Epilog

525 34 12
                                    

Powiew chłodnego wiatru zwiastował nadejście jesieni. Z drzew powoli opadały liście, często padało, a temperatura z dnia na dzień była coraz niższa. Dempsey nawet o tej porze roku wyglądało na zadbane miasteczko. Mieszkańcy grabili liście i chowali letnie ubrania na dno szaf, wyciągając kurtki i swetry.

Harry szedł przez park z dłońmi schowanymi w kieszeniach. Zerknął na idącą obok kobietę, która uśmiechnęła się do niego lekko.

- Gabriel, uważaj na niego - skarcił syna biegnącego kilka metrów przed nim.

- Uważam, ale kręci mi się pod nogami - odpowiedział chłopak.

W następnej chwili rozległ się głośny płacz, gdy młodszy chłopczyk upadł na ziemię. Furia westchnął, szybko do niego podchodząc. Podniósł czteroletnie dziecko i chwycił je na ręce.

- No już, nie płacz, brzdącu - mruknął, widząc łzy spływające po policzkach chłopca. Ten mocno objął go za szyję i po chwili uspokoił się. - Wyjątkowo szybko - podsumował Furia, stawiając go na ziemi, a ten z radością pognał do swojego brata. - Mały symulant.

Kobieta roześmiała się w odpowiedzi.

- Uczył się od ojca.

Powolnym krokiem dotarli pod bramę cmentarza. Gabriel z bratem zniknęli między nagrobkami. Po chwili dwójka dorosłych stanęła obok dzieci przy jednym z zadbanych grobów. W ciszy Harry zgarnął liście z marmuru. Następnie spojrzał na starszego syna, który wbijał wzrok w zdjęcie kobiety na płycie nagrobkowej. Objął go lekko, przygarniając do swojego boku.

Kilka minut później cała czwórka wracała do domu.

- Gabriel za mną nie przepada - powiedziała cicho kobieta.

- Potrzebuje trochę czasu, żeby to zaakceptować - odrzekł pod nosem Harry. - Cały czas ją pamięta.

- Nie chcę, żeby o niej zapomniał. Była jego matką, to nic dziwnego.

Furia westchnął cicho.

- Wtedy nie do końca to rozumiał, ale z czasem docierało do niego, że odeszła. Widzę, że tęskni.

- Miał sześć lat. Wspomnienia z tego okresu zapadają w pamięci.

Przez chwilę szli w ciszy zakłócanej przez dźwięki natury i przechodzących niedaleko ludzi. Harry spojrzał na swoją towarzyszkę.

- Wiesz, że nigdy o niej nie zapomnę...

- Wiem - odpowiedziała. - Widziałam, jak ją kochałeś i nadal kochasz. Nigdy nie przestaniesz, a ja to akceptuję. Tak samo jest z Gabrielem.

Furia odezwał się ponownie dopiero wtedy, gdy weszli do parku. Uśmiechnął się lekko do swoich wspomnień.

- Nawet nie wiesz, jak się cieszyliśmy, gdy dowiedzieliśmy się, że jest w ciąży. Wymyślała setki imion. Po porodzie pielęgniarka powiedziała mi, że jednymi z jej ostatnich słów były nasze trzy imiona. Zdążyła jeszcze chwilę potrzymać Simona. Później zmarła. - Kobieta ścisnęła go lekko za rękę w geście wsparcia. - To był szok. Nic nie zwiastowało, że coś pójdzie nie tak przy porodzie. Zostałem sam z sześcioletnim Gabrielem i noworodkiem. Gdyby nie pomoc jej rodziców, Łapy i reszty, w życiu bym sobie nie poradził. Ledwo dawałem sobie radę. Gabriel cały czas o nią pytał, a to było chyba najgorsze. Minęły cztery lata, a ja cały czas mam przed oczami moment, gdy dowiedziałem się, że Silver zmarła. Było ciężko, ale gdyby nie dzieciaki... Gdy na nie patrzyłem, widziałem ją. Wiedziałem, że muszę sobie poradzić, bo tego by chciała. To chyba najbardziej mi pomagało, chociaż nachodziły mnie różne myśli. Gdyby nie ona, w wielu sytuacjach nie wyszedłbym na prostą. Szczególnie cztery lata przed jej śmiercią, kiedy nie radziłem sobie z przeszłością.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz