036 × scena XIX część III

141 15 8
                                    

forget

- 🍁 -

Jisung już odpuścił. Wracając tego dnia do domu uświadomił sobie wszystko, co robił Chenle. Wiedział, że starszy ma przed nim tajemnice i nawet jeśli wszystkie by mu wyjawił, nie miał zamiaru wracać do ich poprzedniej relacji. W rzeczy samej, to zdawało się dla niego niemożliwe. Potrzebował go teraz, to było niepodważalne, ale skoro Zhong planował robić sobie z niego worek treningowy, to miało racji bytu.

Musiał się odciąć, zanim sam wpadnie w jakieś popieprzone gówno.

Z delikatnym uśmiechem wszedł do domu, gdzie zastał swoją matkę z matką Dejuna. Przywitał się, zajmując miejsce przy stole, gdzie rozłożone były jakieś papiery.

W tym czasie z Chenle było coraz gorzej. Sam nie wiedział ile czego wziął, ale jak zwykle nie dbał o to. Był jak zagubione dziecko, które nie wie jak żyć.

Najprawdopodobniej właśnie tego nie wiedział i przestał sobie radzić z najdrobniejszymi czynnościami, a funkcjonowanie bez żadnych prochów zdawało się niemożliwe. Ponownie.

Nawet nie wiedział gdzie teraz się znajduje i pewnym było to, że nie będzie pamiętał tego co robił. Jednak jedno zdanie z niewiadomych przyczyn zapadło w jego pamięci.

- Widzisz Chenle, jesteśmy jak Bonnie i Clyde, w lekko chińskiej wersji i żaden z nas nie jest kobietą - powiedział Harvey w pewnym momencie.

Pewnie zapamiętał to, ponieważ po tym nie słyszał już innych słów ani następne gesty do niego nie docierały. Była tylko ciemność, której nie potrafił przegnać.

Jednak tego dnia ciemność nie była tylko metaforą, ponieważ kiedy zwiedzali kolejny dach biurowca w centrum, Zhong padł na beton.

Szczęściem, lub nieszczęściem, było to, że nie stał przy krawędzi. Chociaż patrząc na przyjętą dzisiaj dawkę mógł umrzeć prędko.

Był przekonany, że złego diabli nie biorą, a miał świadomość, że był po prostu chujowy.

- 🍁 -

a/n: ofc jeno mn prześladuje.

19/08/14

˚habromania˚ ᶻᶜˡ⁺ᵖʲˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz