Rozdział 37 - Zaklęcie uśmiercające

566 33 12
                                    

Artykuł w Proroku Codziennym nie był dla Harry'ego zaskoczeniem. Obszerna relacja z tego, co się działo w szkole, zajęła ponad trzy strony, a do tego dołączyli jeszcze osobne reportaże pod tytułem: Jak miało przebiegać specjalne szkolenie Pottera? Wybraniec grozi przejściem na ciemną stronę mocy! Co jest przyczyną? czy też: Potter buntuje Hogwart przeciwko Ministerstwu Magii!

— Ritę nieźle natchnęło — stwierdził z lekkim rozbawieniem przy śniadaniu, gdy w jego ręce wpadła gazeta. — Głupia piz...

— Hamuj — przerwała mu Evelyn, słysząc śmiechy Ślizgonów.

— Dałeś jej wczoraj dużo powodów. — Blaise wzruszył ramionami, smarując kromkę chleba dżemem, którą po chwili ukradła mu Blake. Spojrzał na nią z oburzeniem, ale uśmiechnęła się do niego i pocałowała w nos, co go zmiękczyło. Teodor ze śmiechem pokręcił głową, widząc tę sytuację. Idealnie do siebie pasowali.

Zerknął na Harry'ego z zainteresowaniem. Od wczoraj zachowywał się dziwnie, co nie znaczyło, że były to zmiany negatywne. Jeszcze nie tak dawno był przytłoczony przez wymagania, jakie stawiali mu ludzie. Nagle wszystko się zmieniło. Chłopak był bardziej rozluźniony, ignorował listy wysyłane do niego przez jego politycznych przeciwników, do artykułów podchodził z dystansem. Jednocześnie stał się bardziej stanowczy i robił to, co uważał za słuszne, nie zastanawiając się nad tym, co powiedzą inni. Na pewno nie działało to na jego niekorzyść. Nie wiedział tylko, co wywołało takie zmiany.

— Nie za często bywasz w Komnacie Tajemnic? — zapytała go Silver, gdy znaleźli bruneta w pokoju wspólnym daleko od reszty Ślizgonów.

Czytał książkę z lekko zmrużonymi oczami. Gdy chcieli sprawdzić tytuł, stwierdzili, że nic nie rozumieją, bo była zapisana w wężomowie. Furia wywrócił tylko oczami na jej słowa. Wcisnęła się na jego kolana, kiedy pozostali rozsiedli się na kanapach. Objął ją jedną ręką, w drugiej trzymając książkę.

— O czym to? — zapytała Jasmine.

— Bezróżdżkowa.

— Przecież znasz teorię — stwierdził Elvis.

— Ale nie bezróżdżkowe zaklęcia w wężomowie — odparł, odkładając książkę stronami w dół, aby później nie musiał szukać miejsca, w którym skończył. — Mówiłem wam, że dzięki niej mogę rzucać silniejsze zaklęcia. Okazuje się, że to nie jedyny plus. Bezróżdżkowa w wężomowie jest o wiele prostsza, pomijając to, że musisz jednocześnie skupić się na zaklęciu i wypowiadaniu słów w innym języku. Tak się składa, że przez te badania nad Mrocznym Znakiem trochę szybciej przychodzi mi wymawianie wyrazów w wężomowie, bo dość dużo tego czytałem. Czasami robię to automatycznie. To ułatwia sprawę.

— Dlaczego?

— Bo koncentruję się właściwie tylko na zaklęciu.

— Widzisz jakieś zmiany bądź efekty?

Rozejrzał się po pomieszczeniu, czy nikt na nich nie patrzy, ale siedzieli w mało widocznym miejscu, więc nie zwracano na nich uwagi.

— Dość wyraźne — stwierdził tylko. Wyciągnął rękę, marszcząc lekko brwi, syknął, a do jego dłoni przyleciał stojący na stoliku kałamarz. Wszyscy rozszerzyli oczy na ten widok. — Minus jest taki, że nie zrobię tego niewerbalnie, bo nie jest to możliwe. Nie można myśleć w wężomowie, przynajmniej tak twierdzi Slytherin. Sprawdzałem to i muszę przyznać mu rację. Mówić owszem, ale nie myśleć. Pomaga to w opanowaniu normalnej bezróżdżkowej, więc warto skorzystać. Okazało się nawet, że część zaklęć w wężomowie można rzucić tylko magią bezróżdżkową albo istnieją takie zaklęcia, które nie są przetłumaczone na inne języki.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz