33

4.1K 77 9
                                    

Adrian zaczął mnie rozbierać...
-Czekaj,seks tutaj ?-spytałam.
-Czemu nie ?
-Myślałam,że chodzi ci o zachód słońca...
Zaśmiał się.
Gdy już zdjął ze mnie wszystko inne,powoli zaczął we mnie wchodzić,lecz kazałam mu przerwać...
-Co jest ?-spytał.
-Wiem,że mówienie o tym jest zbędne,ale masz prezerwatywy ?-opuściłam głowę.
-Mam,pomyślałem o tym, dzięki za przypomnienie.
Adrian wyciągnął jedną z opakowania,a ja zamknęłam oczy żeby nie patrzeć na to jak ją zakłada.
Po chwili gdy poczułam go w sobie,otworzyłam oczy i zaczęłam cicho jęczeć...to był pierwszy raz który sprawił mi lekki ból...
Adrian patrząc mi w oczy wchodził coraz głębiej i mocniej...
Czułam jakby mnie próbował przebić,ale jednak nie chciał sprawiać mi bólu...
Jęczałam coraz głośniej,Adrian całował mnie co chwila abym się uspokoiła...
Po dłuższej chwili doszedł...wyszedł ze mnie,ale nadal leżąc na mnie zaczął mnie namiętnie całować od góry do dołu...
Zatrzymał się na mojej pusi,a jego język powędrował do niej,byłam podniecona więc łatwo w krótkim czasie doprowadził mnie do orgazmu...
Po skończonej „zabawie" a może bardziej „marzeniu Adriana" ubraliśmy się,idąc w strome hotelu,Adrian złapał mnie za rękę.
-Jakiś za romantyczny dziś jesteś,nie sądzisz?-spytałam.
-Jeżeli ci się taki nie podobam to będę złośliwy. Byłaś drewnem dziś,rozumiem iż mogło cię boleć,ale czy to powód żeby być sztywna ?
Nie odezwałam się,zobaczymy kto dziś będzie spał sam.
Gdy doszliśmy do hotelu,Adrian stał się bardziej złośliwy.
-Nie odpowiesz mi nic ? Oh jak mi przykro,zaraz się popłaczę...
-Przestań,mam cię dość.-powiedziałam wkurzona,wyrwałam mu rękę i poszłam do recepcji załatwić sobie nowy pokój.
Gdy już dostałam klucze,Adrian miał to w dupie więc poszłam i położyłam się spać lecz po jakichś 30 minutach usłyszałam pukanie do drzwi,podeszłam i je otworzyłam.
-Czego ?-spytałam widząc Adriana.
-Mogę z tobą spać ? Pusto mi jakoś bez ciebie...
-A mi bez Ciebie dobrze,co teraz ?-spytałam.
-Narzeczonego nie wpuścisz ?-uśmiechnął się.
Westchnęłam cicho.
-Idziemy do tamtego,lepsze łóżko jest.-powiedziałam zamykając pokój.
-No właśnie,było mi jakoś za dużo miejsca na nim bez Ciebie.-powiedział.
-Jakże mi smutno,zatęskniłeś ?-spytałam.
-Tak,przepraszam za moje zachowanie.
Położyłam się z nim na łóżko i tuląc go do siebie zasnęłam.
Pev.Adrian
Nie mogłem zasnąć mimo to,że Aniela była obok...jakoś czułem,że muszę nie spać bo coś się może stać...moje przeczucia zawsze się sprawdzały.
Około 4 nad ranem włączył się alarm.
Aniela aż podskoczyła.
-Nie bój się,będzie dobrze.-przytuliłem ją.
-Co się dzieje ?-spytała.
-Załóż buty to pójdę z tobą i zobaczymy.-powiedziałem.
Po chwili poszliśmy zobaczyć co się dzieje.
Gdy wyszliśmy na hol zobaczyliśmy czterech mężczyzn w kominiarkach. W rękach mieli broń,byli dość dobrze zbudowani.
-Zostań tu,jak mi się się coś stanie dzwoń na pogotowie.-pocałowałem ją w usta po czym poszedłem na hol gdzie rozgrywała się akcja.
-A co panowie film kręcą ?-zaśmiałem się.
-Tak,chcesz zagrać główną role ?-spytał jeden z nich.
-Tak!-krzyknąłem.
Wymierzono we mnie bronią,myślałem,że to żart...ale po chwili straciłem przytomność,padając na podłogę.
Pev.Aniela
Na początku myślałam,że Adrian żartuje,lecz gdy nie podnosił się po dobrych kilku minutach,zadzwoniłam na pogotowie,po jakichś 2 minutach pojawiła się policja wezwana przez hotel,a zaraz po nich pogotowie które udzieliło pomocy Adrianowi.
Zabrali go do szpitala,a ja dzwoniąc jeszcze po taksówkę pojechałam za karetką.
Będąc na miejscu spytałam po angielsku gdzie leży postrzelony chłopak.
Podali mi numer sali,a ja się tam udałam.
Weszłam do pokoju lekarza obok i spytałam czy mogę wejść do Adriana.
Odpowiedział,że tak.
Weszłam do sali,usiadłam koło łóżka,łzy zaczęły lać się same,nie wiedziałam nawet kiedy rozpłakałam się tak mocno,że mój tusz spływał po moich policzkach.
Siedziałam przy Adrianie dobre pare godzin,gdy nagle respirator zaczął pokazywać linie prostą. Szybko zawołałam lekarza,a sama wybiegałam ze szpitala cała zapłakała tym,że już nigdy go nie zobaczę.
-Adrian...-powiedziałam cicho sama do siebie...
Jego imię przeszyło mnie jak nóż, sprawiając ostry ból. Tęskniłam. Bez jego stałej obecności czułam się... niezręcznie. Jakby brakowało mi jakiejś części mnie. I w pewnym sensie to była prawda.
Chodziłam po mieście totalnie bez celu,dobre kilka godzin...
Nie dzwoniłam do taty,bo wole mu oszczędzić takich informacji.
Po godzinie wróciłam do szpitala,chciałam ostatni raz się pożegnać z Adrianem...
Podeszłam pod salę,ale zdziwił mnie widok respiratora który nie pokazywał już linii prostej,nie wierzyłam w to,że lekarzom udało się go uratować.
Wbiegłam pędem na salę,siadając obok i łapiąc go za rękę.
Po chwili gdy lekarz mnie zobaczył powiedział mi w niezrozumiały dość sposób,ale dało się wywnioskować z jego wypowiedzi,że udało się go jeszcze uratować i niedługo powinien się wybudzić.
Czekałam do rana,zasnęłam na krześle,ale gdy po kilku godzinach się obudziłam zobaczyłam patrzącego na mnie Adriana.
-Żyjesz !!-krzyknęłam przytulając go.
-Ał...uważaj proszę...-powiedział cicho.
-Przepraszam...-odsunęłam się od niego.
-Czemu miałem nie żyć ?-spytał.
-W nocy respirator pokazał linie prostą,łaziłam po mieście i ryczałam,ale jak tu  wróciłam...-ponownie się rozpłakałam.
-Ej kochanie,żyje...już dobrze.-rozłożył ręce,a ja się w niego lekko wtuliłam.
-Jak wyjdę to jedziemy do domu,twój tata pisze zgodę i bierzemy ślub.-powiedział.
-Ale z dziećmi poczekamy ?-zaśmiałam się.
-Nie,zrobię ci taką drugą Anielę,jeszcze gorszą niż ty.-zaczął się śmiać.
-Jestem...-nie dał mi dokończyć.
-Jesteś cudowna,najlepsza na świecie,gdyby nie ty to bym nie żył...
-Wiesz,że Cię kocham prawda ?-uśmiechnęłam się.
-Ja Ciebie też kocham.-pocałował mnie w usta,a ja odwzajemniłam.
-Chętnie bym Cię teraz wyruchał...-powiedział patrząc mi w oczy.
-Chuja masz sprawnego,co stoi na przeszkodzie ?-spytałam.
-To,że kable pozrywam i będzie dupa.
-Jak wrócisz to mnie wyruchasz,obiecuje.
-Twoje obietnice są warte nic,nigdy nie dotrzymujesz...-jego mina posmutniała.
-Tym razem dotrzymam...tatusiu...-powiedziałam trochę niepewnie,bo nie wiedziałam czy dalej mogę tak do niego mówić.
-Kocham jak mnie tak nazywasz,tym razem ci uwierzę,ale jak mnie okłamujesz to zobaczysz.
-Aż mnie zachęciłeś...-powiedziałam uśmiechając się.
-Nawet nie próbuj.-zaśmiał się.

My hot Daddy|Domisia222xOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz