Rozdział 42 - Charłak

253 21 7
                                    

Tonks gnała na złamanie karku do biura Służby Administracyjnej Wizengamotu. W Biurze Aurorów panowało niesamowite poruszenie. Chwilę wcześniej sam szef aurorów zaangażował się w jedną z akcji. Jego sekretarka biegała za nim krok w krok, zachowując się jakby wygrała na loterii. Jakiś czas później do środka wbiegł ktoś z niższych dywizjonów, oznajmiając głośno z entuzjazmem:

— Siódemki się odnalazły! Wszyscy żyją!

— To pewne?

— Emma odebrała telefon i okazało się, że to Potter. Słyszałem, że są w Afryce. Niedługo ściągną ich do Ministerstwa.

— Ci gówniarze są zbyt dobrzy, żeby tak po prostu zginąć — roześmiał się ktoś z niedaleka.

Gdy tylko chłopak wybiegł, by ogłosić innym dywizjonom dobrą nowinę, w gabinecie wszyscy zaczęli zajmować się swoimi sprawami, więc Tonks szybko ruszyła do biura Syriusza. Gdy tylko wpadła do środka, pognała do jego biurka, gdzie wypełniał jakieś papiery.

— Łapa! — pisnęła roztrzęsionym głosem, a ten podniósł głowę. — Harry się odnalazł — zaśmiała się szczerze.

— C-co?

— Przed chwilą dzwonił do biura. Wszyscy żyją!

Syriusz zerwał się z krzesła z radością na twarzy i wycałował ją w policzki, gadając:

— Mój chłopak! Wiedziałem!

Tonks pognała do punktu deportacyjnego, by dostać się do Dempsey, gdy tylko przekazała Łapie to, czego sama się dowiedziała. Wciskała dzwonek do drzwi jak natręt. Otworzyła jej przygnębiona Jasmine. Tonks szybko przebiegła obok niej, wołając Silver. Dziewczynę spostrzegła w jadalni. Porwała ją w ramiona, zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć.

— Harry się odnalazł! — Evelyn przez chwilę stała w szoku. Jej blada twarz kontrastowała z czarnym ubraniem, kiedy patrzyła na nią z niedowierzaniem. — Dzwonił do Ministerstwa. Za kilka godzin będą na miejscu.

Silver wybuchnęła płaczem, a po chwili mocno ją uścisnęła. Tonks objęła ją, jednocześnie śmiejąc się radośnie.

— Ale... łańcuszek... — wydusiła z niedowierzaniem blondynka.

— Nie wiem, dlaczego to pokazywał, ale najważniejsze, że pokazywał nieprawdę.

— Dlaczego aż tyle czasu? — wychlipała, odsuwając się od starszej kobiety.

— Muszą ich przenieść po mugolsku z Afryki. Nic więcej nie wiem, a z tego, co się dowiedziałam, wychodzi, że była to dość krótka rozmowa, w której przekazał tylko gdzie są, że wszyscy żyją i żeby przenieśli ich po mugolsku.

— Jas, możesz zająć się Gabrielem? Muszę tam iść — rzekła Silver do rudowłosej, która wszystkiego słuchała.

— Jasne. Powiadomię resztę.

Evelyn rozpłakała się na nowo.

— Nie wierzę. Myślałam, że straciłam go na zawsze.

Tonks przytuliła ją jeszcze raz.

— Wszyscy tak myśleliśmy — szepnęła.

— Chodźmy tam. Muszę go zobaczyć, gdy tylko wróci.

***

Cały dywizjon schronił się w cieniu jednego z budynków, by odetchnąć trochę od upalnego słońca, na którym spędzili kilka godzin. Co chwilę któreś z nich zerkało w niebo, spodziewając się dostrzec pomoc, chociaż zdawali sobie sprawę z tego, że jest jeszcze za wcześnie. Byli tak zmęczeni, że nie mieli nawet ochoty zwiedzać miasteczka, w którym się znajdowali.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz