Chapter 68

347 44 16
                                    

Mam małe info.

Otóż.. Niektórzy z was twierdzą że Hubert i Karol trafili do minecrafta.
Odpowiedź: Nie!
Ale..
Można to zmienić :D

Ale nie w tym rozdziale xd

Kama

Otworzyłam powoli oczy. Poczułam okropny ból w karku. Leżałam na kanapie w domu chłopaków. Ostrożnie usiadłam i przetarłam oczy. Przy okazji rzuciłam okiem na zegarek wiszący na ścianie.

....

32:16????

A nie.. Kama.. Weź ogarnij ten mózg! 16:32! Tak!

Rozejrzałam się wokoło. Cisza i spokój. Oznacza to, że Hubert z Karolem raczej jeszcze nie wrócili. Dziwne.. Nie widziałam ich od.. Nie wiem w sumie. Długo.

Podniosłam się z kanapy i poczłapałam (bo chodzeniem nie dało się tego nazwać) do bazy DxD. Zysia spała na brzuchu z telefonem w ręce. Z ciekawości zerknęłam na jego ekran.
No oczywiście..
Gejowski hentai.
Bo co innego?

Zrobiłam w tył zwrot i wyszłam z pokoju. Poszłam do kuchni i usiadłam na krześle. Zastanawiałam się co teraz..
Nikt nie chce mnie słuchać! Jestem pewna że to jeszcze nie koniec, a to że chłopaków dalej nie ma tylko tą pewność upewnia!
Byłam już tym wszystkim zmęczona. Cały czas próbowałam to wszystkim wytłumaczyć ale oni po prostu nie chcą mnie słuchać.
Koniec.
Skoro oni nie chcą słuchać, to ja ich do tego zmuszę. Czas aby przestać mówić szeptem to, czego chcę. Czas to wykrzyczeć.

Wróciłam do pokoju w którym spała Zysia. Złapałam ją za ramiona, po czym z impetem zrzuciłam z materaca. Dziewczyna się nie obudziła. Tia.. Materac to nie to samo co łóżko.. Wzięłam ją za nogi i zaczęłam targać po ziemi. Wytargałam ją z pokoju i udałam się do przedpokoju. Z niego wyszłam na zewnątrz.

Targałam dziewczynę po chodniku. Niedługo po tym blondynka otworzyła oczy.

- K..Kama?? Co ty.. - odezwała się dochodząc do siebie.

- Słuchaj no - powiedziałam puszczając jej nogi które boleśnie upadły na ziemię.
- Chłopaki jeszcze nie wrócili - zakomunikowałam.

- I?.. Co ja wogóle robię na dworze?? - spytała podpierając się na rękach.

- To jest inna historia. Teraz mnie słuchaj. Hubertowi i Karolowi coś grozi - powiedziałam.

- Znowu zaczynasz?.. - zajęczała Zysia.

- Tak, znowu zaczynam, bo wciąż nie potrafisz tego przyswoić - odpowiedziałam.
- Chłopaki są w niebezpieczeństwie.. Czuję to! - dodałam.

- Gdzie to czujesz? - spytała.

- Gdzieś pomiędzy nerkami, a co?- odpowiedziałam.

- Hmm.. No dobra.. Brzmi wiarygodnie, ale..

- Ale co? - przerwałam jej.
- Co ci szkodzi? Masz coś lepszego do roboty? - spytałam.

- No nie.. - westchnęła Zysia.

- To dzwonię po dziewczyny - powiedziałam wyjmując telefon z kieszeni bluzy.

- Czekaj! Przecież one dopiero co wróciły do siebie! Teraz mają wracać tylko po to bo tobie się coś uroiło?? - zatrzymała mnie.

- No... Tak? - odpowiedziałam.

- Dobra.. Walić to. Dzwoń po nie, a ja spróbuję się dowiedzieć dlaczego oni jeszcze nie wrócili. Pieprzyć to że to nie ma żadnego sensu! - powiedziała blondynka.

- No i to rozumiem! - krzyknęłam ucieszona. Razem z Zysią wróciłyśmy do domu i zajęłyśmy się swoimi sprawami.

Hubert pov.

- Karol.. - odezwałem się po tym, gdy już dłuższą chwilę w ciszy szliśmy razem przez las.

- Co jest? - spytał szatyn wyrywając się z zamyślenia.

- Zastanawiałeś się już jaka jest twoja super moc? - spytałem. Moja mi się osobiście bardzo podobała. Takie skrzydła są bardzo poręczne i na pewno bardzo przydadzą mi się w przyszłości.

- Nie, jestem dopiero na etapie rozkminania czy ja wogóle mam jakieś moce.. - odpowiedział Karol.

- Na pewno! Skoro ja mam, to czemu ty miałbyś nie mieć? Musisz je tylko odkryć! - powiedziałem.

- Tia.. Tylko jak? - spytał Karol znudzonym głosem.

- Czyżby ktoś tu był zazdrosny? - spytałem podchwytliwie.

- Przestań.. - burknął chłopak.

- Zazdrościsz mi tych pięknych dwóch cudeniek na plecach, prawda? - spytałem wrednie.

- Pff.. Nie mam ci czego zazdrościć! - powiedział lekko zdenerwowany.

- A może jednak? - ciągnąłem dalej.

- Dobra.. Wiesz co? Jak masz zamiar się kłócić, to może lepiej się rozdzielmy! - krzyknął Karol, po czym poszedł w inną stronę. Chciałem go dogonić, ale chłopak zniknął za drzewami.

...

Ja.. Nie chciałem? W sensie.. To były tylko takie żarty! Bo..
Ehh.. Świetnie. Nie każdy ogarnia twoje poczucie humoru Hubert!
Nie chciałem go obrazić.. A teraz? Zostałem sam. Sam po środku wielkiego, ciemnego lasu. W krainie której nie znam. Nie znam w niej nawet samego siebie.
Co najgorsze, ściemniało się. Wiał lekki, chłodny wietrzyk. Powoli ruszyłem dalej przed siebie. Nie wiedziałem gdzie iść. Miałem przeżyć tą przygodę z Karolem.. Właśnie.. On wcale nie musi być daleko!

- Karol! - krzyknąłem. Niestety odpowiedziała mi tylko cisza.
- Karol! - krzyknąłem znowu, ale odrobinę głośniej. Znowu nic.
- Przepraszam! - krzyczałem. Nic to nie dało. Naprawdę zostałem sam.

Elu ❤

Nie było KxK bo nie mam pomysłu :'c

Ale w następnym rozdziale będzie! Chyba..

Słowa - 733
~Kicialka

Dwa Oblicza Karola//DxDOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz