Rozdział 33 - Akceptacja

250 18 2
                                    

Miał nadzieję, że to nie dzieje się naprawdę, że zaraz się obudzi z tego okropnego koszmaru. Ale widok zapłakanej Evelyn, jej łzy na jego dłoniach i cała realność sytuacji mówiły same za siebie. Wszystko było prawdziwe. Spostrzegł, że jego ciało zdrętwiało, a serce zwolniło, by następnie nienaturalnie przyspieszyć. Jedna myśl wystarczyła, by zaćmić jego umysł. Obraz rozmazał się, a po chwili ponownie przybrał na ostrości.

— Zabiję tego sukinsyna — szepnął pustym głosem, tępo patrząc na Evelyn.

W następnej chwili ponownie przytulił ją do siebie. Dziewczyna drżała w jego ramionach i mówiła coś do niego słabo. Wyróżniał tylko przeprosiny i słowa, że zrozumie, jeśli ją zostawi.

— Nie zostawię cię — odparł cicho. — Poradzimy sobie. Jakoś... damy sobie radę — dodał słabym głosem, gdy cała ta sytuacja uderzyła w niego jak rozpędzona ciężarówka.

Tortury i gwałt zakończyły się niechcianą ciążą. Koszmar, który miał się skończyć, nadal się ciągnął. Silver ponownie się rozpłakała.

— Nie chcę go — szepnęła w jego klatkę piersiową. — Nie chcę tego dziecka. Ono... będzie mi o tym przypominać.

Rozumiał ją. Sam miał świadomość, że dziecko będzie im przypominało o tych przeklętych dniach, które chcieli odrzucić w niepamięć. Nie miał zamiaru zostawiać Silver samej z tym problemem. Nawet mu to nie przeszło przez myśl, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że będzie im ciężko. Zapewniał ją cały czas, że jej nie zostawi i dadzą sobie radę, a ona nie mogła przestać płakać, powtarzając, że nie chce tego dziecka. Wyczerpana zasnęła w jego ramionach. Głaskał ją po głowie, wpatrując się tępo w ścianę naprzeciwko, a rozpacz i wściekłość targały jego sercem. Miał kolejny powód, żeby znaleźć ich kata i zabić go bez litości.

***

Niemal cały kolejny dzień Silver przeleżała w łóżku, na przemian płacząc lub śpiąc. Oboje dużo myśleli o tej sytuacji, ale rozpacz i przerażenie dominowały. Większość dnia spędzili w ciszy, choć Evelyn czuła wsparcie Harry'ego, gdy momentami przytulał ją bez powodu. Kolejnego dnia Silver sama do niego przyszła. Jej oczy były podpuchnięte i zaczerwienione od płaczu. Tęczówki blondynki wypełniało napięcie i niepewność.

— Chcę je usunąć.

Zamarł, choć rozważał takie rozwiązanie. Szybko je jednak odrzucił, ale był świadomy, że Evelyn może podjąć taką decyzję. Chwycił ją za ręce i posadził obok siebie. Opadła sztywno na kanapę, nie patrząc na niego.

— Decyzja należy do ciebie — zaczął cicho. — Zaakceptuję ją, niezależnie od tego, jaka będzie. Ale pamiętaj, że nie zostawię cię z tym samej. Jeśli... zmieniłabyś decyzję... ja... pomogę ci. Byśmy je wychowali jak swoje — szepnął, patrząc jej w oczy. — Wiem, że to nie byłoby takie proste, ale... — zamilkł, gdy zabrakło mu słów.

— Chciałbyś je wychować, mając świadomość, że to dziecko z gwałtu, że patrząc na nie, widziałbyś... jego? — wykrztusiła.

— To nie zmienia faktu, że jest to dziecko, które nie było niczemu winne — odparł cicho.

— Tylko to nie ty musiałbyś je nosić w sobie.

— Wiem, Silver, ale... nie chciałbym, żebyśmy później mieli wyrzuty sumienia, że je zabiliśmy — wyznał. — Jeśli po porodzie... Zawsze jest adopcja. Po prostu... nie chcę mieć świadomości, że je zabiliśmy — powtórzył.

Objęła ramionami kolana, opierając o nie czoło.

— Nie wiem, czy będę potrafiła żyć z myślą, że to dziecko... jest jego.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz