Rozdział 41 - Przeznaczenie

428 34 7
                                    

Śmierciożercy wyglądali na zaskoczonych, kiedy niespodziewanie zostali zaatakowani od drugiej strony. Harry widział kilka rudowłosych głów na czele grupy obrońców. Fred i George z zaciętymi minami miotnęli pierwszymi zaklęciami w stronę grupki przeciwników. Ron biegł tuż za nimi, odpierając ofensywę wraz z Billem i Charliem. Ginny obroniła swoją matkę tarczą ochronną, a kobieta zaatakowała mężczyznę, który cisnął klątwą w nią i jej córkę.

Harry na własne oczy widział, jak kamienne posągi i zbroje ożywają, broniąc Hogwartczyków. Jeden z nich stanął na drodze Avady Kedavry skierowanej w Neville'a. Zaklęcie odbiło się, uderzając w ścianę, a figura rozpadła się na małe kawałki.

Portrety krzyczały głośno, pobudzając obrońców do walki.

— Zniszczcie te bezczelne psy!

— Niech wiedzą, dlaczego nie należy atakować Hogwartu!

— Nędznicy! Będziecie za to gnić w piachu!

Wiele portretów zostało trafionych promieniami, jednak postacie szybko uciekały do ram znajdujących się obok.

— Zapłacicie za to, plugawi zdrajcy! — krzyknął jakiś wąsaty błazen, gdy jego rama wyleciała w powietrze, a on w ostatniej chwili umknął do obrazu młodych dam.

— Dobrze, młodzieńcze! Pokaż im, gdzie raki zimują! — wrzasnął rycerz, kiedy Furia posłał śmierciożercę w ścianę, a ten osunął się po niej nieświadomy rzeczywistości.

— Zaklęciem uśmiercającym w profesora! Toż to skandal!

Dźwięk tłuczonego szkła rozległ się tuż za Harrym, gdy uciekł przed klątwą torturującą. Chwilę później nad głową śmierciożercy wybuchł mur, a odłamki kamieni spadły na niego. Mężczyzna z wściekłością szarpnął różdżką, ochraniając swoją czaszkę i zaatakował ucznia lawiną czarnomagicznych zaklęć. Ślizgon ledwo zdążył z tworzeniem tarcz. Cruciatus minął go zaledwie o cal dzięki szczęśliwemu przypadkowi. Ktoś z dzikim wrzaskiem przebiegł za nim. Rozpoznał Toby'ego, kiedy ten ryknął rozwścieczony:

— Nie w moją dziewczynę, sku*wielu!

Brunet wolał nie wiedzieć, co pałkarz zrobił temu nieszczęśnikowi. Nawet nie miał czasu sprawdzić, ponieważ ledwo radził sobie z obroną. Widział, że jeśli coś nie zdekoncentruje śmierciożercy albo ktoś mu nie pomoże, padnie z wyczerpania lub wreszcie zostanie trafiony paskudnym urokiem. Zirytowany tak długą walką napastnik atakował coraz szybciej, rzucając jednocześnie coraz gorsze klątwy. Czyjeś zaklęcie śmignęło obok głowy mężczyzny, sprawiając, że musiał odskoczyć. Furia to wykorzystał, idealnie trafiając go Drętwotą w pierś.

Czuł już zmęczenie, ale wiedział, że nie podda się do samego końca. Walczył o to, żeby uczestniczyć w bitwie, więc nie mógł odpuścić tak szybko. Dookoła dostrzegał zniszczenie, ból i śmierć, jednak to były skutki wojny. Żeby jedna strona zwyciężyła, druga musiała przegrać. To było nieuniknione. Pokonani i zwycięzcy. Stawką było życie milionów ludzi. To teraz miało się okazać, czy wszyscy będą żyć w spokoju i szczęściu, czy w rozpaczy i strachu. On miał rozstrzygnąć, co się stanie.

Sala wejściowa znacznie się przerzedziła, kiedy walczący rozbiegli się po większej części zamku. Na ziemi leżały fragmenty murów, posadzkę pokrywał pył, a w ścianie wyryto pełno dziur. Martwe oczy poległych wpatrywały się w sufit bądź też były zamknięte. Wokół ciał tworzyły się często kałuże krwi. Jakiś auror konał pod ścianą z rozerwaną klatką piersiową. Niedaleko niego leżał martwy śmierciożerca. Auror prawdopodobnie pozbawił życia swojego przeciwnika ostatnimi chwilami własnego. Walczył do samego końca, choć wiedział, że umrze.

Bitwa Myśli/Instynkt MordercyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz