*39.2*

749 56 17
                                    

-To zły pomysł.-Powiedział Bucky.- I nie rób takiej miny, to na mnie nie działa. Jestem rosyjskim zabójcą pamiętasz?

-Nie, jesteś moim kaloryferem i poduszką.- Przytuliła się do niego mocniej oplatając go nogami w pasie.-No proszę, zobaczysz będzie fajnie!

-Przecież ja nie przejdę nawet przez bramki na lotnisku. Czemu tak bardzo ci zależy na tym żeby lecieć publicznym samolotem?-Oparł brodę na jej głowie.

-Nigdy nie leciałam zwykłym samolotem, a zawsze chciałam zobaczyć jak to jest.- Jej wypowiedź była stłumiona przez klatkę Barnesa.- A ręką się nie martw, przecież jesteś sławny. Ogarną, że to nie broń.

-No dobrze, skoro tak to zgadzam się.- Powiedział. Brooke pisnęła ucieszona i pocałowała go.- Tylko wybierz nam miejsca z dala od tamtych. To kilka ładnych godzin lotu. Dobrze by było gdybyśmy wszyscy je przeżyli.- Teraz to on ją pocałował.

-Nie obiecuje, że wrócimy w komplecie. Ale to, że wszyscy tam dolecą masz jak w banku.- On posłał jej rozbawione spojrzenie.- Jeśli nie będzie mnie prowokować to przecież nic jej nie zrobię.

Wzięła do ręki telefon i zaczęła coś na nim klikać. Bucky jednak nie widział co ponieważ trzymała go za jego plecami. Próbował się jakoś przekręcić aby spojrzeć na to co nastolatka robi ale zanim mu się to udało ona skończyła.

-Co robiłaś?-Zapytał kiedy już odłożyła telefon.

-Nic takiego. -Powiedziała i odłożyła urządzenie na stolik.

-Brooke...-Odsunął się od niej lekko. Spojrzał jej głęboko w oczy.- Powiesz mi co robiłaś?-Ona tylko śmiejąc się pokręciła głową.- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak wydusić to z ciebie siłą.

Przewrócił ją na kanapę i usiadł na jej udach. Złapał jedną dłonią jej ręce nad jej głową i zaczął łaskotać po żebrach. Ona zaczęła głośno się śmiać i prosić żeby przestał. To ściągnęło do salonu Natashę, która widząc co się dzieje zatrzymała się w drzwiach.

-Co jest?-Zapytała patrząc na Barnesa, który nie przestawał łaskotać czarnowłosej.

-Wydobywam z niej informacje.- Powiedział nie patrząc na rudowłosą.

-To ja w takim razie nie przeszkadzam.-Powiedziała i wyszła.

-Powiesz mi w końcu co robiłaś?-Zapytał dając nastolatce chwilę na złapanie oddechu.

-Tak tylko już mnie zostaw.-Odparła ciężko oddychając.- Nie robiłam nic ważnego, po prostu zarezerwowałam nam domek i loty.

-Nadal nie wiem czemu to tak ukrywałaś. Ale mniejsza o to, lepiej powiedz ile płacimy.

-My nic. I zanim się sprzeciwisz to nie ja za to płacę. Ojciec się uparł, że zapłaci za dwa tygodnie spokoju.- Powiedziała wstając z kanapy.- Teraz przepraszam, że cię zostawiam ale jadę do szkoły po Petera i przyjaciół. Robimy sobie noc filmową więc po drodze zahaczymy pewnie o jakiś sklep. Potrzebujesz czegoś?

-Nie, ale chętnie przejadę się z tobą. Może znowu spotkamy tego śmiesznego ochroniarza.-Uśmiechnął się złowieszczo.

-Bardzo możliwe. Pete twierdzi, że od twojej wizyty gość chodzi za Flashem krok w krok.- Zaśmiała się łapiąc telefon ze stolika.- Zbieraj się, chce być tam przed końcem lekcji.

Zjechali do garażu i wzięli ulubionego Suv'a dziewczyny. Wsiedli i wyjechali na ulicę słuchając głośno muzyki. Jazda zajęła im zaledwie chwilę.

Wysiedli z samochodu na szkolnym parkingu. Bucky podsadził nastolatkę by usiadła na masce pojazdu. Teraz mieli twarze na tym samym poziomie. Wykorzystał ten fakt stając między jej nogami i całując długo. Nie przejęli się dźwiękiem dzwonka i odsunęli się od siebie dopiero gdy zabrakło im oddechu. Dookoła nich zrobiło się niewielkie zbiegowisko jednak ludzie szybko się rozeszli widząc, że para nie ma najmniejszej ochoty na interakcje z innymi.

Dziewczyna uśmiechnęła się do swojego chłopaka i skradła mu jeszcze szybkiego całusa po czym pomachała nad jego ramieniem.

-Pakujcie tyłki do auta, jedziemy do sklepu a potem do domu.-Powiedziała gdy jej przyjaciele dotarli do samochodu. Barnes ściągnął ją z maski pojazdu i po niecałej minucie byli w drodze do najbliższego supermarketu.

Bucky siedział z przodu obok swojej dziewczyny a pozostała trójka nastolatków siedziała wygodnie na tylnej kanapie rozmawiając o czymś co działo się tego dnia w szkole.

-Zdążysz się jutro spakować? Samolot mamy z samego rana więc w razie czego mogę ci pomóc jak dzisiaj będziecie oglądać.-Zaproponował dziewczynie brunet.

-Myślę, że na spokojnie się wyrobię. Najważniejsze to zabrać paszport i telefon, resztę można przecież dokupić.- Wzruszyła ramionami zerkając na niego. W lusterku widziała jak przyjaciel Petera przygląda się Barnesowi.- Ned jeśli chcesz go o coś zapytać to nie wpatruj się jak w obrazek tylko normalnie zadaj pytanie, on nie gryzie.-Zaśmiała się widząc jak chłopak się speszył.

-Przepraszam, po prostu nadal nie mogę uwierzyć, że spotykam kogoś o kim uczyliśmy się na historii i jeszcze mogę normalnie z nim porozmawiać.- Odpowiedział onieśmielony.

-Spokojnie, ludzie różnie reagują. Niektórzy tak jak ty, inni mają atak radości. I jest jeszcze Brooke, która jak mnie spotkała zaczęła się na mnie drzeć.-Uśmiechnął się w jej stronę.

-Bo mi ufajdałeś ulubiony dywan. Było nie włazić na niego ubłoconymi buciorami to bym była milsza.- Powiedziała wjeżdżając na parking sklepu.- Wysiadka, bierzcie co chcecie.

Zakupy zajęły im ponad godzinę jednak wyszli z budynku obładowani torbami z różnymi przekąskami. W drodze do wieży nastolatka zleciła sztucznej inteligencji zamówienie dużej ilości pizzy.

W salonie zrobili niewielkie przemeblowanie by każdy z nich mógł się wygodnie ułożyć do oglądania filmów. Pomógł im z tym Thor, który pojawił się w pomieszczeniu. On i Bucky zrobili to zdecydowanie szybciej niż nastolatkowie.

Mężczyźni zaproponowali również, ze zejdą po zamówione jedzenie.

Zaczęli oglądać film jedząc posiłek a reszta drużyny zwabiona chyba zapachem pizzy zeszła się do salonu. Ned dostał wtedy jakiegoś ataku fangirlu a MJ polubiła się z Wandą i Natashą. Grupowo musieli zakleić srebrną taśmą Wilsona i Clinta, którzy bez przerwy komentowali to co działo się na ekranie przez co reszta nie mogła spokojnie obejrzeć. Mężczyznom nie przeszkadzało to w dobrej zabawie i tarzając się po podłodze udawali gąsienice. Wanda zlitowała się nad nimi po dwóch i pół godzinie uwalniając ich.

Wszyscy zasnęli na kanapach gdzieś w okolicach piątej nad ranem.

Brooke nie dane było jednak pospać ponieważ Natasha kręcąc się przez sen zepchnęła ją z mebla przez co dziewczyna walnęła dosyć mocno łokciem o podłogę co ją obudziło. Nie mogła już dalej zasnąć więc wykorzystała czas produktywnie i posprzątała syf, który powstał w czasie oglądania. Kiedy salon nie wyglądał już jak po wojnie poszła do swojego pokoju gdzie wyjęła z szafy walizkę i wrzuciła do niej kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Nie wiedziała jaki klimat panuje tam gdzie lecieli więc sprawdziła to w internecie i dorzuciła trochę odpowiednich ciuchów.

Położyła się na chwilę na łóżko i próbowała jeszcze zasnąć choć na kilka godzin ale jej to nie wyszło. Kręciła się z boku na bok a sen nie przychodził. Poszła więc do salonu i wepchnęła się na kanapę między ojca i Bucky'ego. Dopiero gdy jej chłopak ją objął udało jej się zasnąć.
***
Zdaję z fizyki wiec łapcie rozdzialik❤

Ja tylko udaję wszechwiedzącą 1&2||MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz