Gdybyś uważnie słuchał tego wywiadu wiedziałbyś, że chciałam się odciąć od wszystkiego i potem zająć pracą. Więc mów o co chodzi bo nie mam całego dnia.- Założyła ręce na piersi i przeniosła ciężar ciała na jedną nogę.
-Możemy porozmawiać w jakimś innym miejscu?-Rozejrzał się po holu, w którym kręciło się wielu pracowników firmy. Większość z nich rzucała ciekawe spojrzenie dwójce nastolatków.
-Nie, mów o co chodzi albo nici z rozmowy.- Patrzyła na niego twardym wzrokiem. Za sobą usłyszała jak otwiera się winda więc zerknęła przez ramię kto to. Z puszki wysiadł Barnes i skierował się w ich stronę.
-Wszystko w porządku?- Spojrzał Brooke prosto oczy a z jego twarzy dało się wyczytać troskę.
-Tak, jest dobrze, jeśli coś będzie się działo dam ci znać. Idź na górę i powiedz reszcie żeby nie gapili się na monitoring bo stąd widzę tę mrugającą diodę na kamerze.- Popchnęła go lekko w kierunku z którego przyszedł. Mężczyzna nadal patrzył nieufnie na Patrica.-Mówię poważnie dam sobie radę.
Ostatnie słowa powiedziała tak cicho żeby tylko on ją usłyszał. Brunet przeniósł na nią swój wzrok i gdy kiwnęła lekko głową z delikatnym uśmiechem odwzajemnił go i ruszył do windy. Czarnowłosa odprowadziła go wzrokiem aby upewnić się, że dotarł tam gdzie powinien.
-To znowu jesteście razem?- Usłyszała po chwili ciszy głos nastolatka.
-Nawet jeśli tak, to nie twoja sprawa.- Znowu przybrała maskę zimnej obojętności.
-Racja, chciałem cię jeszcze raz przeprosić. I zaproponować wyjście na jakąś kawę. Wyjaśnilibyśmy sobie wszystko.- Nerwowo wyginał palce u rąk parząc na młodą Stark.
-Jeśli znajdę czas to pójdę z tobą gdzieś. Nie jestem kimś kto nie daje szansy na wytłumaczenie się jednak nie licz, że między nami coś będzie. Napiszę ci gdzie i kiedy.
Odwróciła się odeszła od niego. Po wjechaniu na piętro mieszkalne zastała prawie pusty salon. Czyli jednak się posłuchali jej prośby. Na kanapie siedział jedynie Barnes. Rzuciła się na drugi mebel i milczała.
-Jak poszło?-To on pierwszy się odezwał przerywając panującą w pomieszczeniu ciszę.
-Nijak, ale chyba mu powiedziałam, że jesteśmy razem.-Spojrzała na niego przepraszająco. Nie była do końca pewna jak na to zareaguje. On wstał i przeniósł się na kanapę, na której leżała. Uśmiechnął się do niej delikatnie tak jakby on też nie był do końca pewny co powinien teraz zrobić.
-Szczerze mówiąc nie miałbym nic przeciwko.
-Ja też.- Chyba dopiero ogarnęła sytuację.-Czekaj co? Ty mówisz poważnie?-Spojrzała na niego zszokowana.
-No, tak. Po tym jak się rozstaliśmy byłem na siebie cholernie zły za to co się stało. Od kiedy znowu rozmawiamy czuję, że jest lepiej ale nadal czegoś mi brakuje więc jeśli chcesz może spróbujemy jeszcze raz?
-Oczywiście, że chcę.- Niepewnie położyła rękę na jego policzku i delikatnie go pocałowała. Siedzieli na kanapie przytulając się jeszcze przez chwilę po czym Brooke wstała ku niezadowoleniu Barnesa.- Muszę zdać sprawozdanie ojcu. Wiem, że oglądał początek na kamerach więc potem będzie mnie wypytywał. Aż się dziwie, że jeszcze nie przyszedł.- Skierowała się w stronę windy jednak w połowie drogi przystanęła.- A, zapomniałabym. Muszę spotkać się z Patriciem jeśli chcę żeby dał mi spokój. Wysłucham co ma mi do powiedzenia i zakończę te znajomość raz na zawsze.
Mężczyzna kiwnął głową z uśmiechem a nastolatka poszła do ojca. Tony jak zwykle nad czymś pracował jednak tym razem wszystkie ekrany w pomieszczeniu przedstawiały jakieś plany, dane i akta.
-W którym momencie przestałeś oglądać?- Usiadła na jednym z foteli znajdujących się dookoła stołu i zerknęła na jeden z ekranów.
-Nie wiem co działo się po tym jak Bucky wrócił z dołu.- Stark nie oderwał się od tego co chwilowo skręcał.-Skoro tu jesteś to wiesz, że i tak bym zapytał więc opowiadaj.
Streściła mu wszystko co się wydarzyło od momentu, w którym Barnes wszedł do windy do jej przyjścia do warsztatu. Nie pomijała niczego. Tony nie był tylko jej ojcem ale także jej przyjacielem. Zawsze mogła powiedzieć mu o wszystkim i poprosić o radę. On w jej wieku robił różne rzeczy dlatego nie prawił jej morałów i wspierał ją w podjętych decyzjach.
Stark ucieszył się kiedy usłyszał, że Barnes i jego córka przeprowadzili dojrzałą rozmowę i do siebie wrócili. Był chyba ich największym fanem razem z Wandą i Clintem.
-Co do spotkania z Patriciem to najpierw musimy zwołać spotkanie bo jest coś co powinnaś o nim wiedzieć. Ale jeszcze musi przylecieć Nick.
***
Do ludzików z grupki:
I jak? Zgadłam, że się spodoba? XD
CZYTASZ
Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||Marvel
FanfictionPRACA BEDZIE PRZECHODZIĆ KOREKTĘ -Miałam już dość tej wrednej małpy, ciągle uważała się za lepszą niż inni. Poza tym po przyprowadzeniu was i tak ktoś dodał by dwa do dwóch więc wolałam zrobić to sama żeby wynik na pewno był dobry. Na dodatek serio...