52

2.6K 76 13
                                    

W środku nocy się obudziłem bo słyszałem jęki z dołu,przypomniało mi się,że Aniela chciała piosenkę...
Próbowałem coś ułożyć,ale nie wychodziło.
Najwyżej się obrazi,przejdzie jej...
Nie wiem jak za kilka godzin się przy niej zacznę rozklejać to będzie hit...
Mam nadzieję,że nie będzie aż tak źle jak myśle.
Poszedłem do kibla na dół,a na sofie zastałem oczywiście ruchających się rodziców Anieli.
-Jeszcze głośnej jęcz...-powiedziałem sam do siebie.
Wyszczałem się i poszedłem obudzić Anielę,żeby ich uciszyła.
-Wstawaj,twoi rodzice się ruchają...-powiedziałem.
-To niech se machają...-powiedziała dalej idąc spać.
-Machać to możesz duchom,RUCHAJĄ.-powtórzyłem.
-To ruchajmy się głośniej.-powiedziała wstając.
-Teraz ?-spytałem.
-Tak,skacz po łóżku jak najmocniej potrafisz,ja będę jęczeć,aż do czasu gdy nie przyjdą.
-Ale ja nie dysze.-powiedziałem.
-No weź,skarbie...
-Nie umiem na zawołanie...
Zaczęliśmy skakać po łóżku tak żeby skrzypiało,Aniela się darła jęcząc,po chwili jęki z dołu ucichły.
Zaśmiałem się.
-Po sprawie,teraz udawaj,że śpisz żeby myśleli,iż się przesłyszeli.
Położyłem się z nią na łóżku,a po chwili otworzyły się drzwi.
-Co wy tu robicie ?-spytał tata Anieli.
Nie mogłem się prawie powstrzymać od śmiechu,aż wreszcie wybuchałem.
-A ty z czego się śmiejesz ?-spytał jej tata.
-Z tego,że pan przyszedł
-Takie zabawne ?
Aniela zaczęła się śmiać.
-Najarali się czegoś na 100%-powiedział odwracając się do mamy Anieli która stała na korytarzu.
-Chyba się pomyliłam co do tego chłopaka...-powiedziała.
Tata Anieli zamknął drzwi,dalej już nie słyszałem.
-Słyszałaś ?-spytałem Anieli.
-Ta...-powiedziała.
-Masz jakieś oszczędności prawda ?-spytałem.
-Tak,a ile potrzebujesz ?-spytała.
-około 40 tysięcy,kupiłbym nam mieszkanie lub dom...mam dość mieszkania tu.
-Może się znajdzie...-powiedziała siadając na mnie.
-Chyba naprawdę się co mnie pomyliła...tak jak ty...niszczę tylko wszystko i wpierdalam ludzi w bagno...-powiedziałem smutnym głosem.
-Nie prawda,dzięki tobie jestem szczęśliwa,gdyby nie ty nigdy bym nie czuła się kochana,czuje,że to ty mi pokazałeś jak to jest kochać kogoś naprawdę mocno,to ty pierwszy raz pokazałeś mi,że można się dobrze bawić bez alkoholu...-przerwałem jej.
-I tak jestem chujowy...nie umiem nawet zrobić dziecka...
-Adrian-spojrzała mi głęboko w oczy-Nawet jeżeli jesteś chujowy,kocham Cię.
-A co jak przestaniesz ?-spytałem.
-Nie zostawię cię.-powiedziała,przytulając mnie do siebie,też ją przytuliłem.
Czułem już łzy,ale próbowałem się nie rozryczeć.
-Teraz idę najebać matce.-powiedziała wstając z łóżka.
Miło,że chciała mnie bronić,ale żeby potem nie przyszła rozpłakana.
Pev.Aniela
-Mamy sobie coś do wyjaśnienia,nie sądzisz ?-spytałam mamy.
-Co takiego kochanie ?-spytała.
-Skoro myślisz,że zostawię Adriana bo wy tak chciecie to mylisz się,niedługo się wyprowadzamy,mówię ci żebyś wiedziała.-powiedziałam uśmiechając się,odeszłam zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć.
Wróciłam do Adriana,który patrzył się w sufit.
-Nie dam rady,przytul mnie.-powiedział.
Podeszłam i go przytuliłam.
-Lepiej ?-spytałam go,bo cały się trząsł.
-Tak.-powiedział przytulając mnie mocniej.
-Boisz się czegoś ?-spytałam.
-Tego,że mnie zostawisz,bo tata Ci będzie kazał...
-Nie zostawię cię,rozumiesz ?-spytałam patrząc mu w oczy.
-Trudno mi zrozumieć...
-Mam ci powtarzać co 5 minut,że cię kocham żebyś zrozumiał ?-spytałam.
-Nie,rozumiem...tylko,trochę mi trudno.
-Jak się kocha to się nie zostawia,ja Cię kocham więc Cię nie zostawię.-powiedziałam.
-Mnie nikt nie kochał,więc dlatego jest mi trudno zrozumieć.
-Napewno kochał...tylko bał się okazać.
-O kim mówisz ?-spytał.
-O twoim tacie,mamie,siostrze...
-Jedynie tata,ale go nie ma...
-Jest,tutaj.-położyłam mu rękę na serce.
-Postaram się ogarnąć do jutra...-powiedział.
-Będzie dobrze,śpij.-pocałowałam go i także zasnęłam.
Rano gdy się obudziłam Adrian już się ubierał.
-Gdzie się wybierasz bez pożegnania ?-spytałam.
-A chcesz ze mną ?-spytał.
-Na cmentarz czy gdzie ?-spytałam.
-No przy okazji tak,ale też jadę zobaczyć czy wszystko okej z Łukaszem,ubieraj się szybko jak chcesz jechać,poczekam w aucie.
-Myślałam,że popatrzysz...-powiedziałam cicho.
Adrian się uśmiechnął i usiadł na łóżko.
-Popatrzę.
Wstałam i zaczęłam się ubierać.

Wstałam i zaczęłam się ubierać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Możemy jechać.-powiedziałam.
-A któż to bluzę mi ukradł ?-złapał mnie w talii uśmiechając się.
Wracał stary uśmiechnięty Adrian.
Wziął mnie na ręce i zniósł ze schodów,w kuchni byli już moi rodzice...
Adrian mną podrzucił na co ja cicho krzyknęłam.
Pocałowałam go namiętnie,nie przestając aż nie spojrzała się mama.
-Jedziemy ?-spytałam.
-A czym masz dziś ochotę ? Motocyklem autem,koniem ?-spytał nadal uśmiechnięty.
-Koniem ?-spytałam.
-Koń to ja.-powiedział.
-To chce motocyklem bo się zmęczysz.-powiedziałam,przytulając go.
(Piosenki mnie już usypiają wiec jak napisze coś źle,przeprszam)
-To jedziemy.
Wyszliśmy z domu trzaskając drzewami bo Adrian zamknął je nogą.
Sadzając mnie na tył złapał mnie za szyje,lekko poddusił wkładając rękę pod moją spódnice.
-Rób tak częściej...-powiedziałam.
-Lubisz być podduszona ?-spytał.
-Teraz już lubię-Adrian gdy to usłyszał poddusił mnie mocniej zaczynajac robić mi palcówkę.
-Nie teraz...proszę,bo będę miała mokrą...
-No dobra,to u mnie w domu tak ?-spytał.
-Tak.
Adrian wsiadł na motocykl i pojechał w stronę jego domu.

My hot Daddy|Domisia222xOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz