Rozdział 34 - Zmiana stron

556 34 4
                                    

Łapa na wstępie oznajmił, że przez wygłupy chłopaka na meczu jego pikawa prawie wysiadła na amen. Harry roześmiał się lekko w odpowiedzi.

— Nigdy bym się na coś takiego nie odważył — stwierdził animag, kręcąc głową z niedowierzaniem.

— Ja też nie.

— Ale to zrobiłeś.

— Tylko przez to, że włączyła mi się podwyższona adrenalina — przyznał.

— Jak tak mają wyglądać te napady, to ja ich nie chcę widzieć — jęknął Syriusz.

Furia wystawił zęby w odpowiedzi.

— Ja nie mam nic przeciwko — odparł, wzruszając ramionami.

Remus i Syriusz nadal znajdowali się w Skrzydle Szpitalnym, ponieważ pani Pomfrey trzymała ich cały czas na obserwacji, ku rozpaczy byłego więźnia. Na mecz udało im się uciec i to dosłownie. Stwierdzili, że powoli zapuszczają korzonki i muszą iść się przewietrzyć, przy okazji oglądając jakąś rozrywkę. Po długiej kłótni z pielęgniarką i braku jej zgody – wyszli samowolnie. Dostali później niezły ochrzan, ale chociaż obejrzeli mecz.

— Jak było na imprezie? — zagadnął Łapa.

Świętowanie wygranego Pucharu Quidditcha było niemal obowiązkiem i trwało do samego rana. Działo się bardzo dużo, alkohol lał się strumieniami, wszyscy tańczyli na stołach i kanapach, śpiewano razem znane piosenki. Harry najbardziej pamiętał bardzo miły czas spędzony z Silver w jego dormitorium. Dziewczyna obsypywała go namiętnymi pocałunkami, bo, jak twierdziła, chciała mu pogratulować. Niemal rzuciła bruneta na łóżko. Była pijana, więc Furia musiał myśleć za nią, żeby się nie zapędzili. Nie raz musiał ją wstrzymywać, gdyż nie chciał, żeby po pijanemu zrobiła coś, czego później by żałowała. Wyznała mu jednak, że chciałaby zrobić krok dalej w ich związku, ale na trzeźwo wstydziła się mu o tym powiedzieć. W odpowiedzi przeturlał się tak, aby mieć ją pod sobą, pocałował krótko w szyję, a później szepnął na ucho, że pogadają o tym, jak nie będą pod wpływem alkoholu. Zgodziła się niechętnie. Gdy wrócili do pokoju wspólnego, niemal wpadli na całującego się z Astorią Dracona i obściskującego się Blaise'a z Blake. Harry nie wiedział, jakim sposobem wylądował na stole i kto namówił go do zagrania w butelkę. Pamiętał, że Toby publicznie wyznawał Jasmine miłość, a Teodor krzyknął, że geje są w porządku, zastrzegając, że on nim nie jest. Jakaś Ślizgonka, której Harry nie znał z nazwiska, powiedziała z kolei, że chciałaby zobaczyć, jak to jest całować się z dziewczyną. Chwilę później zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach z jakąś brunetką.

Furia uśmiechnął się do swoich wspomnień.

— Było bardzo spokojnie, wszyscy zachowywali się przyzwoicie i nie złamali żadnej reguły szkolnej.

Zapadła cisza. Harry spojrzał na Remusa, później na Łapę, obaj mężczyźni wymienili spojrzenia i skierowali wzrok na chłopaka, któremu usta drgały od powstrzymywanego śmiechu. Cała trójka wybuchnęła głośnym śmiechem.

— To była istna orgia — parsknął Ślizgon.

***

Furia kręcił się po szkole, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie potrafił skupić się na jednej rzeczy. Czuł potrzebę zrobienia czegoś niebezpiecznego. Rozglądał się po korytarzach, szukając jakiejś ryzykownej sytuacji, ale najzwyczajniej w świecie wiało nudą. Pogadał chwilę z Hermioną i Erin, które, jak brunet zauważył, zaprzyjaźniły się ze sobą.

— Wszystko w porządku? — zapytała pierwsza dziewczyna. — Jesteś jakiś nerwowy.

— Skutki uboczne zażywania przez dłuższy czas adrenaliny — odparł, wypuszczając ze świstem powietrze.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz