054 × scena IV

130 12 29
                                    

thoughts

- 🍁🍁 -

Chenle krzątał się po pustym domu. Jego mama pojechała na konferencję biznesową, chociaż on sam nie wiedział w jakim celu, Yangyang poleciał do Japonii razem z Yutą, Sichengiem i oczywiście Dejunem, a ojca jak zwykle nie było w domu.

W normalnym stanie zapewnie zaprosiłby kilku, a raczej więcej niż kilku, znajomych i urządziłby domówkę, ale sam chyba nie wiedział czym tak naprawdę był ten "normalny stan". Odnosił wrażenie, że wszyscy go znienawidzili, co w rzeczywistości nie było prawdą.

W rzeczywistości praktycznie nikt nie wiedział co zaszło między nim a Jisungiem, a gdy ktoś pytał o ich rozstanie, to młodszy zapewniał, że zerwali w pokojowych okolicznościach.

Młody Chińczyk naprawdę starał się wygonić byłego chłopaka ze swojej głowy, ale nieważne o czym by pomyślał, to prędzej czy później i tak kończyło się na Koreańczyku.

Znów zaczął myśleć, że ukształtowała to przeszłość złych wyborów. Niegdyś twierdził, że to co było, nie rzutuje na to co jest, że przeszłość go nie definiuje, a jedynie przygotowuje na przyszłość, że jest drogowskazem, a nie samą drogą. Teraz to wydawało się być zlepkiem bzdur. Przeszłość to fundament, na którym stał. Bez niego cała jego konstrukcja chwieje się u podstawy i tylko kwestią czasu jest to, kiedy runie. Jeśli potrafiłby wzmocnić ten fundament, miałby kontrolę nad teraźniejszością.

Jednak Chenle jej nie miał i nawet ruiny jego wnętrza rozsypywały się na części pierwsze.

- 🍁🍁 -

a/n: dobra, nie umiem pisać tego w dobrym humorze, plak.

za 46 dni ofc możemy się pożegnać, a skargi możecie składać do jaehyeonga, hajoona, woosunga i dojoona.

19/09/18

˚habromania˚ ᶻᶜˡ⁺ᵖʲˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz