Hubert pov.
Odsunąłem się od Arka i spojrzałem na jego twarz. Nie płakał już, ale wciąż miał podkrążone oczy. Rzuciłem zmartwione spojrzenie do Karola, który tylko bezsilnie pokiwał głową.
- Dzie.. Dzięki Hubert - wyjąkał Arek przecierając jeszcze trochę wilgotne oczy. Wyglądał na wykończonego. Trzeba było jak najszybciej zabrać go do domu.
- Chodź z nami - odezwał się Karol, a chłopak posłusznie za nami podążył.
[TIME SKIP]
Byliśmy już pod jego domem. Ernest i Piotrek wrócili do siebie, zostaliśmy tylko we trójkę. Arek zatrzymał się kilka metrów przed wejściem i patrzył niepewnie na drzwi. Jakby się bał, albo kompletnie nie chciał wejść do swojego własnego domu.
- Wszystko w porządku? - spytałem go. Chłopak posłał mi niepewne spojrzenie.
- Ja.. Nie chcę tam wracać - odpowiedział spuszczając głowę w dół.
- Ale.. To twój dom - powiedziałem robiąc kilka kroków w jego stronę.
- Mam dość tego jak ostatnio zachowuje się Michał. Może lepiej będzie jeśli na jakiś czas nie będę się mu na oczy pokazywał - oznajmił smutnym głosem Arek.
- Wiem doskonale co czujesz. Ja też nie chciałem wyrzucać z domu osoby którą kochałem, ale która jednocześnie robiła mi krzywdę - zapewniłem spoglądając na Karola. Szatyn spojrzał w ziemię. Wiem, że boli go to jak o tym mówię, przykro mi tak na niego patrzeć, ale jestem pewien że doda to Arkowi trochę otuchy. Zresztą Karol dobrze wie, że wszystko mu wybaczyłem.
- Nie chciałeś, bo się bałeś i.. - odezwał się szatyn.
- Nie bałem się - przerwałem mu - Byłem w tobie zakochany. Czegokolwiek mi nie zrobiłeś, jaki ty potrafiłeś nie być, zawsze wiedziałem że gdzieś tam w środku nadal był mój kochany, zabawny chłopak. Nie wyrzuciłem cię, bo nie miałbyś gdzie pójść. Chciałem ci pomóc. Wiesz czemu? Bo kochałem cię z całego serca. I nadal kocham, każdego dnia coraz mocniej - wyjaśniłem. Na twarzy Karola pojawił się uśmiech. Widziałem że chciał mnie przytulić, jednak się powstrzymał, aby nie ranić tym widokiem Arka. Zamiast tego jego oczy się zaszkliły, jednak próbował to opanować.
- Ja też się wcale nie boję Michała - wtrącił się blondyn - On też nie ma gdzie pójść. No.. Mógłby wrócić do Wrocławia, ale.. Jesteśmy razem. Kochamy się, jakikolwiek on teraz nie jest. Przynajmniej ja go kocham. I dlatego nie chcę żeby wyjeżdżał - oznajmił. Naprawdę, jak tak na niego patrzyłem, miałem wrażenie że mam przed oczami siebie. Siebie z przeszłości, może wcale nie tak dawnej przeszłości. Miałem przed oczami chłopaka, który pomimo strachu i żalu w sercu, chce walczyć o swoją miłość, pomimo tego że walczy sam, a do miłości potrzeba dwojga. Uśmiechnąłem się na tą myśl, na co Arek posłał mi pytające spojrzenie.
- Wejdziemy do domu razem i zajmiemy się tym, aby Michał na ciebie nie krzyczał. Na nas to pół biedy, ale tobie należą się wielkie przeprosiny - oznajmiłem podchodząc do chłopaka i kładąc mu dłoń na ramieniu. Arek westchnął.
- No dobra...
Michał pov.
Siedziałem przy komputerze i grałem w Minecraft. Często ostatnio gram, to pozwala mi zapomnieć o tym co dzieje się wokół mnie. A raczej pode mną, jeśli rozumiecie... I wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Nawet nie drgnąłem. Kazałem się wszystkim odwalić i wrócić za trzy, no już co prawda za dwa dni. Wtedy lecimy do bazy wojskowej w Ameryce i przekazujemy tych psycholi w ręce FBI. Wcześniej nie chcę aby ktokolwiek mi dupe zawracał. Dzwonek zadzwonił ponownie oraz rozległo się pukanie. Zaraz się znudzą, ktokolwiek przyszedł.. Nikt nie ma tu wstępu. Nikt oprócz Arka, no bo to w końcu jego dom i jeśli mi tylko w paradę nie wchodzi to jest w porządku. No ale Arek ma klucze, nie musi pukać. Po moim braku reakcji ktoś, kto stał przed drzwiami zaczął bez opamiętania nawalać w dzwonek. Agresywnie odsunąłem się od komputera i wyszedłem ze studia do nagrywania. Co za pojeby w ogóle? Podszedłem do drzwi i przekręciłem zamek. Po ich otworzeniu zobaczyłem.. Tych samych idiotów którzy naszli mnie wcześniej. Był z nimi Arek.
- Musisz tak napieprzać w ten dzwonek? Klucza nie masz? - spytałem z wyrzutem zwracając się do mojego blondyna.
- Ja.. On został w domu.. Tak jak mój telefon.. - wyjąkał. Jego zachowanie bardzo mnie zdziwiło. Bał się? Czego? No chyba nie mnie?.. W moim sercu coś pękło. Chłopak wyglądał koszmarnie. Oczy spuchnięte od płaczu, na dodatek jego ubrania były brudne, a on sam wyglądał na wykończonego. Gdzie on był przez całą noc? Na ułamek sekundy poczułem w sobie poczucie winy. Jedynie na ułamek sekundy..
- To nie on tylko ja - wtrącił Karol. Spojrzałem na niego zirytowany.
- A wy czego tu szukacie? Wypad! - krzyknąłem na dwóch chłopaków.
- Przyprowadziliśmy, ekhem... TWOJEGO Arka - odpowiedział szatyn, nawiązując do tego co powiedziałem dzisiejszego ranka kiedy również tu przyleźli.
- Mojego? Szkoda że widziałem jak obściskiwałeś się z Hubertem w parku - zwróciłem się do Arka. Ten posłał mi zszokowane spojrzenie.
- Wcale się nie obściskiwaliśmy! - krzyknął z obrzydzeniem Hubert - Jedynie go przytuliłem, pocieszałem go! Pocieszałem go po tym co ty mu zrobiłeś! Jesteś.. Jesteś straszny, wiesz? Co on ci zrobił że go tak traktujesz? Co.. Co my ci zrobiliśmy że się tak zachowujesz? - wyrzucił z siebie. Zamurowało mnie. Kiedy wszystkie słowa do mnie dotarły, zdenerwowałem się.
- Spieprzajcie stąd! - krzyknąłem popychając blondyna i szatyna do tyłu, po czym zamknąłem im drzwi przed nosem. Zostałem sam na sam z Arkiem. Chłopak patrzył na mnie zszokowany i chciał jak najszybciej zejść mi z oczu - Poczekaj - podszedłem do niego, wziąłem go za rękę po czym zaprowadziłem do salonu gdzie siedliśmy na kanapie - Gdzie byłeś przez całą noc? - spytał łagodnym głosem.
- Ja.. Pod mostem? - odpowiedział niepewnie chłopak. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Ale jak to? - dopytywałem.
- Byłeś.. Jesteś taki oschły ostatnio.. Wczoraj w parku okropnie przez to płakałem. Nie chciałem wracać do domu, ale nie wiedziałem gdzie mam spędzić noc. O tej porze czają się tam przecież jacyś podejrzani ludzie. Nawet jednego spotkałem, ale mu uciekłem - wyjaśnił chłopak. Jego słowa wbiły się w moje serce jak szpilka. Czy przeze mnie musiał tyle przecierpieć?..
- Ja.. Nie wiedziałem.. - zawstydziłem się - Arek, czy ty.. Czy ty się mnie boisz? - spytałem prosto z mostu. (hehe.. most..)
- Nie.. Ja po prostu.. Nie poznaję cię - odpowiedział krótko. Westchnąłem.
- Idź się umyć, a ja przygotuję ci coś do jedzenia - oznajmiłem.
Arek pov.
Zakręciłem wodę i wyszedłem z wanny, po czym się wytarłem i ubrałem. Od razu poczułem się lepiej. Wreszcie nie śmierdziałem jak ten menel którego spotkałem. Wyszedłem z łazienki i poszedłem do kuchni. Michał stał przy blacie i robił herbatę. Gdy mnie zauważył, wskazał na stół. Stały tam już przygotowane dla mnie kanapki. Nie wiem czy to one, czy fakt tego iż od kilkunastu godzin nic nie jadłem, ale rzuciłem się na nie z wielkim apetytem. Pochłaniałem je wielkimi gryzami. Michał podał mi również herbatę.
- Ostrożnie bo się zadławisz - powiedział. Czułem się dziwnie. Nagle z oschłego Michała bez serca przeobraził się w całkiem opiekuńczego chłopaka. Podobało mi się to, jednak zastanawiałem się czy znowu za jakiś czas się nie zmieni. Może też ma rozdwojenie jaźni tak jak Karol kiedyś? Nie.. Inaczej zachowywałby się tak już wcześniej. Michał zrobił również coś dla siebie, a następnie posmarował jeszcze cztery dodatkowe kanapki.
- A to dla kogo? - spytałem z pełną buzią.
- Dla zakładników - odpowiedział wychodząc z kuchni. Słysząc to zadławiłem się i musiałem popić to, co utknęło mi w gardle. Na śmierć zapomniałem że Michał porwał Maćka i Dominika, i teraz trzyma ich w piwnicy. Ponownie się zasmuciłem. Dojadłem kanapki i poszedłem do pokoju. Byłem zmęczony i chciałem spać. Martwiłem się że myśl o zakładnikach przetrzymywanych tuż pode mną stanowczo mi to uniemożliwi, jednak kiedy tylko dotknąłem poduszki zapadłem w głęboki sen.
Zjadłabym sobie kanapke :v Taką z serkiem i szynką i pomidorkiem i ogórkiem i sałatką i... Ugh...
Słowa - 1306
~Kicialka
CZYTASZ
Dwa Oblicza Karola//DxD
FanfictionHubert Wydra oraz Karol Kuter to youtuberzy o nazwach Doknes i Dealereq. Chłopcy są szczęśliwą parą już od kilku dobrych miesięcy, ale od pewnego czasu z Karolem jest coś nie tak - miewa wahania nastroju. Raz jest miłym, świetnym chłopakiem - a inny...