Rozdział 3 - Owutemy

429 26 26
                                    

Harry z lekkim rozbawieniem obserwował Syriusza, który wystroił się, jakby szedł na uroczystość wręczenia Orderu Merlina. Wymienił spojrzenie z rozweselonym Lunatykiem kręcącym głową ze śmiechem. Animag chodził w kółko, co chwilę poprawiając włosy bądź koszulę. Czekał na Carmen, która miała się pojawić za dziesięć minut. Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, Łapa niemal pognał do wejścia, co spotkało się z wybuchem śmiechu Furii i Remusa. Kobieta jak zwykle wyglądała olśniewająco i Ślizgon stwierdził, że właściwie nie dziwił się chrzestnemu, że zwrócił na nią uwagę. Herman przywitała ich z uśmiechem na ustach. Harry spojrzał na Syriusza pod kątem tego, czy do siebie pasują i musiał przyznać, że tak. Oboje byli wygadani, często śmiali się do łez i podchodzili do siebie z dystansem.

Furia nie zdziwił się, gdy pojawiła się także Tonks. Od Łapy dowiedział się, że w ostatnim czasie kobieta często wpada do Remusa lub odwrotnie. Z kolei Silver miała przyjść pod wieczór.

Czas spędzili bardzo miło. Evelyn i Carmen przypadły sobie do gustu i odnalazły wspólne tematy do rozmów. Oglądali film, w większości zagłuszając go rozmowami. Wcinali popcorn, swobodnie leżąc na kanapach.

— Właśnie — rzekła nagle Silver i spojrzała na swojego chłopaka. — Moi rodzice chcą cię poznać. — Harry jakoś nagle przybladł. — Masz zaproszenie na jutro na obiad.

Brunet rozszerzył oczy z przerażeniem. Evelyn ponownie zaczęła oglądać film, aby chłopak mógł przyswoić sobie informację. Niemal słyszała, jak przełknął ciężko ślinę.

— Jutro? — wykrztusił.

— Yhym... — mruknęła, wrzucając do ust popcorn.

Syriusz ledwo powstrzymał się przed parsknięciem śmiechem, gdy Furia rozejrzał się po nich panicznie. Do końca filmu siedział jak mysz pod miotłą.

Przy wyjściu Silver powiedziała mu, że obiad jest na czternastą. Pokiwał głową na znak zrozumienia z niezbyt pewną miną. Gdy dziewczyna zniknęła w kominku, z jego ust wydobyło się głośne przekleństwo. Łapa wył ze śmiechu.

***

Ubrał się schludnie, uporządkował chaos na głowie, a Wąchacz z dziką radością wylał na niego prawie całą butelkę perfum. Zanim się deportował, powiedział do Remusa, Syriusza i Carmen, która została na noc:

— Jeśli nie wrócę do kolacji, możecie zacząć się martwić.

Kobieta roześmiała się wesoło, a Lunatyk mrugnął do niego, dodając mu otuchy. Zniknął z głośnym trzaskiem. Wyszedł z zaułku, a następnie ruszył do domu, w którym mieszkała jego dziewczyna. Uświadomił sobie, że był tu chyba tylko raz, gdy rodziców Ślizgonki nie było w mieszkaniu. Częściej spotykali się u niego bądź w jakimś parku. Rodziców dziewczyny widział tylko krótko po powrocie z Hogwartu, lecz wtedy szybko się rozeszli, aby Harry mógł uciec przed dziennikarzami.

Zadzwonił do dębowych drzwi, wcześniej wchodząc na mały ganek. Przestępował z nogi na nogę, czekając, aż ktoś otworzy. Miał olbrzymią nadzieję, że zrobi to Silver, bo, przyznał to z bólem serca, był bardzo zdenerwowany i nie chciał pójść na pierwszy ogień, by stanąć naprzeciwko jej ojca bądź matki. Niemal odetchnął głośno z ulgą, gdy zobaczył blond włosy Evelyn. Z uśmiechem dała mu lekkiego całusa w usta i powiedziała cicho, że ma się uśmiechnąć, gdyż jej rodzice lubią wesołych ludzi. Wkroczył do środka zaraz za dziewczyną, próbując się rozluźnić i uśmiechnąć, jak radziła mu blondynka. Przeszli przez korytarz i weszli do salonu.

Eric Shirley należał do osób z ciemnymi włosami. Na twarzy mężczyzny widniało kilka zmarszczek, a brązowe oczy czytały tekst w Przeglądzie Sportowym. Furia z łatwością zgadł, że tęczówki zostały przekazane w genach na córkę. Nie dostrzegł innego podobieństwa między nimi, gdyż ojciec Evelyn był wysokim człowiekiem z ostrymi rysami twarzy i szerokimi ramionami. Harry stwierdził w myślach, że lepiej z nim nie zadzierać, gdyż był bardzo umięśniony i z łatwością mógłby powalić go na ziemię. Ślizgon w porównaniu z nim był chłystkiem, choć przez ostatnie dwa lata dość sporo urósł i przybrał na masie.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz