-Już odpocząłeś ?-spytała.
-Można powiedzieć,że tak...
Aniela dała obie ręce przed siebie.
-Zwiąż.
-Czym mam ci związać ?-spytałem.
-Głupi jesteś.
-Wiesz co chyba też wezmę te piguły.-powiedziałem wstając nagi z łóżka.
-Już nie mam ochoty.-powiedziała zaczynajac się ubierać.
-Nie,nie tak szybko.
Zatrzymałem ją przyciskając do ściany.
Zacząłem lekko podduszać po czym całować po szyi.
Drugą ręką zacząłem masować jej pusię...
Cicho pojękiwała...
Ponownie zaczynając ją podduszać,patrzyłem jej w oczy,głęboko oddychała.
-A teraz masz ochotę ?-spytałem nagle przestając.
-Mam...nie przerywaj.
-Chuj,nie dostaniesz.
-Nie to nie.-powiedziała i zaczęła się ubierać.
Gdy to zrobiła wyszła z pokoju.
Postanowiłem wziąć te piguły,jeden jedyny raz.
Połknąłem kilka po czym czekałem na efekty.
Po chwili zaczął mnie boleć chuj,aż stał.
Ubrałem się i poszedłem poszukać Anieli.
Siedziała z Szymonem w kuchni,gadała z nim.
Bez sensu,dziecko i tak nie zrozumie.
-I tak cię nie zrozumie.-powiedziałem.
-No i chuj.-odpowiedziała,dalej nie przestając gadać z tym biednym dzieckiem.
-Chuj mi stoi.-powiedziałem.
-A ja zajmuje się dzieckiem.
-Mam sobie sam zwalić ?-spytałem już bez uśmiechu na twarzy.
-Tak,a czemu nie ?-spytałam.
-Wolę...dobra nie ważne...-poszedłem do pokoju na górę,położyłem się na łóżko i myślałem co mogę zrobić aby moja ochota minęła.
Na chuj ja brałem te cholerne piguły ?!?!
Nagle przyszedł mi do łba pomysł.
Wstałem z łóżka i zbiegłem na dół,ubrałem buty i wybiegłem z domu.
Pojechałem na pole zebrać pokrzywy.
Jak ja dawno tego nie robiłem...czekałem na ten ból.
Gdy je zerwałem,włożyłem je do bokserek...kochałem to,lecz nadal bolało tak jak kiedyś.
Zadzwoniłem do Anieli.
-Co chcesz ?-spytała.
-Mam pokrzywy w gaciach...-ledwo powiedziałem.
-Że co ?
-Po...krzywy...
-Wyjmij je,co ty robisz ?!-krzyknęła.
Pewnie pomyślała,że mnie pojebało.
-Ale mi jest dobrze...lepiej niż podczas loda...-po chwili zdałem sobie sprawę,że źle to ująłem.
-To od dziś nie robię ci loda tylko se będziesz jeździł po pokrzywy.-rozłączyła się.
Pev.Aniela
Co za pojebany chłop,pokrzywy do gaci,niech se jeszcze barszcz sosnowskiego włoży,wtedy będzie mu jak podczas ruchania.
-Ale twój ojciec jest głupi,współczuje ci.-powiedziałam do Szymona.
-Czemu jest głupi ?-spytał tata który wszedł do kuchni.
-Wsadził se pokrzywy w gacie,dzwoni do mnie i mi mówi „mam pokrzywy w gaciach"
-Naprawdę niemoralny...-powiedział.
Napisałam do niego;
Ja : włóż sobie barszcz sosnowskiego jak znajdziesz.
Adrian ; jak wygląda ? to wsadzę tobie
Ja : Nie,sobie wsadź.
Adrian ; Daj zdjęcie to znajdę i sobie wsadzę.
Ja : Japierdole naprawdę jesteś pojebany.
Adrian : A jak przyjadę to mi zwalisz ?
Ja : Nie,bo jesteś pojebany.
Adrian : Niestety,już się ode mnie nie uwolnisz.
Ja : Przyjedź to jak mnie zabierzesz w jedno miejsce to zrobię ci gacie z pokrzyw.
Adrian : Naprawdę ?
Ja : Tak...
Adrian : A gdzie mam Cię zabrać ?
Ja : Do Disneylandu
Adrian : Ale to w Ameryce jest.
Ja : To jeszcze dłużej się baw pokrzywami.
Adrian : Już jadę.
Nagle mi coś naszło na Disneyland,nigdy tam nie byłam. Położyłam Szymona spać.
Z Adrianem mogę jechać nawet na koniec świata,mimo to iż jest pojebany.
Po chwili do domu wbiegł zdyszany Adrian z wypchanymi spodniami.
-Wyjmij to,proszę.-powiedziałam.
-Nie wyjmę,mi jest przyjemnie tak.
-To idź dalej się baw pokrzywami.
-Nie,bo przyjechałem po brakującą księżniczkę z Disneylandu.-te słowa sprawiły uśmiech na mojej twarzy.
Podeszłam do niego i go pocałowałam.
-A księżniczka musi mieć księcia...
-Masz księcia,Szymona.
-Niee,mam Ciebie.
-Co najwyżej nadaje się na sługę albo podnóżek.-zaśmiał się.
-To od dziś jesteś księciem i nie waż się mówić,że nie...odpierdole się i możemy jechać.
-Będziemy jechać kilka dni,co z jedzieniem ?
-Kupimy po drodze,ubierz się inaczej i wyrzuć te pokrzywy.
Poszłam do pokoju,ubrałam się w sukienkę do ziemii,była czarna.
Rozczesałam włosy i się pomalowałam.
Pev.Adrian
Ubrałem się w czarną koszulę i białe jeansy...lecz coś mi nie pasowało...
Włożyłem w spodnie koszule i już było git.
Poszedłem do Anieli,gdy ją zobaczyłem nie mogłem oderwać wzroku.
-Wyglądasz...jak księżniczka...-powiedziałem.
Odwróciła się.
Pev.Aniela
Adrian wyglądał cudownie...
Oboje się na siebie patrzyliśmy.
-Chodź,muszę Cię przytulić moja księżniczko.-powiedział,a ja do niego podeszłam,przytulił mnie i pocałował.
-Musimy się spakować,pomożesz mi ?-spytał.
-Szymona bierzemy,nie nastawiaj się na seks.
-A już było tak fajnie.
-Mówiłam Ci,żebyś używał prezerwatywy,wtedy nie byłoby problemu.
-Moja wina,że pękła ?
-Jak jesteś taki brutalny to wiadomo,że pęknie.
-Dla mnie Szymon to nie problem,bo już go kocham.-powiedział.
-Ja też,bardziej niż Ciebie.-powiedziałam cicho.
-Co ?-spytał.
-Nic ważnego.
-Słyszałem,ale nie wiem czy dobrze.
-Co powiedziałam ?
-Że kochasz Szymona bardziej niż mnie,a to ja byłem pierwszy...-powiedział smutnym głosem.
-I co,że byłeś pierwszy ?-spytałam udając,że nie jest mi go żal.
-Idę się spakować...-po tych słowach wyszedł.
Ja także zaczęłam się pakować,zrobiłam to w jakieś 30 minut,a Adrian nadal się pakował.
Poszłam do niego,lecz gdy weszłam już zapinał walizkę.
-Co się gapisz ?-spytał.
-Bo jesteś piękny.-powiedziałam.
-Co z tego,skoro i tak mnie nie kochasz ?-spytał.
-Kocham Cię,nie myśl nawet,że nie.
Podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Ja Ciebie też kocham...
-Bierz Szymona i jedziemy.-powiedział.
-To ty weź walizki.
Jak ustaliliśmy tak zrobiliśmy.
CZYTASZ
My hot Daddy|Domisia222x
Teen FictionZAKOŃCZONE książka dla beki tak trochę Wiedziałam,że bez niego nic już nie będzie takie samo. Nic. Żaden pokój,żadne miejsce... Czułam,że sobie nie poradzę. Czy właśnie na tym polega miłość ?