014 × scena VIII

181 21 15
                                    

sorry in flowers

- 🍁 -

Do Chenle widocznie szybko dotarło jego zachowanie. W poniedziałek nie mógł przyjść przecież do szkoły pod wpływem jakichkolwiek środków odurzając. 

Znaczy, nie to, że przejmował się zasadami szkoły, bo bywały czasy, że nawet w szkole zażywał różne gówna. Po prostu niedzielna rozmowa telefoniczna z Renjunem nieco go ogarnęła. 

Jisunga tego dnia nie było w szkole, więc Chińczyk siedział nieco zmartwiony na lekcjach, jednak zielona ikonka, która widniała przy jego zdjęciu na jednym z portali społecznościowych nieco go uspokajała. Chociaż zupełnie nie wiedział, co dzieje się u młodszego. 

Nie chciał go przepraszać przez telefon, więc dogadał się ze swoim bratem, żeby ten spędził dzisiejszy dzień w towarzystwie Harveyego. Dlatego od razu po ostatniej lekcji wybiegł z budynku szkoły, od razu wsiadając do autobusu, na który ledwo zdążył. 

Po około półgodzinnej drodze wyszedł z pojazdu i skierował się w stronę kwiaciarni. Cały ten czas myślał o swoim zachowaniu. Jego naskok na młodszego był po prostu nieuzasadniony i całe jego ciało objął wstyd. W dodatku zawiódł Jisunga, nie przychodząc na przesłuchanie, do którego przygotowywał się tak naprawdę całe swoje życie. 

Spojrzał na godzinę. Jego chłopak według grafiku zaczął zmianę ponad godzinę temu, więc Zhong miał nadzieję, że tam go znajdzie. Otworzył szklane drzwi, wchodząc do kolorowego sklepu. 

Dźwięk dzwoneczków przy drzwiach przywołał wzrok Jisunga, który właśnie kończył zawiązywać kokardkę na bukiecie białych róż. 

Chenle stanął niedaleko, przyglądając się mu. Nawet za tym nikłym uśmiechem mógł zauważyć, że jego obecność nieszczególnie go uszczęśliwiała. 

Ale wcale go to nie zdziwiło. Zachował się jak dupek i przyswoił już sobie ten fakt. 

Koreańczyk wręczył gotowy bukiet młodemu mężczyźnie z uśmiechem i odebrał należną zapłatę i pożegnał się z nim słowami "Xiaomi z pewnością będzie szczęśliwa", a chwilę później dwójka chłopców została sama. 

- Po co tutaj przyszedłeś? - spytał Jisung, sprzątając przycięte łodyżki z blatu, nawet nie patrząc na starszego, który podszedł w tym czasie do lady. 

- Wiem, że to w sobotę nie powinno mieć miejsca. Wiem, że cię zawiodłem i potraktowałem po prostu chujowo. Chciałem cię przeprosić - położył dłoń na tej chłopaka, który podniósł na niego wzrok. Chenle miał ochotę wykrzyczeć mu, że jest dla niego najważniejszy, żeby przy nim został, i że go potrzebuje. Że to, co w sobie ma tylko ciągnie go w dół, a jego siła woli nie poradzi sobie z tym sama. - Sungie, proszę. Naprawdę nie chcę, żeby nasza relacja się popsuła. Wtedy nie byłem sobą. 

Jisung wiedział, że mu wybaczy. W końcu go kochał i aktualnie wierzył w każde wypowiedziane przez niego słowo. 

Nawet jeśli nie powinien. 

- Co powiesz na lody po pracy? Opowiesz mi jak było na przesłuchaniu, później możemy pójść na twoje ulubione fontanny, a wieczorem cię odprowadzę. Co ty na to? - spytał starszy, kiedy stał niedaleko lady, wtulając Jisunga w siebie. 

- Bardzo chętnie, Lele. 

- 🍁 -

a/n: skoro mam syna, a jego żonka jest mamą mojego męża, to jakie mam z nią relacje?

19/07/26

˚habromania˚ ᶻᶜˡ⁺ᵖʲˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz