050 × scena XXV

157 16 72
                                    

bye my first, but not forever

- 🍁 -

Po przedziwnym wtorku nastąpiła smutna środa. Nawet jeśli słońce wyglądało zza chmur i zwiastowało cieplejszą temperaturę w kolejnych dniach, to Renjun zdecydowanie nie mógł podzielić optymizmu.

- Więc, do zobaczenia na wakacjach - powiedział, kiedy stał na przeciwko ślicznego chłopca w berecie, przed bramą szkoły. Tam właśnie ustalono miejsce zbiórki dla uczniów z wymiany, którzy tego dnia mieli opuścić piękny Szanghaj.

- Uśmiechnij się, gwiazdko - odezwał się Jaemin z uśmiechem. On sam nie chciał wylatywać, a tym bardziej zostawiać Renjuna, którego właśnie złapał za dłonie. - Nie stracimy kontaktu.

- Mam taką nadzieję, Nana, ale nie chodzi tylko o to - spojrzał w centralne miejsce jego oczu. - Przyzwyczaiłem się do twojej obecności. Do zapachu kawy o poranku, do tłumaczenia ci chińskich słówek przy odrabianiu lekcji, do słuchania twojego głosu, gdy mówisz mi wszystkie ciekawostki o kosmosie.

Na twarzy młodszego widniał ciepły uśmiech, którego Renjun nie potrafił przegapić. Podobnie jak tych wszystkich gwiazdozbiorów w jego tęczówkach. Chwilę później Jaemin przytulił go, co strąciło jego bordowy beret z głowy, ale Huang był szybki i złapał go, zanim ten spadł na beton.

Wtedy gdzieś mu mignęła postać Cantwella w towarzystwie starszego Zhonga, co go w zasadzie lekko zaskoczyło, jednak teraz się tym nie martwił.

Wtedy nagle przypomniał sobie o Yuqi, której faktycznie nie widział przez długi czas.

Później nauczyciele nakazali wszystkim pakować się do autobusu, a Renjun nie chciał puszczać ręki tego drugiego.

Kiedy Jaemin już siedział na swoim miejscu i spoglądał na niego przez szybę zdał sobie sprawę, że dalej trzymał jego beret w dłoni. Wszedł do autobusu i chciał mu go założyć, jednak Koreańczyk sprawnie przechwycił nakrycie głowy i ponownie włożył je w jego dłonie, uśmiechając się przy tym.

- Oddasz mi przy następnym spotkaniu.

- 🍁 -

a/n: mogę się tutaj troszkę rozpisać.

promyczki, chciałabym bardzo wam podziękować, bo szczerze mówiąc, nawet nie planowałam doprowadzić tego do końca. chciałam mieć jakąś odskocznie, jednak czytając wszystkie wasze komentarze byłam coraz bardziej zmotywowana do pisania dalej tego shitu.

i nawet jeśli byłam przekonana, że usunę to po kilku dniach, to fabułę mam rozpisaną na trzy części.

jesteście naprawdę świetnymi ludźmi i nawet nie zdajecie sobie sprawy jak takim zwykłym komentowaniem i czytaniem tej historii przyczyliście się do zmiany mojego myślenia, za co naprawdę wam dziękuję. mogę was w zamian zabrać na dobrą kawusie.

obstawiam, że jesteście ciekawi co z drugą częścią i już wam mówię.

otóż najpierw muszę wziąść się za poprawki literówek, bo nie ukrywajmy - robiłam ich pełno, a to dlatego, ponieważ pisałam głównie na telefonie, a moja autokorekta ma autyzm.

drugą część pojawi się kiedyś. nie potrafię podać dokładnej daty, ponieważ mój zapał jest na wyczerpaniu, a nie chcę niczego ciągnąć na siłę, bo takie pisanie nie sprawi mi przyjemności, a wam z pewnością niefajnie będzie się to czytać.

może za tydzień, może za miesiąc, może za dwa. nie wiem, ale z pewnością to napiszę, ponieważ wszystko mam pięknie rozpisane. ale pewnie wrócę tutaj szybko.

skorzystam z okazji i powiem wam, że na moim profilu pojawił się już renmin, a jeszcze w tym miesiącu startuje z UWAGA xiaoyangiem. ale zapraszam też do reszty moich shitksiążek.

uwielbiam was jak stąd na pluton i z powrotem, promyczki. uważacie na siebie i nie zapominajcie o dobrym humorku!

i powodzenia jutro!

do zobaczenia, mam nadzieję!

19/09/01

˚habromania˚ ᶻᶜˡ⁺ᵖʲˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz