-Skoro wszystko się kręci wokół mnie to czemu nadal ze mną jesteś ? To nie moja wina,że potrzebuje dużo zainteresowania,jakby to była moja wina,że twoi znajomi mnie lubią bardziej od Ciebie i czujesz się nie dobrze jak jestem z nimi,myślisz,że mi jest fajnie jak ciągle tylko narzekasz na mnie ?-spytała.
-Nie narzekam na ciebie,po prostu mówię Ci jak jest.-powiedziałem.
-Skoro tak bardzo ci przeszkadzam to czemu się nie wyprowadzisz ?-spytała,a ja już lekko wkurwiony powiedziałem ;
-Tylko przyjedziemy,a zobaczysz,że się pakuje i jadę do domu.-powiedziałem.
-Okej,jedź zobaczymy jak długo wytrzymasz.
Zawróciłem.
-Ale...
-Nie jadę z tobą do żadnego Disneylandu.-powiedziałem,a Szymon zaczął płakać.
-I co zrobiłeś ?-spytała biorąc Szymona na kolana.
-Odpierdol się.-byłem już tak wkurwiony,że nie wiedziałem co mówię.
Aniela próbowała uspokoić Szymona,ja przyśpieszałem co chwila,po czym znowu zwalniałem.
Pev.Aniela
Dojechaliśmy do domu,udało mi się uspokoić Szymona,zasnął mi na rękach.
Wyszłam z nim z auta,zostawiłam Adriana samego w aucie.
Pev.Adrian
Cały się trząsłem,miałem chyba ataki paniki.
W mojej głowie tworzyły się najgorsze scenariusze jakie mogłem sobie wyobrazić.
Wolałem nie jechać nigdzie w takim stanie lecz wiedziałem,że muszę.
Wysiadłem z auta i wsiadłem na motocykl.
Założyłem kask i pojechałem przed siebie.
Nie miałem celu,chciałem się zajebać.
Pev.Aniela
Położyłam Szymona do łóżka,a sama poszłam płakać do mojego pokoju.
Straciłam go.
Zimno przeszywało mnie od środka.
Postanowiłam do niego zadzwonić.
Pev.Adrian
Telefon wibrował mi w kieszeni,nie odbierałem specjalnie aby nikt nie wiedział co się ze mną dzieje.
Przyspieszyłem,mijając wszystkie auta po kolei.
Czułem się chujowo,bo straciłem ją,moją głupotą.
Czułem,że mam łzy w oczach,ale płakać nie będę,a przynajmniej tak myśle.
Pev.Aniela
Płakałam jeszcze bardziej,wstałam z łóżka,spojrzałam w lustro...
Odrazu mój wzrok zwróciła maszynka do golenia...
Wzięłam ją do ręki i przejechałam mocno po ręce,poleciała mi krew,ale nadal było za mało.
Nie chciałam się kaleczyć,lecz to było silniejsze ode mnie.
Zrobiłam kilka kresek,po czym odłożyłam maszynkę.
Położyłam się na łóżko,brudząc krwią kołdrę...
Napisałam do Adriana.
Ja : potrzebuje Cię...
Ja : wróć...
Ja : przepraszam...
Ja : kocham Cię...
Adrian : aha,a ja jestem pastorem.
Ja : przyjedź...
Adrian : Nie wracam,zapomnij.
Ja : nie potrafię.
Adrian : Rano może wrócę...
Ja : Proszę,wróć teraz...
Adrian : aż tak bardzo tęsknisz ?
Ja : zimno mi...
Adrian : i tylko dlatego mam przyjechać ?
Ja : Nie...tęsknie...
Adrian : To będę rano.
Ja : Rano będzie za późno...
Adrian : Co zrobiłaś ?
Adrian : Halo
Adrian : Kurwa już jadę.
Robiło mi się słabo,telefon spadł na podłogę.
Adrian : Odpisz,proszę...
Adrian : Żyjesz ?
Adrian : Już prawie jestem,mam nadzieję,że ci nic nie jest.
Czułam się coraz gorzej...z moich rąk nadal lała się krew,lecz już o wiele mniej.
Adrian : Już jestem...
Nagle drzwi się otworzyły.
Pev.Adrian
-Japierdole...-powiedziałem gdy wszedłem.
Podszedłem do Anieli i zacząłem tamować jej krew bluzą.
Patrzyła się na mnie ze łzami w oczach.
-Przepraszam...-powiedziała cicho.
-Nie przepraszaj,to moja wina...
-Nie...-powiedziała opuszczając wzrok.
-Słońce,jechałem jak najszybciej potrafiłem jak tylko przestałaś mi odpisywać,to moja wina...
-Moja...bo to ja się z tobą kłóciłam.
-Ja zacząłem,koniec.
-Obiecaj,że już nigdy nie będziemy się kłócić o takie pierdoły...-powiedziała,uśmiechając się lekko.
-Obiecuje,ale zostań chwile sama,pójdę po bandaże,zaklajsturuje Ci te ręce.
Pocałowałem ją w czoło i poszedłem po bandaż.
Po chwili wróciłem i zawinąłem jej ręce.
-Dziękuje...-powiedziała.
-Co ty byś beze mnie zrobiła...
-Nie miałbym tatusia,doktora i męża w jednym...
Uśmiechnąłem się.
-A ja bym nie miał tak cudownej żony,dziwki i histeryczki w jednym.-zaśmiałem się.
-Sam jesteś histeryczka...-walnęła mnie lekko w ramię.
-Też Cię kocham.-zaśmiałem się.
CZYTASZ
My hot Daddy|Domisia222x
Teen FictionZAKOŃCZONE książka dla beki tak trochę Wiedziałam,że bez niego nic już nie będzie takie samo. Nic. Żaden pokój,żadne miejsce... Czułam,że sobie nie poradzę. Czy właśnie na tym polega miłość ?