34

3.9K 87 11
                                    

Adrian kilka dni później wyszedł ze szpitala.
Wróciłam z nim do domu samolotem,całą drogę przespaliśmy.
Odrazu gdy dojechaliśmy taksówką do domu,Adrian wyciągnął z garażu swój motocykl i pojechaliśmy do mojej szkoły,bo niestety była 7:10,a ja na 8 miałam do szkoły.
-Tęskniłam,za tym...-przytuliłam go.
-Mi też tego brakowało...
Miałam na sobie i dresy,nie byłam pomalowana,byłam pewna iż zwrócą mi uwagę na ubiór na rozpoczęciu,ale chuj z tym.
-Mam jechać do domu ?-spytał gdy dojechaliśmy.
-tak,zadzwonię jak będę wychodzić to przyjedziesz.-pocałowałam go namiętnie i przytuliłam po czym poszłam do szkoły.
Odrazu na wejściu spotkałam te lafiryndy,które dzwoniły do mnie tylko jak chciały pieniądze chodź same miały ich w chuj.
-Hejjjj Aniela-przytuliła mnie Alicja.
-Hej.-odpowiedziałam.
-Co za przystojniak cię odwiózł ?-spytała.
-Adrian,mój narzeczony.-odpowiedziałam,uśmiechając się i przepychając się przez tłum poszłam na sale gimnastyczną.
Oczywiście musiała do mnie przyjść.
-Gdzie takiego znalazłaś ? Jest bogaty ?-zaczęła wypytywać.
Postanowiłam jej skłamać.
-Tak,ma wille w Grecji i we Włoszech,10 aut,najdroższe to Ferrari,jeszcze kupuje mi wszystko co zechce...-uśmiechnęłam się.
-A co na to twój tata ?-spytała.
-Nic,lubi go.
Alicja się zamknęła.
Miałam nadzieje,że nie będzie próbowała mi go odbić.
Na apelu jak zawsze gadali o tym,iż miło nas im wiedzieć...doszło pare nowych nauczycieli...pierdolenie o Szopenie.
Po skończonym apelu Alicja oczywiście wyszła za mną i zaczęła gadać.
Zadzwoniłam do Adriana.
-Możesz po mnie przyjechać ?-spytałam.
-Już koniec ? Nie wiedziałem,że tak szybko.
-Tak,jedź...-powiedziałam rozłączając się.
-Jakoś nie wyglądasz na zadowoloną jak z nim rozmawiasz,napewno...-przerwałam jej.
-Przestań się wtrącać.-poszłam tam gdzie jej nie było.
Tym razem chociaż za mną nie poszła.
Czekałam pół godziny,aż wreszcie Adrian do mnie zadzwonił.
-Ile można jechać ?!-krzyknęłam.
-No ja czekam na Ciebie od 30 minut,jakaś laska do mnie przylazła,Boże nawet 6,zabierz mnie z tąd...
-Już idę.
Pobiegłam na parking.Rzeczewiście było koło niego 6 lasek.
Podeszłam do Adriana i go przytuliłam.
-Mowiłeś,że jesteś wolny.-powiedziała jedna z nich.
-Jak widzisz jest zajety,szczerze to nie jesteś w jego typie,nie lubi takich patusiar jak ty.-odpowiedziałam.
-Jedziemy ?-spytał Adrian.
-Tak.-wsiadłam na motocykl przytulić się do niego.
Już mieliśmy odjechać,ale jedna laska przesadziła.
-Nie mogłeś wybrać sobie lepszej ? Na przykład mnie ?-spojrzała na Adriana podchodząc do niego.
Zsiadłam i walnęłam ją w nos,na co ona mnie kopnęła.
Zaczęłam się z nią szarpać.
Adrian zaczął nas rozdzielać.
-Aniela,kurwa... uspokójcie się...-powiedział.
-Nie będzie mnie ta dziwka obrażać.
-Jedziemy czy mam zabrać ktorąś z nich ?-spytał.
Odrazu ostatni raz dobiłam jej mordę do chodnika i wsiadłam.
-Możemy jechać.
Widać było,że jest wkurzony,jadąc przyspieszał co chwilę.
Dojechaliśmy po jakimś czasie do domu, Adrian pociągnął mnie mocno za rękę trzaskając drzwami.
-Musiałaś ją pobić ?! Jak teraz wyglądasz ?! Widziałaś siebie w lustrze ?!-krzyczał.
-Adrian czemu tak krzyczysz ?-mój tata wyszedł z kuchni.
-Pobiła się z jakąś dziewczyną pod szkołą,bo powiedziała,że jej się podobam.
-Boże dziecko...-skomentował mój ojciec.
-Zazdrosna jesteś o mnie ?-spytał Adrian.
-Spierdalaj.
Znowu się z nim pokłóciłam,jak tak ma być codziennie,że będzie sobie podrywał inne i mówił im,że jest wolny to było miło,ale nie chcę takiego czegoś.
Przyszedł po chwili.
-Obiecałaś mi coś,pamiętasz ?-spytał.
Pamiętałam.
-Jakoś nie pamiętam,przypomnisz ?
-Ruchanie...-westchnął.
-Możesz powtórzyć,bo mam chorobę która nazywa się „mam to w dupie"-uśmiechnęłam się.
-Jeżeli masz to w dupie...-położył się na mnie zaczynajac mnie łaskotać.
Śmiałam się jak pojebana.
-Nadal masz w dupie ?-spytał także się śmiejąc.
-Tak-odpowiedziałam śmiechem.
Adrian włożył rękę w moje dresy,zaczął mi tam macać,nadal nie przystając mnie łaskotać.
-A teraz ?-spytał.
Przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam.
On za to zaczął mnie rozbierać,tak samo jak ja jego.
Po chwili żadne z nas nie miało na sobie nic.
Adrian wszedł we mnie,pchając chyba najgłębiej jak potrafił.
Odrazu zaczęłam jęczeć nie zwracając uwagi na to,że w domu jest mój tata.
Tym razem nie byłam drewnem,wyginałam się na wszystkie strony,aby Adrian mógł dotrzeć w każde miejsce.
-Zaraz dojdę...-ostrzegłam go.
On na tę wiadomość tylko przyspieszył,zaczynajac po chwili dyszeć.
Doszłam po kilku sekundach,a on zaraz spuścił się we mnie.
Chwile jeszcze siedział swoim kutasem we mnie po czym powoli go wyciągnął,wyleciało trochę krwi co znaczyło,że chyba mnie przebił.
-Loda chce teraz,zasłużyłem ?-spytał.
-Zawsze zasługujesz.
Wzięłam do buzi jego chuja,pomagając sobie ręką,Adrian trzymał moje włosy.
Dyszał cicho,lecz gdy zahaczałam zębami,dyszał głośniej dociskając mnie.
Po kilku minutach jego sperma zapełniła moje usta,połykając dalej nie przestałam go ssać.
-Teraz to będą już kurwa...-dyszał-tortury...
-O to chodzi...-powiedziałam.
Dyszał głośno,ale gdy doszedł 3 raz przestałam.
-A może teraz ja cię tak pomęczę ?-spytał.
-To włącz muzykę,bo mój ojciec usłyszy.
-Powiedział,że mam ci zrobić dziecko,spokojnie.-zaśmiał się.
-Co kurwa ?!-krzyknęłam.
-No tak powiedział-zniżył się do mojego dołu,zaczynajac robić mi minetę.
Wierciłam się jak pojebana,jęczałam bez przerwy,doszłam...nadal nie przestawał,robiło mi się gorąco,zacisnęłam mu ryj w moich udach,ale to nic nie dało.
Czułam,że tracę siły...
Powoli odpuszczałam,ciężko oddychałam,moje uda opadły i zaczęły się trząść...
Adrian widząc to wsadził we mnie dłoń,lecz gdy nie wchodziła mi cała dociskał ją drugą...
Gdy udało mi się ją wsadzić zaczął szybko nią ruszać w moim wnętrzu,miałam momentalnie łzy w oczach,krzyczałam.
Lało się ze mnie...
Gdy skończył miał rękę we krwi,co prawda było jej tylko odrobinę,ale jednak...
Uśmiechnął się...
-Już skończyłem...-powiedział zmęczonym głosem,a ja spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
-Aż tak ?-spytał słodziutkim głosem.
-Mhm...-przytuliłam go.
-Przepraszam,nie chciałem...
-Chociaż wiem,że mnie przebiłeś,po raz drugi..byłeś cudowny...-powiedziałam.
-Teraz będziemy mieć takie okropne dziecko jak ty.-powiedział śmiejąc się.
-Okropny jesteś ty,nie dziecko.-odwróciłam się do niego plecami.
-Będzie takie cudowne jak moja mamusia. Teraz pasuje ?-spytał.
-Twoja matka jest okropna,a nie cudowna.
-Ale ty jesteś moją mamusią...-zaśmiał się.
Spojrzałam na niego,całując go.
-ubieramy się,nie wypada siedzieć nago,bo twój tata przyjdzie i co ?-spytał Adrian.
-Przyjdzie to wyjdzie.-powiedziałam.
Spojrzałam na kutasa Adriana,już powoli opadał.
Złapałam za niego.
-Nie,nie proszę...zostaw już go.-jęknął.
-Nie,nie zostawię.
-Proszę...-spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-No dobra...
Wstałam z łóżka,idąc do szafy naga...Adrian podążał wzrokiem za moim tyłkiem...
Wypięłam się specjalnie,aby się podniecił.
-Nie rób tak...-powiedział.
Ubrałam na siebie jego bluzę...
Jemu przyniosłam koszulkę i bokserki.
-Co jak co,ale nawet w tej bluzie wyglądasz cudownie...-powiedział,ubierając się nadal nie odrywając ode mnie wzroku.
Wziął z podłogi spodnie i także je ubrał.
-Zjadłbym coś...
-Gdzie są moje majtki,to pójdę z tobą i ci coś ugotuje.
-Weź nowe,jaki problem ?-spytał.
-Taki,że nie odrywasz ode mnie wzroku,to krępujące...
Wyciągnęłam z szafy majtki,założyłam je,a Adrian pociągnął mnie do kuchni.
-Co chcesz zjeść ?-spytałam.
-Makaron z truskawkami...-powiedział.
-Też bym w sumie zjadła...TATO !!!-krzyknęłam.
Po chwili pojawił się mój tata.
-Pojedziesz po makaron i truskawki ?-spytałam.
-Ta,zaraz będę...-powiedział jakby chciał,a nie mógł.
Adrian posadził mnie ma blat kuchenny,gdy mój tata wyszedł.
-Nie za dużo dziś ?-spytałam.
-Dla mnie nigdy nie za dużo...-uśmiechał się.
Zaczął mnie całować,kochałam to...jego usta zawsze mnie uspokajały...

Postanowiłam,że trochę przedłużę dla was te opowiadanie,kocham was za to,że to czytacie.
Dziękuje za prawie 120k.
Będzie jeszcze około 10 części pewnie.

My hot Daddy|Domisia222xOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz