Rozdział 39 - Karta przetargowa

455 33 9
                                    

Jedno zdanie wystarczyło, żeby Harry'emu w gardle stanęło coś, co uniemożliwiało mu mówienie. Pansy zaśmiała się szyderczo:

— Mówiłam.

Po chwili ciszy odezwał się Blaise.

— Żadnych chętnych? To świetnie. Teraz pomyślmy, co robimy.

— Może lepiej... — zaczął Zachariasz.

— Może lepiej podajmy ci Eliksir Wielosokowy i do niego zaprowadźmy? — zaproponował Ron. — Nie chcesz? To siadaj na dupie i słuchaj poleceń. Ktoś jeszcze ma jakieś obiekcje? — dodał do reszty szkoły. Hermiona spojrzała na rudzielca z uśmiechem na ustach i łzami szczęścia w oczach. Furia wyglądał, jakby zobaczył go pierwszy raz w życiu. — Za dużo głupot zrobiłem — rzekł do nich niepewnie. — Chyba czas zmądrzeć.

— No wreszcie — powiedziała Krukonka.

— Co ta wojna robi z ludźmi — mruknął Furia pod nosem.

— Dobra, koniec tych łzawych scen. Co robimy? — palnął wreszcie mistrz delikatności – Draco Malfoy.

— Odbijamy nauczycieli i ochronę — zadecydowała Dafne.

— Trzeba wzmocnić bariery ochronne w razie jakiegoś ataku — dodał Terry Bott.

— Zabezpieczyć młodsze roczniki — dopowiedziała Erin od stołu Krukonów.

Rozległy się głosy oburzenia.

— Zaklęciem unoszącym nie jesteście w stanie pokonać śmierciożercy — oznajmiła Parvati Patil. — Popchniemy was na pewną śmierć.

— Niech każdy dom zajmie się czymś innym. Będzie... — zaczęła Hanna.

— Nie — przerwał jej Harry, a wszyscy umilkli, słysząc jego twardy ton. — Od teraz nie ma Krukonów, Gryfonów, Puchonów i Ślizgonów. Od teraz są Hogwartczycy. Inaczej nie ma to najmniejszego sensu. — Zapadła cisza. — To co? Hogwart?

— HOGWART! — wrzasnął cały tłum uczniów niemal jednocześnie, aż zatrzęsły się mury.

W tym momencie stało się coś niesamowitego. Zawiał silny wiatr, choć wszystko było pozamykane. Flagi domów zaczęły falować i migotać. W sercach uczniów rozlało się przyjemne ciepło, które dodało im wiary w siebie. Nieznana magia wypełniła każdego z nich. Sam Hogwart przekazał im siły do walki i obrony murów budynku. Znaki domów na szatach, torbach i innych przedmiotach zaczęły błyszczeć. Chwilę później tam, gdzie do tej pory były oznaki konkretnego domu, widniały godła szkoły. Wszyscy byli zaskoczeni tymi wydarzeniami.

Furia podniósł wzrok ze swojej odzieży z lekkim uśmiechem. Czuł energię i magię, które dodały mu pewności siebie i siły. Był przywódcą, liderem. Musiał poprowadzić Hogwartczyków do zwycięstwa.

— Klasy od jeden do trzy oraz osoby, które nie chcą brać udziału w tym, co planujemy, udadzą się do lochów, gdzie przeczekają całą akcję odbicia nauczycieli i ochrony — zarządził. — Klasy czwarte będą czuwać nad ich bezpieczeństwem. Andy, Astoria — oboje podnieśli głowy — zaprowadźcie wszystkich do oddzielonej części Krzywego Lukrecjusza. W razie problemów jesteście odpowiedzialni za powiadomienie pierwszej lepszej osoby, na którą traficie z wyższych roczników.

Oboje skinęli głowami i wstali. To był znak dla młodszych uczniów.

— Nic nie kombinujcie po drodze — dodał Furia. — Będziemy wiedzieli.

Ktoś tupnął nogą ze złością. Otworzyli im wrota Wielkiej Sali, aby mogli wyjść. Harry sięgnął do kieszeni, gdzie miał schowaną Mapę Huncwotów.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz