027 × scena XV część II

148 17 13
                                    

fuck off from my life

- 🍁 -

Jisung wracał do domu późnym wieczorem. Po szkole miał zmianę w kwiaciarni, a później stwierdził, że przejdzie się okrężną drogą. Młody Koreańczyk musiał wszystko przemyślećna trzeźwo, a świeże powietrze działało kojąco na jego umysł.

Koniec końców stwierdził, że poczeka na jakiś ruch ze strony starszego i nie miał zamiaru zaprzątać sobie tym więcej głowy póki co.

Ubrał na twarz uśmiech i otworzył drzwi swojego mieszkania. Już na progu czekali go zdziwienie, ponieważ jego matka była w domu, jednak jej donośny głos wskazywał na to, że nie była sama. Ewentualnie prowadziła z kimś bardzo burzliwą rozmowę telefoniczną, ale to nie było w jej stylu.

Po ściągnięciu butów wszedł głębiej do mieszkania i już tam ujrzał człowieka, którego naprawdę nienawidził.

- Przestań! - krzyknął nastolatek, kiedy jego ojciec brał zamach, aby uderzyć jego rodzicielkę. Spojrzenia dorosłych natychmiastowo wylądowały na chłopcu, a w pomieszczeniu nastała chwilowa cisza.

- Jisungie, idź do siebie - powiedziała jego mama, starając się brzmieć spokojnie.

- Co tu robisz!? Nikt cię tu nie zapraszał - powiedział stanowczo, podchodząc do mężczyzny.

- Zamknij się smarkaczu - odpowiedział, popychając to tak, że ten wylądował na kanapie. - A ty!? Jak go wychowałaś!? Nawet szacunku do własnego ojca nie ma - były mąż pani Park bez zawahania wymierzył cios w jej policzek.

Jisung nawet nie słuchał o co się przekrzykiwali, jednak nie mógł pozwolić na takie traktowanie swojej mamy. Poniósł się w przeciągu sekundy, zatrzymując jego rękę. Jednak nastolatek nie był ani trochę silny, przez co sam oberwał. Zasłaniał matkę swoim ciałem, nie zważając uwagi na odczuwany ból.

Nie słyszał krzyków matki, ani przekleństw ojca. Nie wiedział ile trwało zanim przestał czuć cokolwiek. Nie wiedział kiedy przed jego oczami pojawiła się tylko ciemność, a on sam stracił przytomność.

Otworzył powoli powieki, około godziny drugiej w nocy. Jego matka odetchnęła głęboko, nieprzerwanie przecierając czoło syna chłodną szmatką. Nie pozwoliła mu się podnieść nawet do siadu, obserwując uważnie jego twarz.

- Nie możesz tak robić, skarbie - powiedziała z troską, sięgając do apteczki. Podwinęła jego koszulkę, opatrując siniaki, których było po prostu za dużo na jego młodym ciele. Dotykając jego skóry przez wacik jej serce się krajało, ponieważ sama dopuściła do tej sytuacji. Była za niego odpowiedzialna, a pozwoliła na coś takiego.

- Dlaczego tu przyjechał? I jak nas znalazł? - spytał nastolatek i stawiając na swoim usiadł, zakrywając swój brzuch materiałem. Spojrzał matce prosto w oczy i nastała między nimi chwila ciszy.

- Nie wiem, Jisungie - odpowiedziała kobieta, gładząc delikatnie włosy syna. - Przepraszam za to wszystko. Zasługujesz na lepsze życie.

Jisung zauważył łzy w oczach rodzicielki, oraz jej siny policzek. Bez zawahania przysunął się bliżej niej, otulając ją ramionami.

- Poradzimy sobie z tym. Więcej cięnie skrzywdzi - powiedział po chwili.

Paradoksem było to, że Jisung chciał bronić wszystkich swoich bliskich przed cierpieniem, a nie potrafił obronić samego siebie.

- 🍁 -

a/n: to jest kolejny najlepszy dzień w moim życiu, a co u was?

19/08/05

˚habromania˚ ᶻᶜˡ⁺ᵖʲˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz