070 × scena XVI

124 13 47
                                    

:(: you decide

- 🍁🍁 -

- Wie pani, ludzie sądzą, że miłość boli, ale moim zdaniem to nie prawda. Samotność boli. Odrzucenie boli. Utrata kogoś boli. Zazdrość boli. Zbyt wielu myli te pojęcia z miłością, ale w rzeczywistości miłość jest jedyną rzeczą na świecie, która przykrywa cały ból i sprawia, że ktoś znów potrafi poczuć się cudownie. Miłość jest jedyną rzeczą na tym świecie, która nie boli - powiedział chłopiec, bawiąc się swoimi palcami, a wzrok miał wpatrzony w krzywo powieszony obraz van Gogha.

- Przez cały czas waszego związku tak czułeś? - spytała kobieta, uważnie obserwując nastolatka, spoglądając jedynie co jakiś czas do dokumentów, gdzie spisywała notatki. 

- Zdaje mi się, że dopiero niedawno zacząłem rozumieć co tak naprawdę znaczy kochać, ale myślę, że tak. Zawsze mogłem na niego liczyć, był, i nadal jest, najcudowniejszym człowiekiem jakiego dane mi było poznać. Wszystkie chwile spędzone z nim, do tej pory są moimi ulubionymi, a jego uśmiech potrafił naprawić każdy mój dzień - opowiadał, a psychiatra posłała w jego stronę delikatny uśmiech, nawet jeśli tego nie widział. - Ale nadszedł nasz koniec. Koniec ze straconymi wieczorami. Koniec z tym, jak chodziliśmy nocą sami. Koniec ze wszystkimi marzeniami. Koniec z niewyświetlonymi wiadomościami - Chenle zrobił przerwę, a kobieta widziała po nim, że chce coś jeszcze dopowiedzieć. Czekała na kontynuację, nie chcąc przerywać jego melancholii i widziała jak w skupieniu przygląda się "Gwiaździstej nocy". W jego spojrzeniu dostrzegała intrygująca tęsknotę, która była pokryta dziwnym szczęściem, jakby chłopiec zdawał sobie sprawę, że teraz jest lepiej. Jakby w jego umyśle utrwaliła się myśl, że Jisungowi jest lepiej bez niego. - Przez pewien czas chciałem z nim rozmawiać. Wyjaśniać, przepraszać i błagać o to, żeby do mnie wrócił. Dopiero potem zrozumiałem, że wystarczy go tylko obserwować i pilnować jego bezpieczeństwa, bo o ludzi trzeba się troszczyć. Miłość nie zawsze ułatwia nam odróżnienie dobra od zła, chociaż to też jedynie pojęcia względne, i zwykle nie zdajemy sobie sprawy, że dzieje się coś ważnego. Dociera to do nas dopiero po fakcie i do mnie dotarło to zdecydowanie za późno - zdawało się, że zakończył i skierował swoje zaszklone oczy na kobietę.

- Ludzie są jak motyle - zaczęła mówić, wpatrując się w niego tak intensywnie, jakby chciała wsiąknąć do jego duszy, a jego niezrozumiały wyraz twarzy kazał jej nie przerywać. - Trzepoczą skrzydłami przez jeden dzień i myślą, że to wieczność i tak zostaliśmy stworzeni. Każdy człowiek rodzi się z upadłą duszą, która przyciąga grzech i odpycha świętość. Jesteśmy samotni, zagubieni, pochłonięci tajemnicami i zatracamy naszą dobrą naturę, ale w życiu każdego człowieka nadchodzi czas, kiedy musi wybrać fundament, na którym zbuduje swoje dziedzictwo.

- Więc co powinienem zrobić? - spytał, przekręcając głowę z lekka w bok, nie rozumiejąc do końca sensu tych słów.

- Gubisz się w swoich pragnieniach i to cię wyżera od środka. Sam sobie zaprzeczasz, więc postaraj się odpowiedzieć samemu sobie na pytanie, czego właściwe byś chciał.

- 🍁🍁 -

a/n: z pozdrowieniami dla mickiewicza oppy, na którego wciąż czekamy w/olcia&majcia.

19/10/07

˚habromania˚ ᶻᶜˡ⁺ᵖʲˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz