Chapter 84

309 57 19
                                    

Mogę wiedzieć dlaczego ponad połowa rozdziałów ma ponad 100 wyświetleń? XD Like.. Nie wierzę że aż tyle osób może to czytać xd

Niestety, ale mam też gorszą wiadomość. Kiedyś standardowa liczba gwiazdek wynosiła około 20, teraz ledwo do 15 dobijamy (nawet nie). Jeśli to czytasz i nie dałeś/aś gwiazdki, to proszę - zrób to. To naprawdę dodaje mi motywacji do pisania, której mam bardzo mało.

Karol pov.
Strasznie kręciło mi się w głowie. Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem że jestem na jakiejś fioletowej platformie. To wyglądało jak ten kamień, z którego Kicialka zbudowała portal. Wokół mnie były ściany z czegoś, czego jeszcze nie znałem. W sumie wyglądało trochę jak ser, ale jak to polizałem to totalnie nie smakowało jak ser..

- Słyszycie?.. - szepnęła Kicialka. Wszyscy zamieniliśmy się w słuch. Gdzieś z góry dobiegały niezidentyfikowane ryki. Wszyscy spojrzeliśmy po sobie.

- W sumie to co jest takiego emocjonującego w walce z Ender Dragonem? Robiliśmy to już dziesiątki razy.. - odezwał się Michał

- Ale tu.. Jak umrzesz.. To.. - urwała dziewczyna.

- To?.. - dopytywałem ją. Czy ja właśnie wystawiłem siebie i tego małego, uroczego blondynka na pewną śmierć?

- To umrzesz i nie wrócisz xD - odpowiedziała ze śmiechem.

- Taki hardcore mode xD - zaśmiał się Tritsus. Nagle wszyscy oprócz mnie i Huberta wybuchnęli śmiechem.

- Ej.. Dobra.. Koniec tego XD i idziemy po to, po co tu przyszliśmy! - powiedział Michał powstrzymując śmiech. Kicialka wzięła kilof i zaczęła przekopywać się przez to sero-podobne coś. Chwilę później znaleźliśmy się na powiechrzni. To, co tam ujrzałem...

*dramat mode on*

Niebo.. Czarne jak górnik po wyjściu ze śląskiej kopalni. Podłoże składało się w całości z sera formując przy okazji różne małe górki, niczym na takiej serowej polance. Z tym że to, na czym staliśmy, nie było polanką, a polem bitwy. Serowym polem bitwy. Gdzieniegdzie z ziemi wyrastały wielkie, potężne wieże z obsra.. Obsru.. Obsry.. Obsrydianu! Ob.. Obsydianu! Tak właśnie! Wielkie, potężne wieże z obsydianu. Niektóre były co prawda nieco mniejsze, ale inne sięgały nawet i do nieba. Czarnego nieba.. Na szczycie tych wież znajdowały się jakieś świecące romby. Niektóre z nich były jeszcze otoczone kratami. I.. I to wszystko?..
Nie! Przez niebo prześmignęło coś.. Coś wielkiego i szybkiego. Nagle uleciało niżej, i.. Kierowało się prosto na nas. Teraz widziałem dokładnie. Cztery łapy mojej wielkości, długi ogon i wielka głowa. Z tułowia wyrastały dwa potężne, ruchliwe skrzydła.. Smok.
Ktoś pociągnął mnie na bok, dzięki czemu uniknąłem kolizji z tym czymś. To był Hubert. Chyba właśnie uratował mi życie. W podzięce uśmiechnąłem się do niego, ale on nie zrobił tego samego. Śledził wzrokiem tego potwora, z którym chyba mamy się zmierzyć.

Zauważyłem, że cała ekipa już dawno się rozbiegła. Strzelali z łuku do tych rombów na wieżach. Gdy trafili, one wybuchały. Chyba tak miało być. Zauważyłem wieżę, na której ten romb był otoczony kratami. Strzeliłem tam, ale strzała zatrzymała się na prętach. Cóż.. Chyba nie ma innego wyboru..
Podbiegłem do tej wieży i zacząłem pod sobą budować słup z bruku. Byłem coraz wyżej i wyżej. Przy okazji spostrzegłem, że to jedna z najwyższych wież. Gdy od szczytu dzieliło mnie może z dziesięć metrów, wszystko się zatrzymało. Czas spowolnił, a całe moje marne, aczkolwiek całkiem ciekawe życie przeleciało mi przed oczami. Było dość krótkie, bo większości w sumie nie pamiętam. Wtedy stało się TO. Smok z rozpędu wleciał we mnie zpychając mnie z mojego wysokiego na sześćdziesiąt metrów słupu z bruku. Czas wciąż płynął powoli. Powoli spadałem w dół żegnając się z tym okrutnym światem. Upadłem na ziemię. Ale.. Przeżyłem? Jestem mokry!!
Aha.
Uratowała mnie kałuża, którą ktoś zrobił rozlewając wodę. Spadłem z sześćdziesięciu metrów w dół i uratowała mnie kałuża. No.. Logiczne w sumie. Spojrzałem w oczy mego zbawiciela. Były błękitne niczym kałuża w której leżałem. To znowu Hubert?? Rany.. Co ja bym bez tego dzieciaka zrobił..

Nie użalając się dłużej nad sobą, wróciłem do walki. Zobaczyłem, że Kicialka wspina się na wieżę, z której ja przed chwilą spadłem. Reszta zalewała już smoka gradem strzał. Prawie żadna nie chybiła. Postanowiłem się dołączyć. W tym czasie Kicialka zniszczyła ostatni.. Kryształ, bo chyba tak to się poprawnie nazywa, nie wiem zasłyszałem od Angulara. Dziewczyna zeskoczyła z samej góry do kałuży, w którą ja zleciałem, dzięki czemu błyskawicznie znalazła się na dole i dołączyła do bombardowania smoka. Ten był już na wykończeniu. Ledwo machał skrzydłami, ale jeszcze się nie poddawał. Zleciał na dół, aby uporać się z nami w ten sposób. Przy okazji zionął w nas tym swoim różowym oddechem. Musieliśmy odskoczyć, bo ten smród by nas zabił. Serio. Capiło gorzej niż w Biedronce pełnej spoconych Januszy walczących o ostatni sześciopak Tyskie na promocji dwa w cenie jednego.
Gdy smok podleciał do nas, wbiliśmy w jego ciało nasze miecze. Ten zaryczał tak głośno, że jestem pewien, że było to słychać w każdym innym wymiarze. Jego martwe ciało uniosło się w górę, po czym wybuchło. Na ziemię zaczęły spadać jakieś zielone kulki, na które wszyscy rzucili się jak na wcześniej wspomniane Tyskie. Wtedy ujrzałem portal.

*dramat mode off*

- Patrzcie! - krzyknąłem wskazując na niego.

- WRACAMY DO DOMU!!! - krzyknęli wszyscy, po czym podbiegli do portalu.

*sad mode on*

- ZARAZ!! - krzyknęła Kicialka. Wszyscy spojrzeliśmy na nią.
- Jeśli wejdziecie do portalu, ja.. Ja już nigdy więcej was nie zobaczę... - powiedziała cicho.

- To.. Wejdź do niego z nami? - zaproponował Hubert.

- Nic nie rozumiecie.. Ten portal zabierze was do waszego prawdziwego domu. Mój dom jest w Minecraft'cie. A wasz.. A wasz jest zupełnie gdzieś indziej..- odpowiedziała Kicialka. W kąciku jej oczu dostrzegłem łzy.
- Roxu.. Ciebie też już nigdy zobaczę.. Prawda? - ciągnęła dalej.

- No.. Chyba nie.. - odpowiedział Michał. Kicialka zrobiła kilka kroków w przód.

- Szkoda.. - szepnęła.
- Będzie mi ciebie naprawdę brakowało.. - dodała, a po policzkach spłynęło jej kilka łez.

- Słuchaj.. Dobrze wiem co do mnie czujesz. Musisz jednak wiedzieć, że w moim sercu jest Arek i tylko Arek. Nigdy nie pokocham cię bardziej niż można kochać przyjaciółkę - powiedział Michał kładąc jej dłoń na ramieniu. Dziewczyna spojrzała mu głęboko w oczy.

- Jesteśmy przyjaciółmi?.. - spytała z nadzieją w głosie.

- Tak - odpowiedział.
- Jesteśmy przyjaciółmi - na jego słowa dziewczyna się uśmiechnęła, po czym go przytuliła. Ten odwzajemnił jej uścisk.

- Dziękuję.. - szepnęła.
- A teraz czas na mnie - powiedziała podchodząc do krańca wyspy.
- Żegnajcie - powiedziała patrząc każdemu z nas po kolei w oczy, po czym... Rzuciła się w otchłań.

- Czy ona..? - odezwał się Tritsus.

- Tak.. Chyba tak - odpowiedziałem. Między nami nastąpiła cisza.

*Sad mode off*

- To do domu! - krzyknął wesoły Arek. Wszyscy z okrzykami radości wskoczyliśmy do portalu.

Tia.. Musiałam zabić swoją postać, bo za bardzo wpierdzielała się w RxA XD A mówiłam jej żeby tego nie robiła! Bo wyciągnę konsekwencje! Ale miała mnie gdzieś. Doigrała się B)

Zdradzę wam sekret! Generalnie ta scena ze mną i z Roxem miała pierwotnie zakończyć się pocałunkiem w policzek od Roxa, a ja miałam zemdleć, ale ostatecznie.. Ostatecznie zakończyło się to tak jak się zakończyło X'D

Słowa - 1123
~Kicialka

Dwa Oblicza Karola//DxDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz