053 × scena III

135 14 31
                                    

nights

- 🍁🍁 -

Jisung spojrzał na swój bagaż, czekając na chodniku przed blokiem na swojego trenera, który miał przyjechać po niego z Yiren, żeby razem udać się na lotnisko i polecieć na wymarzone warsztaty. Jego wszystkie wątpliwości co do wyjazdu zostały rozwiane, kiedy wszystko przeanalizował wielokrotnie.

Nie zagłębiał się w cały proces sprawy jego ojca, jednak został zapewniony, że jego rodzicielka jest i będzie bezpieczna. A nic innego go tutaj nie zatrzymywało.

To była idealna okazja, aby zająć się przyszłością, a nie martwić się teraźniejszością i nie rozpamiętywać przeszłości. Wiedział, że nie zapomni wszystkich słów, które odbijały się echem w jego głowie, ponieważ słowa mają moc zmieniania ludzi, a te z pewnością go zmieniły.

Teraz wszystko miało stać się prostsze. Nic nie miało prawo zawracać jego głowy, chociaż napływało do niej coraz więcej myśli, o których zapomniał, kiedy tuż przy krawężniku zaparkowała taksówka. Jisung spakował walizkę do bagażnika, chwilę później zajmując miejsce z tyłu, witając się uśmiechem i cichym "dzień dobry". 

Przez całą drogę wymieniał z Yiren nikłe uśmiechy, nie odzywając się ani słowem. Coś było na rzeczy i Jisung łatwo wyczuwał, że coś jest nie tak. Ewentualnie zdawało mu się, a on był zwyczajnie przewrażliwiony.

Miał wrażenie, jakby zła passa chodziła za nim niczym deszczowa chmura, a jego parasol nie był do końca stabilny i w każdej chwili mógłby się złamać, porwać, czy zepsuć, a on zostałby sam w centrum burzy emocji, które szarpałyby nim na wszystkie strony, dopóki by nie padł na kolana do brudnej kałuży złych decyzji, żeby ponownie poczuł ich gorzki smak.

Dusił się własną wyobraźnią, która zaczynała go coraz bardziej przerażać, a każdego wieczoru powtarzał sobie "byle do rana", bo ciemność nocy nagle go przytłaczała. Wzbudzała w nim coś niepokojącego, czego nie potrafił pojąć. W końcu to on zawsze czuwał nad Chenle, kiedy u niego spał. Czekał, aż starszy spokojnie odpłynie do krainy Morfeusza, bo doskonale wiedział o jego achluofobii, nawet jeśli tamten się wypierał. I Jisung naprawdę lubił te chwile i aktualnie tęsknił za nimi.

Za Chenle też.

Spoglądał wtedy na spokojną twarz ówczesnego kochanka, poprawiając jego włosy, żeby ich przydługie końcówki nie wpadały mu do oczu. Później składał kilka drobnych pocałunków na jego twarzy, gasił lampkę nocną i kładł głowę na jego torsie, aby zasnąć, wysłuchując się w rytm bicia jego serca.

Tylko dlaczego jego myśli zbiegły na temat Chińczyka po raz kolejny tego dnia, kiedy tak bardzo chciał wyrzucić jego osobę ze swojej głowy?

- 🍁🍁 -

a/n: nom to w sumie przeszło mi wkurwienie na tą książkę.


19/09/15

˚habromania˚ ᶻᶜˡ⁺ᵖʲˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz