Pev.Aniela
Gdy się obudziłam zaczęłam patrzeć na Adriana zakochanym wzrokiem,mimo iż mam go czasem dość nadal jest tak bardzo cudowny jak wtedy kiedy go poznałam.
Nie zamierzałam go budzić,bo wyglądał słodko.
Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni zrobić nam śniadanie,lecz nagle zaczął strasznie boleć mnie brzuch.
Ustałam na chwilę przed schodami i czekałam aż przestanie chodź odrobine boleć,lecz ból był tylko mocniejszy.
Usiadłam na schodach.
Czekałam tak do momentu aż Adrian wstał.
-Co się dzieje ?-usłyszałam zza pleców.
-Brzuch mnie boli w chuj...
Adrian usiadł obok mnie i przytulił.
-Mocno ?-spytał.
-Mhm...
-Trzeba do szpitala ?
-Nie wiem...-zwijałam się z bólu.
-Dasz radę się ubrać ?-spytał lekko podnosząc mnie z podłogi.
-Nie trzeba,nie jadę nigdzie...
-Jedziesz czy tego chcesz czy nie,ja się martwię.
-Niepotrzebnie.
-Skoro nie potrzebnie to po co ze mną jesteś jak w ogóle nie dbasz o moje uczucia ?-spytał podnosząc już głos.
-To wyjdź jak uważasz,że nie dbam.
Adrian wyszedł zostawiajac mnie samą w pokoju.
Nie wracał parę godzin.
Pev.Adrian
Byłem z Joshem,oboje się naćpaliśmy,ale nadal nie mogłem przestać myśleć o Anieli.
Nagle Josh wyciągnął z kieszeni nóż.
Wielki nóż.
Podchodząc z nim do mnie podstawił mi go pod gardło.
-Weź ten nóż,co ty robisz ?-spytałem.
Josh nic nie odpowiadał tylko psychopatycznie się uśmiechał.
Nagle poczułem nóż w środku gardła,upadłem.
Pev.Aniela
Dzwoniłam do Adriana,nie odbierał więc wzięłam Szymona i poszłam go poszukać.
Szukałam przez parę godzin,aż wreszcie zobaczyłam Josha idącego od strony parku z nożem w ręku.
Nóż był cały we krwi.
-Nie widziałeś Adriana ?-spytałam.
-Adrian nie żyje,teraz możesz być ze mną...wiem,że tego chcesz.
W moich oczach pojawiły się łzy,nie chciałam mu wierzyć.
-GDZIE JEST ADRIAN ?!
-Tam leży.-pokazał mi na trawę gdzie faktycznie ktoś leżał.
Podbiegłam i faktycznie był to Adrian.
Zadzwoniłam po pogotowie i odkładając Szymona obok zaczęłam tamować mu krew.
Nie miał tętna,próbowałam je przywrócić,ale na marne.
Gdy przyjechało pogotowie czekałam na dobre wiadomości.
-Niestety,chłopak nie żyje.-powiedział jeden z ratowników.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć,więc rzuciłam się na leżącego na trawie Adriana i zaczęłam płakać w jego bluzę.
-Żyj,Adrian...-płakałam.
-Podajcie jakieś leki na uspokojenie.-powiedział ratownik.
-Nie chcę leków,uratujcie go...-krztusiłam się łzami.
-Nie da się nic zrobić,za późno...
-To on go zabił.-pokazałam na Josha przyglądającego się sytuacji.
-Zadzwońcie po policję i złapcie go jakoś,trzeba sprawdzić czy nie jest pod wpływem czegoś.-powiedział jeden z ratowników.
Dalej płakałam w bluzę Adriana,nie mogłam uwierzyć w to co się stało,nagle cały świat zaczął być szary. Wiedziałam,że bez niego nic już nie będzie takie samo.
Nic.
Żaden pokój,żadne miejsce...
Czułam,że sobie nie poradzę...
Szymon stracił ojca,a ja chłopaka za którego oddałabym wszystko.
Nikogo nie pokocham tak samo jak jego,nasza miłość była wyjątkowa,może trochę chora i toksyczna,ale mimo wszystko poczułam do niego więcej niż sobie wyobrażałam.
Nie było łatwo wrócić mi do domu,wejść do naszej sypialni i poczuć jego zapach na pościeli...
Byłam załamana,zadzwoniłam do taty i dałam mu Szymona pod opiekę,przesiedziałam tygodnie w domu,lecz nadal nie potrafiłam zapomnieć.
Na pogrzebie ryczałam jak pojebana,zostałam przy grobie najdłużej ze wszyskich,było trudno odciągnąć mnie od trumny.
Próbowałam popełnić samobójstwo,ale nie zrobiłam tego dlatego,że Szymon nie miałby wtedy nikogo.
Siedząc na łóżku patrzyłam się całą noc w martwy punkt,nie potrafiłam zasnąć bo nie czułam obecności Adriana.
Była 2 w nocy,ubrałam się i wyszłam z domu.
Możecie się domyślić gdzie poszłam,oczywiście.
Grób Adriana.
Odrazu się rozpłakałam,usiadłam obok.
-Nie wiesz jak bardzo mi Ciebie brakuje,jak bardzo tęsknie za twoimi ramionami...nie śpię w nocy...mam ochotę popełnić samobójstwo,ale nie zrobię tego...-mój głos się załamywał-bo Szymon starci mnie...żałuje,że nigdy nie poznał Ciebie,bo byłeś cudownym ojcem...żałuje,że nigdy nie doceniłam tego,że...że się starałeś o to,żebym miała jak najlepiej...-popatrzyłam się w niebo,nie było widać na nim żadnej gwiazdy oprócz jednej która po chwili zaczęła spadać...
Pomyślałam,że to znak od Adriana...
Przesunęłam wszystkie znicze i położyłam się na grobie,żałowałam,że go nie doceniłam zanim odszedł na zawsze.
Nigdy się nie ogarnęłam.
Kilka lat później gdy Szymon dorósł opowiedziałam mu o Adrianie,był do niego tak w chuj podobny,nie da się tego opisać.
Był tak samo cudowny jak jego tata,miał ten sam wzrok,często gdy patrzyłam na niego odrazu zaczynałam płakać bo tak bardzo brakowało mi Adriana.
Szymon był tak bardzo podobny z charakteru do Adriana...
Jedyna myśl która mnie pocieszała to ta,że Adrian jest pewnie dumny z tego,że Szymon o nim wie,lecz złą stroną tego było to,że pewnie zawiódł się na mnie,bo nie umiem o nim zapomnieć i nigdy się nie pogodzę z tym,że odszedł w momencie kiedy nasze wspólne życie niedawno się rozpoczęło,a tak
szybko dobiegło końca.
CZYTASZ
My hot Daddy|Domisia222x
Teen FictionZAKOŃCZONE książka dla beki tak trochę Wiedziałam,że bez niego nic już nie będzie takie samo. Nic. Żaden pokój,żadne miejsce... Czułam,że sobie nie poradzę. Czy właśnie na tym polega miłość ?