Rozdział 21 - Złamane serce

317 21 7
                                    

Pulsujący ból głowy był nie do zniesienia i miał wrażenie, że to on całkowicie wybudził go ze stanu, w jakim się znajdował. Bardzo powoli otworzył oczy, które dopiero po którejś z kolei próbie przyzwyczaiły się do jasności. Od razu na myśl przyszło mu Skrzydło Szpitalne w Hogwarcie, ale stwierdził, że to niemożliwe, aby był w tym miejscu. Choć na pewno był to jakiś szpital. Czuł charakterystyczny zapach.

— Och, żyjesz. Dzięki Merlinowi. — Wyraźnie usłyszał pełen ulgi głos Madison.

Czuł się strasznie słabo i odnosił wrażenie, że zaraz zwymiotuje. Zdezorientowanym wzrokiem rozejrzał się po pomieszczeniu i osobach się tutaj znajdujących, nie mogąc sobie przypomnieć, co się stało, że się tutaj znalazł. Teraz rozpoznał punkt uzdrowicielstwa w Ministerstwie Magii i jakoś go to nie zachwyciło. Głowę miał owiniętą bandażem, więc musiało dojść do jakiegoś urazu czaszki. Na sąsiednich łóżkach leżeli inni ranni aurorzy. Tylko niektórzy z nich byli przytomni. Pielęgniarki kręciły się między nimi, a uzdrowiciele leczyli ostatnie rany. Musiał być po jakiejś bitwie. Gdy trochę się skupił, przypomniał sobie fragmenty potyczki. W następnej chwili zamknął oczy, bo zrobiło mu się strasznie niedobrze. Zaalarmowany uzdrowiciel podszedł do jego łóżka, kiedy ponownie uchylił powieki. Poświecił mu lampką w oczy i zadał kilka pytań. Potwierdził swoją pierwszą diagnozę: wstrząśnienie mózgu.

— Co tak nade mną sterczysz z poczuciem winy wypisanym na twarzy? — spytał cicho Furia, kierując pytanie do Madison, kiedy uzdrowiciel odszedł, mówiąc mu, że na razie musi leżeć w łóżku.

— Bo ja cię tak urządziłam — skrzywiła się.

Harry zmrużył lekko oczy z bólu.

— Jestem aż tak złym kapitanem?

Jason i Alano, którzy pojawili się nie wiadomo kiedy, zaśmiali się głośno.

— Chciała cię wygryźć — stwierdził Downey.

— Idioci. To był wypadek — odparła dziewczyna.

— Jasne. Nie udało ci się to szybko szukasz wytłumaczenia — mruknął Furia, ale wiedziała, że żartuje.

— Byłeś znośniejszy, gdy leżałeś nieprzytomny — wytknęła, a on uśmiechnął się słabo.

Spróbował lekko się podnieść, by nie leżeć tak płasko na łóżku, ale spotkało się to z grymasem bólu na jego twarzy.

— To co się właściwie stało? — zainteresował się.

— Wszyscy nagle zniknęli. Podejrzewamy, że użyli emblematów natychmiastowej ucieczki — odparł z niezadowoleniem Jason. — Stałeś na torze zaklęcia Madison i wyrżnąłeś z całej siły w mur. Ponad trzy godziny leżałeś nieprzytomny. Aż dziwne, że skończyło się tylko na wstrząśnieniu mózgu, bo miałeś roztrzaskany tył głowy.

Madison zrobiła szczerze skruszoną minę. W zasięgu wzroku Harry'ego pojawiła się Laura, która podeszła do jego łóżka, gdy dostrzegła, że jest już świadomy. Madison, Alano i Jason szybko się ulotnili. Pocałowała go w zabandażowane czoło i zapytała, jak się czuje. Sama wyglądała bardzo dobrze, nie licząc plastra na łuku brwiowym. Laura okazała mu troskę swoim zachowaniem, co w ich relacjach się nie zdarzało. Nie mógł tego nazwać związkiem, bo nie byli parą, choć postronni mogli dojść do takich wniosków. Cóż, to była dość zawiła sprawa.

Niestety, atak sprawił, że aurorzy mieli na głowie dużo pracy i Laura została zagoniona do biura. Zanim wyszła, powiedziała jednak do Harry'ego:

— Była tutaj jakaś dziewczyna i pytała o ciebie.

— Dziewczyna? — zdziwił się.

— Młoda blondynka — odpowiedziała, a jemu stanęło serce. — Pytałam kim jest, ale stwierdziła, że nieważne. Dowiedziała się, jaki jest twój stan i wyszła. — Musiała dostrzec coś na jego twarzy, bo spytała podejrzliwie: — Wiesz kto to jest?

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz