Rozdział 21 - Księga Pytań

660 38 19
                                    

Furia zastanawiał się, czy postąpił słusznie, zapraszając Hermionę na Grimmauld Place 12. Wreszcie odpowiedział na jej list. Sama miała zdecydować, czy przyjdzie. Napisał jej datę spotkania, dając dziewczynie wolną rękę. Cały dzień siedział w domu, gdyż musiał dużo wypoczywać po ataku w Dolinie Godryka. Miał dużo szczęścia. Nie dość, że udało mu się wyjść cało z poważnej klątwy, dzięki temu, że została niepoprawnie rzucona, to także Voldemort go nie dorwał. Zakon Feniksa zdołał nie dopuścić do ich spotkania, za co był im dozgonnie wdzięczny. Gdyby nie oni, to pewnie teraz wąchałby kwiatki od spodu.

Klatka piersiowa czasami dawała o sobie znać, gdyż dopiero się goiła. Nie mógł zażywać eliksirów regenerujących, aby nie wpakować się w głębokie uzależnienie. Musiał także nauczyć się funkcjonować bez eliksiru usypiającego i uspokajającego.

Został sam w domu w dzień, gdy miała odwiedzić go Hermiona. Zwykle w takie dni puszczał sobie muzykę na cały budynek, a następnie uczył się kontroli nad swoim umysłem, jakiś zaklęć bądź koncentrował się na animagii. Przy muzyce wszystko wchodziło mu szybciej i lepiej do głowy, więc postanowił to wykorzystać.

... See you at the bitter end. From the time we intercepted. Feels a lot like suicide. Slow and sad, growninsideus...*

Zmrużył lekko oczy z wyciągniętą przed siebie różdżką. Uczył się rzucać tarczę zmieniającą zaklęcie, którą polecił mu Tristan. Nie była prosta do opanowania, lecz nie miał zamiaru zrezygnować.

Transfor!**

Przed nim uformowała się lekko biała poświata wielkości głowy. Usunął zaklęcie, gdyż wiedział, że jest nieprawidłowo rzucone. Tarcza musiała być przeźroczysta i niewidoczna. Błędnie rzucona mogła przepuścić część zaklęcia. Ponowił próbę, lecz efekty były takie same. Usunął tarczę w momencie, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Machnięciem różdżki wyłączył muzykę i poszedł otworzyć z mocno bijącym sercem. Wiedział, że to nie on powinien się denerwować, lecz działo się to samoistnie. Za drzwiami stała Hermiona ubrana w grubą kurtkę, czapkę i szalik zasłaniający sporą część jej twarzy. Nic dziwnego, skoro na dworze było bardzo zimno.

— Cześć — szepnęła niepewnie.

— Cześć — odpowiedział, wpuszczając ją do środka.

Zamknął za dziewczyną drzwi, żeby chłód nie wpadał do środka. Była Gryfonka ściągnęła czapkę, a jej kasztanowe loki rozsypały się wokół jej twarzy.

— Harry... — zaczęła.

— Rozbierz się. Nie będziemy rozmawiali w progu. Zrobię herbatę — przerwał jej.

Kiwnęła sztywno głową i ściągnęła szalik. Odebrał od niej płaszcz i powiesił go na wieszaku, a następnie poprowadził ją do salonu. Poszedł do kuchni, a po chwili wrócił z dwoma kubkami gorącej herbaty na rozgrzanie w ten zimny dzień.

— Dużo się tutaj zmieniło — stwierdziła szatynka.

— Syriusz i Remus trochę się nudzili przez te cztery miesiące, więc doprowadzili dom do lepszego stanu — odparł.

Zapadła cisza. Hermiona westchnęła.

— Harry, przepraszam — szepnęła. — Nie powinnam tego robić. Po prostu wydawało mi się, że robię to dla twojego dobra. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo teraz tego żałuję.

— Skąd w ogóle pojawił się ten pomysł? — zapytał cicho.

— Myśleliśmy, że może to być dla ciebie niebezpieczne. Profesor Dumbledore to potwierdził. Nie wiedzieliśmy, co mamy robić. Wtedy powiedział, że możemy ci pomóc tylko... musimy mu więcej o tobie mówić — szepnęła. — Nie sądziłam, że to miało być szpiegowanie. Nikt z nas nie wiedział. Uwierz mi. Myśleliśmy, że dyrektor pomoże ci z tego wyjść. Nie oczekuję, że ponownie mi zaufasz. Wiem, że popełniłam wielki błąd, który nie powinien się zdarzyć.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz