basketball, kisses & screws from the heart
- 🍁 -
W piątek przed szkołą spotkał Yuqi w towarzystwie Shuhuy. Przywitał się z koleżanką, po czym planował wejść do budynku, jednak dziewczyna zdołała zatrzymać go jednym pytaniem.
- Zająć ci miejsce na dzisiejszym meczu? - podeszła do Jisunga, który automatycznie stanął w miejscu.
Oczywistym dla niego było, że Chince chodziło o mecz koszykówki. Poczuł słaby wir w sercu, jakby ktoś właśnie wykręcił jedną z małych śrubek tego narządu. Udawał przed nią, że doskonale wie o wszystkim i z uśmiechem przyjął jej propozycję.
Po trzech godzinach lekcji chińskiego udał się na szkolne boisko w towarzystwie Yiren. Na trybunach wypatrzył przyjaciół swojego chłopaka, do których się dosiedli.
Zdziwiła to ochoczość, z jaką przywitał go Harvey jak i zdziwiły go ciemnobordowe ślady na skórze, które były widoczne przy dekolcie.
I chyba kolejna śrubka została wykręcona z jego niewielkiego serduszka.
Co prawda na samym meczu średnio się skupiał, kiedy obserwował swojego chłopaka, ponieważ w głowie układał dokładnie przebieg całej rozmowy. Dobierał odpowiednie słowa, chociaż wiedział, że i tak powie mu wszystko inaczej.
Całe trybuny zerwały się z miejsc, skandując imię Chenle, kiedy ten wbił ostatniego kosza, tym samym ich drużyna wygrała mecz.
Jisung czekał przy szatni z resztą przyjaciół, a kilka minut później cała drużyna koszykarska wyszła z pomieszczenia. Zaczęły się gratulacje, a pierwszą osobą do jakiej podszedł Zhong o dziwo był jednak Jisung.
- Świetnie ci poszło, kochanie - powiedział, a starszy złożył na jego ustach pocałunek. - Możemy porozmawiać? - wyszeptał do jego ucha, kiedy tamten objął go w pasie.
Słysząc pytanie młodszego, rzucił szybkie "za chwilę wrócimy" i łapiąc jego dłoń odeszli od grupy.
- Co się dzieje, Sungie? - spytał siadając na ławce, a sportową torbę położył na ziemi.
- Nie wiem, Chenle. Nie wiem, ale między nami jest inaczej - powiedział, zajmując miejsce obok niego, a swój wzrok wlepił z beton. - Wiem, że przez wymiany masz mniej czasu, ale twoje zachowanie też się zmieniło.
- Skarbie - zaczął Chińczyk przekładając jedną nogę na drugą stronę ławki, żeby być przodem do młodszego i chwycił jego dłoń. - Obiecuję, że jak tylko Harvey wróci do siebie, to będę spędzał z tobą każdą chwilę i ci to wynagrodzę.
- Ale to nie chodzi o to, Chenle. Widzę jak zaczynasz się staczać, wszyscy to widzimy, a ja nie chcę stracić tego co zbudowaliśmy - Koreańczyk podniósł na niego swój wzrok. Widział zmartwienie w jego oczach, jednak nie był pewny, czy dalej mu zależy. - Co zostanie nam, kiedy ogień się wypali w nas?
Zhong nie wiedział, jak powinien zareagować. Tak przyzwyczaił się do bycia z Jisungiem, że nawet nie wyobrażał sobie innego życia, w którym miałoby to nie być.
- Ze mną wszystko jest w porządku, więc nie masz się o co martwić. A to, że teraz jest między nami troszkę inaczej, nie zmieniło moich uczuć do ciebie, Jisungie. Cały czas kocham cię najmocniej w galaktyce - zapewnił Chenle, a Parkowi, mimo wszystkich wątpliwości zrobiło się cieplej na sercu. - Yuta robi jutro domówkę z okazji naszej wygranej. Mam nadzieję, że będziesz chciał pójść tam ze mną - dodał półszeptem i oparł swoje czoło o to jego. Na swoich ustach mógł czuć oddech tego drugiego, a po chwili połączył ich wargi w czułym pocałunku. Smakował jego warg, jakby miał robić to po raz ostatni i trwali tak kilka minut.
- Oczywiście, że będę chciał, skarbie.
- 🍁 -
a/n: ofc pytnko: chcecie jutro maratonik z imprezy, która jest rozpisana ma cztery (4) rozdziały?
+ dzieci w szpitalach zarywają do siebie lepiej niż jakikolwiek inny człowiek kiedykolwiek na moich oczach, i swear chcę być dzieckiem i mieć do kogo zarywać.
19/07/31
CZYTASZ
˚habromania˚ ᶻᶜˡ⁺ᵖʲˢ
Fanfiction▹ zakończone ◃ » jak powiedzieć komuś, kogo zniszczyłeś, że wciąż go kochasz, nie niszcząc go przy tym jeszcze bardziej? school!au [chensung] ;nct nie istnieje; wiek bohaterów zmieniony; angst; slash:boyxboy; songfic; ((plot bunny)) 🍁 akt I - 1...