cocaine
- 🍁 -
W poniedziałek Chenle zachowywał się co najmniej dziwnie. Nawet nie spędzał przerw w towarzystwie swoich przyjaciół i nawet podczas tej najdłuższej ulotnił się z Cantwellem na tył szkoły, żeby tylko ich uniknąć.
Szkolny posiłek zastąpił mu skręt z dodatkiem białej damy*, a w ręce dzierżył puszkę taniego piwa. Kupił je, ponieważ wiedział, że prędzej czy później poczuje się zbyt przytłoczony. Myślał, że to mu w czymkolwiek pomoże, jednak robił z siebie tylko większego kretyna, tym samym niszcząc dobre nazwisko Zhong.
Chińczyk nie zdawał sobie sprawy, że jego relacja z Jisungiem będzie ciężka do odbudowania. Sądził, że znów powie kilka przypadkowych zdań i wszystko wróci do normy. Nie miał świadomości o swojej toksyczności, ani o tym, że może wciągnąć kogoś ze sobą w tą otchłań bez dna.
- Wypijmy na martwe marzenia, coś co miało być, a czego nie ma - powiedział Harvey w pewnym momencie, wznosząc swoją puszkę ku górze.
Chenle nie zastanowił się nad sensem jego słów, a może gdyby to zrobił, zauważyłby, że coś jest ewidentnie nie tak. Może wtedy dotarłby do niego, że stacza się coraz bardziej i poszedłby po pomoc, bo wiadomym było, że sam nie przegnałby mroku, który w nim tkwił.
Na lekcje już nie wrócili, mówiąc, że usprawiedliwią to ponownym złym samopoczuciem.
Szwendali się bocznymi uliczkami Szanghaju, paląc te okropne skręty, odczuwając wzrastającą euforię. Dwójka nastolatków wylądowała na dachu jednego z biurowców. Słuchając piosenek Nirvany wypuszczali dym ze swoich ust, a swoje spojrzenia mieli utkwione w chmurach. Uśmiechy na ich twarzach, przymrużone oczy i roztrzepane włosy mogły sprawiać wrażenie, jakby znali się całe lata, śmiejąc z wcale śmiesznych żartów, które zdawały się być zrozumiałe tylko dla tej dwójki.
Trwali z tej niezrozumiałej przyjemności, kiedy telefon młodszego z nich zadzwonił. Kiedy Chenle zauważył tylko, że to jego brat, wyłączył denerwującą melodyjkę, odkładając urządzenie ponownie obok siebie.
- Ej, Harvey! - zawołał Zhong w pewnym momencie. - Myślisz, że to zrobiliśmy na imprezie było właściwe?
Nagłe pytanie zaskoczyło Brytyjczyka, kiedy jego nowy przyjaciel śmiał się pod nosem.
- To była tylko gra - odpowiedział. - Nie sądzę, żeby to było coś złego, w końcu to nic nie znaczyło - chłopak obrócił się na bok, spoglądając na blondyna.
- Myślę tak samo, więc dlaczego Jisung to tak przeżywa? - Chenle również na niego spojrzał, zaczesując swoje włosy do tyłu. - Poza tym wiadomo, że jesteś hetero.
- Nie myśl o tym teraz - Cantwell uśmiechnął się, wkładając do jego ust kolejnego skręta. - Ciesz się chwilą. Tutaj nie ma zmartwień. Tylko ja, ty i świetne samopoczucie.
- 🍁 -
a/n: *biała dama - kokaina.
nie lubię tego rozdziału.
19/08/04
CZYTASZ
˚habromania˚ ᶻᶜˡ⁺ᵖʲˢ
Fanfic▹ zakończone ◃ » jak powiedzieć komuś, kogo zniszczyłeś, że wciąż go kochasz, nie niszcząc go przy tym jeszcze bardziej? school!au [chensung] ;nct nie istnieje; wiek bohaterów zmieniony; angst; slash:boyxboy; songfic; ((plot bunny)) 🍁 akt I - 1...
