Rozdział 42 - Dusza węża

446 36 3
                                    

Na błonia padała poświata promieni słonecznych. Wschód słońca przyniósł ze sobą kolejną rozlaną krew i martwe ciała obrońców Hogwartu. Na trawie błyszczały czerwone krople. Chatka Hagrida płonęła niedaleko. Na szczęście gajowego nie było wtedy w domu, a Kieł zdążył uciec do Zakazanego Lasu poganiany przez właściciela. Wieża Gryffindoru zawaliła się, podobnie jak część Wieży Astronomicznej.

Harry biegł w stronę Hermiony, która nie radziła sobie z atakiem śmierciożercy. Nie zdążył go zaatakować, bo zrobił to ktoś inny. Napastnik runął na ziemię po kilkakrotnym obrocie w tył. Furia spojrzał w stronę wybawcy Krukonki. Severus Snape. W następnej chwili obaj zaczęli miotać zaklęciami w grupkę śmierciożerców, która ich zaatakowała. Najwyraźniej Mistrz Eliksirów został zdemaskowany i naraził się na zemstę. Do pomocy szybko przyszli im kolejni obrońcy szkoły. Widząc Harry'ego Pottera i Severusa Snape'a walczących ramię w ramię, uwierzyli w niewinność nauczyciela.

Niespodziewany chłód ogarnął ciała osób znajdujących się na błoniach Hogwartu.

— Dementorzy okrążyli zamek! — wrzasnął jakiś auror.

Myślenie o czymś szczęśliwym w momencie bitwy było czymś nieprawdopodobnym. Jak mógł myśleć o radości, szczęściu i czymś pozytywnym, gdy naokoło wszyscy ginęli? Członkowie Gwardii Dumbledore'a wybiegli na błonia, aby zaatakować swoimi patronusami. Harry w panice szukał jakiegokolwiek szczęśliwego wspomnienia, ale wszędzie widział krew, ból i ciała martwych znajomych. Osoby, które potrafiły rzucić patronusa, natychmiast dołączyły do członków Gwardii. On sam nie potrafił im pomóc. Nie w tej chwili. Żadne wspomnienie nie przychodziło mu do głowy. Same mroczne myśli zaprzątały mu umysł. Terier Rona, wydra Hermiony, list Seamusa, łabędź Cho, koń Ginny i wiele innych. Widział nawet wilka Remusa, który uczył go tego zaklęcia. Pokonywały one kilku lub kilkunastu przeciwników i znikały. Obrońcy musieli rzucać zaklęcia ponownie, tracąc swoje siły. Silver. Zobaczył ją i uczepił się tej myśli. Pokona Voldemorta, wreszcie będzie spokojny, skończy się walka, ułoży sobie życie z ukochaną. Skupił się na tym i już miał rzucać zaklęcie, gdy został rozproszony przez śmierciożercę. Uskoczył przez zaklęciem i cisnął klątwą.

— Harry! Gdzie on jest?! — wrzasnął ktoś.

Furia na pewno by odpowiedział, ale w tym momencie ledwo radził sobie z atakiem trójki zwolenników Riddle'a. Prawdopodobnie wiedzieli, że szybko może sobie poradzić z dementorami, dlatego postanowili zrobić coś, żeby nie był w stanie zareagować na ich pojawienie się. Jednocześnie czuł, że zjawy zaczynają wpływać na jego psychikę i radził sobie coraz gorzej.

— Bez niego sobie nie poradzimy!

— Przejąć ich!

Chwilę później śmierciożercy, którzy go rozpraszali, zostali zaatakowani przez grupkę aurorów. Harry odetchnął głośniej, wycofując się z pojedynku. Silver. Silver. Silver. Chwile z nią spędzone, jej śmiech, delikatne pocałunki. Świadomość, że zawsze taka będzie, bo Voldemort zniknie, a wraz z nim ból, strach i śmierć setek ludzi. Z jego różdżki wydobyła się biała poświata, która szybko uformowała się w cielesnego patronusa w postaci jelenia. Wysłał go w stronę dementorów, a ten unicestwił je z pomocą innych.

— Weszli do zamku!

Gdy tylko dementorzy zostali usunięci z błoni, Harry natychmiast ruszył w stronę wrót Hogwartu, a zaraz za nim Gwardia Dumbledore'a. Jeleń dumnie idący u boku swojego właściciela napełniał serca nadzieją. Brunet wszedł do szkoły. Dementorzy atakowali obrońców, wysysając z nich szczęśliwe wspomnienia. Furia dostrzegł Syriusza. Wiedział, że zjawy działają na niego ze zwiększoną siłą przez lata spędzone w Azkabanie. Jeleń przebiegł przez korytarz i okrążył Łapę, aby usunąć otaczających go dementorów. Następnie ochronił Dracona i Blake oraz innych sprzymierzeńców. Sala wejściowa została oczyszczona z potworów, a jeleń stanął dumnie obok chłopaka. Wszyscy byli zdumieni, że Wybraniec z łatwością utrzymuje swojego patronusa, nawet nie celując w niego różdżką i nie odczuwając spadku sił. Zwierzę stało obok niego, jakby było całkowicie prawdziwe i ochraniało swojego właściciela. Nagle jeleń pognał przez korytarz w stronę nadchodzących dementorów. Jeden ze śmierciożerców najprawdopodobniej chciał przerwać chwilową przewagę obrońców i zaatakował młodzieńca. Furia natychmiast obronił się tarczą, jednak jeleń nie zniknął, chociaż brunet skupił się na innym zaklęciu. Zaskoczony zwolennik Czarnego Pana z łomotem uderzył w ścianę, gdy trafiła go klątwa Harry'ego.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz