093 × scena XXXIV część I

110 12 19
                                        

don't try to fight it off again

- 🍁🍁 -

Stał przed drzwiami, wpatrując się w metalową klamkę. Dłonie miał spocone, jednak nie było to spowodowane wysoką temperaturą. Był pewny tego, że chce zapukać, wejść i porozmawiać z Chenle, ale wewnętrzna blokada bez żadnego powodu mu to uniemożliwiała. 

Co jeśli Chenle nie chciał go widzieć, znać i był w Korei jedynie dla czystego sumienia? 

Odrzucił tę myśl, szybko pukając w drewnianą powierzchnię. Cisza. Chciał zapukać jeszcze raz, ale usłyszał przekręcany zamek w drzwiach, a chwilę później przed nim pojawiła się osoba Yangyanga. 

- O, cześć Jisung - przywitał się, posyłając mu uśmiech. - Jak się czujesz? Nie powinieneś jeszcze odpoczywać? - mówił, nie dając się młodszemu nawet przywitać. 

- Teoretycznie tak - zaśmiał się z lekka ironicznie i podrapał się po karku. - Chciałem tylko podziękować Chenle. Jest w domu? 

- Wejdź - powiedział Chińczyk, wpuszczając go do środka. - Chodź, nie ściągaj butów - dodał, kiedy młodszy właśnie chciał to zrobić. Yangyang poprowadził go do salonu, który tak dobrze znał. Na twarzy starszego już nie było uśmiechu i nie miał pojęcia jak mu powiedzieć o tym, co się stało z jego bratem. 

Jisung rozglądał się po pomieszczeniu, jakby Chenle miał za chwilę zejść po schodach, żeby zaprowadzić go do swojego pokoju. Minęła chwila, a tak się nie stało. Kolejna. Dalej nic. 

- Sungie - zaczął Yang, kierując wzrok na chłopca. - Chenle nie ma w domu. Nie będzie w najbliższym czasie - powiedział spokojnie. Młodszy pomyślał, że pewnie gdzieś wyjechał, w końcu były wakacje, niemniej jednak był zawiedziony. - Wiesz, ostatnio się pogubił i rodzice zdecydowali się na szpital psychiatryczny - dodał nieco ciszej, jakby niedaleko stał ktoś niechciany. Ktoś, kto nie mógł o tym wiedzieć. 

Jisung nie potrafił się odezwać. W jego oczach mimowolnie pojawiły się łzy, którym nie chciał dać wypłynąć. 

- Wiem, że to ciężkie, ale na pewno ucieszyłby się z twojej wizyty - posłał mu delikatny uśmiech i przysunął się bliżej, kładąc dłoń na jego ramieniu. - Mogę ci podać adres, jakbyś chciał go odwiedzić - mówił, chociaż do Koreańczyka nie docierały jego słowa. Zatrzymał się na poprzedniej informacji i echo tamtych słów odbijało się w jego głowie. Nie rejestrował tego, co dalej mówił Yangyang. 

- Mógłbym zajrzeć do jego pokoju? - wyszeptał, przerywając mu w połowie zdania, której treści nawet nie znał. Starszy Zhong postanowił nie pytać o powód i pokiwał głową. 

A Jisung po chwili wstał z kanapy i podtrzymując się poręczy wszedł na piętro.

- 🍁🍁 -

a/n: idę oglądać atomówki.

19/12/26

˚habromania˚ ᶻᶜˡ⁺ᵖʲˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz