Rozdział 50 - Dowody

219 19 4
                                    

Harry doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że zdobycie akt, tym bardziej tak wysoko postawionej osoby jak zastępca szefa Biura Aurorów, będzie bardzo trudne i ryzykowne. Sam nie wiedział, dlaczego nie wtajemniczył siódemek w całą sprawę. Chyba nie chciał ładować ich w kolejne problemy. Byli już wystarczająco zmęczeni ciągłym zamartwianiem się, że zostaną zaatakowani w niespodziewanym momencie, bo każdy z nich miał wątpliwości co do tego, że atakującym był Tony. Postanowił zaoszczędzić im dodatkowych powodów do zmartwień i samemu zająć się zdobyciem potrzebnych akt. Nie miał pomysłu, jak to zrobić. Cała sprawa prawdopodobnie była już zamknięta, więc musiałby dostać się do archiwum, co nie było problemem. Ale musiałby mieć powód, żeby zdobyć akurat te dokumenty.

Wykorzystał sprawę, którą aktualnie mu przydzielono. Poszedł do archiwum pod pretekstem znalezienia akt przestępcy. Chciał wykorzystać moment, gdy kobieta pójdzie po te dokumenty, by dostać się do półki znajdującej się bliżej niego i poszukać akt Timesa. Niemal głośno zaklął, gdy do pomieszczenia wszedł John, uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch w stronę półki. Wróciła pracownica, przekazując Harry'emu dokumenty. Musiał podpisać jeszcze kartkę, że wyciągnął odpowiednie papiery.

— Akta Timesa — rzekł John do kobiety.

Furia niemal zazgrzytał zębami z frustracji, gdy mężczyzna poprosił o kartotekę, którą właśnie on chciał wykraść. Podpisał odpowiedni papierek, zerkając jeszcze, z którego miejsca kobieta wyciąga teczkę. Miał zamiar po nią wrócić za jakiś czas.

Dwa kolejne dni minęły mu dość niespokojnie, bo cały czas myślał o sprawie Timesa. Nie miał pojęcia, czy John oddał już akta do archiwum i czasami przyłapywał się na myśli, żeby wkraść się po nie do gabinetu szefa, ale to było niemal jak samobójstwo. Musiałby mieć wyjątkowo dużo szczęścia, żeby nie zostać złapanym.

Wezwanie do biura Johna wybudziło go z rozmyślań o całej sprawie. Po chwili siedział przed szefem, niemal wyjąc z rozpaczy, gdy akta Timesa leżały na wyciągnięcie ręki, a on nie mógł po nie sięgnąć. Niespodziewanie w kominku pojawiła się głowa Courta.

— Mógłbyś na chwilę do mnie wpaść?

— Zaraz zafiukam.

Głowa zniknęła, a John dokończył to, co mówił i dał znać Harry'emu, że już może wyjść. Furia zamknął za sobą drzwi, ale nie zrobił nawet kroku, zerkając niepewnie za siebie. John wychodził ze swojego gabinetu przez Sieć Fiuu, więc pomieszczenie było puste. Mógł się cofnąć i szybko skopiować akta. Nie miałby problemu z sekretarką, która nie chciałaby wpuścić go do pustego gabinetu, bo nawet nie wiedziała, że Harry i John stamtąd wyszli.

Zapukał do drzwi, żeby sprawdzić, czy pokój jest pusty. W razie czego miał zamiar spytać o coś, co rzekomo zapomniał z rozmowy, którą przeprowadzili przed chwilą. Nie było odzewu. Otworzył drzwi. Johna nie było, a akta leżały na miejscu. Dłużej się nie zastanawiał. Prędko skopiował każdy kawałek pergaminu, nawet nie czytając, co to jest. John mógł wrócił w każdej chwili, więc nie miał na to czasu. Odłożył wszystko na miejsce, ukrył papiery w kieszeni i wyszedł. Wszystko miał zamiar przeczytać dopiero w domu.

Według akt, Times zmarł na skutek przedawkowania tabletek nasennych, tych samych, którymi zatruł się Worson. Nie było żadnego śladu włamania czy walki. Mężczyzna nie był również torturowany. Wyglądało to na samobójstwo z powodów finansowych. Times okazał się być hazardzistą. Miał dużo długów, których nie był w stanie spłacić. Harry przyznał, że gdyby ta sprawa została przekazana jemu, zapewne także uznałby to za samobójstwo. Jednak istniało jedno ale w postaci tabletek nasennych, na które nikt nie zwrócił uwagi. Nikt nie połączył sprawy Timesa i Worsona, bo nie było ku temu podstaw. Furia zerknął jeszcze na karteczkę, którą zapisał danymi znajdującymi się na pudełku tabletek, które były dołączone do akt. Miał adres apteki, w której kupiono leki, ale to akurat było raczej niepotrzebne.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz