Pev.Adrian
Nagle przyszedł do nas tata Anieli.
-Dość,Adrian chodź ze mną.-powiedział.
-A ja to co ?-spytała Aniela.
-Ty już swoje zrobiłaś,widziałem.-powiedział po czym poszedł ze mną na dwór.
-Tak właściwie po co pan mnie zabrał ?-spytałem.
-Ze względu na to,że jesteś już mężem Anieli,dla mnie jesteś jak syn-zdziwiły mnie jego słowa,nie wiedziałem do czego zmierzał.
Wręczył mi kluczyki do auta.
-Dla mnie ?-spytałem.
-Tak.-powiedział.
-Nie no kocham pana normlanie !-krzyknąłem i odruchowo go przytuliłem.
-Też Cie kocham Adrian,teraz idź się przejedź,tylko ostrożnie.-uśmiechnął się po czym usiadł na ławkę obok.
Pobiegłem wsiąść do auta było to BMW M4 G80...szczerze,zawsze chciałem mieć BMW.Wysłałem Anieli zdjęcie z treścią : zobacz co dostałem,japierdole nie wierzę...
Aniela : Biegnę,nie jedź beze mnie.
Ignorując to wsiadłem i pojechałem.
Cudowny silnik,kochałem ten dźwięk przyspieszenia...
Pev.Aniela
-GDZIE JEST ADRIAN ?!-krzyknęłam zdyszana.
-Pojechał do innej.-odpowiedział mój tata.
Odrazu posmutniałam siadając koło niego na ławce.
-A tak serio ?-spytałam.
-No mówię ci serio.-powiedział.
-Żartujesz.-spierałam się.
-Pojechał przetestować auto,za chwile może wróci.
Odrazu gdy była o nim mowa podjechał na parking,oczywiście z piskiem opon bo jak inaczej,przecież jakby tego nie zrobił nie byłby sobą.
Pev.Adrian
Jeszcze raz przytuliłem tatę Anieli.
-Dziękuje.-powiedziałem.
-Proszę,teraz przewieź ją bo specjalnie tu przyszła.-zaśmiał się idąc do pomieszczenia.
-Szkoda,że ja nic nie dostałam...-powiedziałam cicho zanim odszedł.
-Wystarczy ci to,że cię utrzymuje.-odpowiedział po czym już go nie było.
-To co chcesz jechać ?-spytał nadal uśmiechnięty Adrian.
-Tak,może chociaż to mi poprawi humor...
Adrian pociągnął mnie do samochodu.
-Już wyobrażam sobie ten silnik...-powiedziałam.
-Uwierz,cudowny...-powiedział.
Wsiadłam na miejsce z przodu obok Adriana.
Gdy odpalił silnik,zrobiło mi się mokro.
Czułam się jak te laski z porno co się masturbują,gdy wbija je w siedzenie w takich szybkich samochodach.
-Zapnij pasy.-powiedział.
-Nie,na chuj ?-spytałam.
Adrian zapiął mi pasy.
-Nie chcę.-powiedziałam.
-Nie denerwuj mnie nawet.-po tych słowach ruszył,wyjechał na autostradę która o tej porze była już pusta...
Cudownie się jechało 300km/h...
Już kochałam ten samochód...
-Nie podnieć się tylko.-powiedział.
-Za puźno.-uśmiechnęłam się.
-Ale mam teraz ochotę...-spojrzał na mnie.
-Kto pytał ?-spytałam.
-Dobra,wypierdalaj.-powiedział zatrzymując się.
-Okej,dowidzenia.-wyszłam i poszłam dalej na pieszo.
-Nie przyjadę po Ciebie.-powiedział przez otwartą szybę.
-Nie musisz,dojdę sobie.-powiedziałam,a on chyba wziął to na poważnie bo odjechał.
Zadzwoniłam do niego,ale oczywiście była poczta.
Stałam sobie pół godziny na totalnie pustej autostradzie,było mi zimno w chuj.
Aż nagle zobaczyłam auto Adriana,udawałam,że mam wyjebane.
-Gdzie panią podwieść ?-spytał.
-Zimno mi,pojebało Cię kurwa ?! Do chuja jest 10°,a ty mnie zostawiasz na autostradzie ?!-krzyknęłam.
-Kto pytał ?-chyba próbował mnie naśladować.
-Nikt nie musiał.
Wsiadłam do tyłu,obrażona na niego.
Żeby zrobić mu na złość nie zapięłam pasów.
-Następnym razem nie przyjadę jak się wkurwię.
-Mhm...
-A dostanę loda ?-spytał.
-Nie.-powiedzialam.
-A chcesz znowu wysiąść ?-spytał.
-Mam wyjebane.-odpowiedziałam.
Adrian tylko wzruszył ramionami i westchnął.
Dojechaliśmy pod restaurację,odrazu wyszłam z auta.
Byłam na niego wkurzona.
-Wracaj !-krzyknął.
Zignorowałam go i poszłam.
Pev.Adrian
Zamykając auto pobiegłem za nią.
Na wejściu spotkałem jej tatę.
-Obraziła się ?-spytał.
-Ta...za byle gówno.
Pev.Aniela
Nie no zajebiście,piosenka do ryczenia.
-Co jest ? Coś ci ktoś zrobił ?-usłyszałam głos Josha.
-Adrian.-powiedziałam.
Siadł obok mnie.
-Opowiadaj.
-Dostał od mojego taty auto,bo niby jest dla niego jak syn,lepsza wersja mnie niby,zabrał mnie po czym jak on powiedział,że ma ochotę to spytałam "kto pytał" a on się odrazu wkurzył i powiedział,że mam wypierdalać,więc wysiadłam,stałam na zimnie jakieś pół godziny,aż wreszcie po mnie przyjechał...
-Japierdole.-skomentował.
Przytuliłam go.
-Ej,nie. Bo będzie zazdrosny.-powiedział.
-Szczerze,mam to w dupie.-nadal go przytulałam.
Nagle wleciała nasza piosenka,w sensie moja i Josha.
Demi Lovato-Wouldn't Change a Thing...
-Chodź,zatańczymy proszę...-powiedziałam.
Zaczęłam z nim tańczyć, odrazu poprawił mi się humor.
Peb.Adrian
Co to kurwa ma być.
Aniela i Josh tańczą.
Nie denerwuj się Adrian,tylko tańczą.
O nie,ręka na dupie to kurwa będzie wpierdol.
Patrzyłem na nich z rogu sali,dobrze się bawili.
Aniela była uśmiechnięta,on też...zrobiło mi się aż przykro,że przy mnie jeszcze się tak długo nie uśmiechała...
Zacząłem chlać ostatnią butelkę wódki z gwinta nadal nie odrywając od nich wzroku.
Gdy piosenka się skończyła,nadal dobrze się bawili...
Peb.Aniela
-Adrian przyszedł nie idziesz do niego ?-spytał Josh.
-Chyba pójdę.-nadal nie zszedł mi uśmiech z twarzy.
-Powodzenia.-uśmiechnął się,a ja poszłam do Adriana.
-Nie pij już tatuusiuu...-siadłam mu na kolana.
-Czemu akurat z nim ?-spytał tuląc mnie do siebie.
-Teskniłam...-powiedziałam.
-Ja też,ale Josh dostanie kiedyś wpierdol.
-Niech zgadnę,za to,że złapał mnie za dupę ?-spytałam.
-Skarbuś skąd wiedziałaś ?
-Wiem,że nie lubisz jak ktoś łapie mnie są dupę.
-Bo tylko ja mogę.-powiedział całując mnie.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie chyba mocniej.-powiedział.
-Chodź, teraz zatańczę z tobą.
-Aniela,nie wstanę. Wypiłem pół wódki.
-Wstaniesz.-podniosłam go, ciągnąc na parkiet.
Gdy z nim tańczyłam czułam się jak księżniczka,brakowało tylko żebym uciekła i zgubiła pantofelek...
Niestety,północ minęła,było już około 7 rano...
-Dziwnie się tańczy jak nikt się na nas nie patrzy...-powiedział.
-Nikogo już nie ma ?-spytałam.
-Jest twój tata gdzieś.
-A gdzie jest Łukasz ?-spytałam.
-Japierdole,co cię ten Łukasz tak interesuję ?
-Powiedz po prostu.
-Odwiozłem go do domu.
-A my jedziemy do domu ?-spytałam.
-Nie,ty jedziesz do burdelu.
Jeżeli chodziło mu o taki burdel jak ostatnio to chętnie pójdę do takiego.
-Okej,nie ma problemu.-pocałowałam go namiętnie.
CZYTASZ
My hot Daddy|Domisia222x
Teen FictionZAKOŃCZONE książka dla beki tak trochę Wiedziałam,że bez niego nic już nie będzie takie samo. Nic. Żaden pokój,żadne miejsce... Czułam,że sobie nie poradzę. Czy właśnie na tym polega miłość ?