Rozdział 23 - Podejrzani

582 35 1
                                    

Ilość ataków na Ślizgonów znacznie się zmniejszyła. Uczniowie najwyraźniej wzięli sobie do serca słowa Tristana. Ku uldze nauczycieli, kilkoro uczniów samo zgłosiło się do nich ze skruchą po karę za ataki po tym, jak oznajmiono, że takie osoby będą ulgowo potraktowane. Jednak nie każdy miał tyle odwagi. Niektórzy nie zaprzestali swoich napadów, dlatego Ślizgoni nadal trzymali się razem.

Syriusz kręcił się po Skrzydle Szpitalnym, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Evelyn siedziała przy łóżku Harry'ego, trzymając go lekko za rękę, co nie uszło uwadze Łapy. Draco, Blaise, Blake, Jasmine, Toby i Teodor twierdzili, że przyszli tu jako obstawa Silver, ale w głębi duszy każdy wiedział, że tak naprawdę chcieli odwiedzić pacjenta, co robili dość często.

Evelyn nagle drgnęła. Szybko przeniosła wzrok na nieprzytomnego, gdy poczuła, że palce lekko się poruszyły.

— Budzi się!

Ścisnęła go mocno za rękę. Krzyk najwyraźniej dostał się do uszu chłopaka, bo zmarszczył brwi. Wszyscy niemal jednym susem doskoczyli do łóżka pacjenta, ale Pomfrey odgoniła ich, krzycząc, że mają dać Harry'emu trochę powietrza. Silver nerwowo podskakiwała w krześle, czekając, aż otworzy oczy. Jego tęczówki były mętne i nieprzytomne. Wyglądał bardzo krucho z bladą twarzą, podkrążonymi oczami i maską tlenową, jednak najważniejsze było to, że odzyskał przytomność.Uzdrowicielka automatycznie zaczęła sprawdzać jego stan, podawać różne lekarstwa, pamiętając o zastrzeżeniach Syriusza co do eliksirów wzmacniających. Harry chyba nie do końca wiedział, co się wokół niego dzieje, gdyż przesuwał wzrok od jednej osoby do drugiej, jakby szukał odpowiedzi na nieme pytanie. Pielęgniarka ostrożnie ściągnęła maskę z jego twarzy, aby sprawdzić, czy już wszystko jest w porządku z jego oddechem. Na szczęście nie miał problemów z oddychaniem.Niestety, lewej ręki w ogóle nie czuł.

— Ręka musi się zregenerować. Zajmie to trochę więcej czasu niż normalnie, gdyż nie mogę podać kilku eliksirów. Za jakiś czas wszystko powinno wrócić do normy.

Pokręciła się jeszcze wokół niego i zniknęła w swoim gabinecie, wcześniej wyganiając wszystkich, poza Silver i Syriuszem, który wyszedł, stwierdzając, że powiadomi Remusa.

— Gdzie Erin? — wychrypiał Harry.

— Erin... och, ona... niedługo przyjdzie — wydusiła.

Prawda była taka, że dziewczyna nie chciała przebywać z nią w jednym pomieszczeniu, a Evelyn rzadko opuszczała Skrzydło Szpitalne. Krukonka zachowywała się paranoicznie względem niej i nie słuchała żadnych tłumaczeń.

— Co się w ogóle stało? — szepnął Furia, mrużąc lekko oczy.

— Kompletnie nic nie pamiętasz?

— Tylko to, że wychodziłem z gabinetu Snape'a.

Evelyn powiedziała szeptem po chwili:

— Ktoś cię pobił.

— Pobił?

— Fortis i reszta znaleźli cię nieprzytomnego. Przez tydzień byłeś w śpiączce.

— Kto to...?

— Nie wiemy — mruknęła niepewnie. — Ale od tego czasu zaczęły się ataki na Ślizgonów — wyznała cicho. — Ostatnio trochę ustały po tyradzie profesora Collinsa, ale nadal się zdarzają. Myśleliśmy, że może ty coś widziałeś.

Nagle drzwi otworzyły się z rozmachem i wpadła zdyszana Erin.

— Merlinie. Wreszcie.

Evelyn wysunęła rękę z dłoni Harry'ego i spojrzała na swoje palce, kiedy Krukonka do nich podbiegła, by wycałować pacjenta po całej twarzy.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz