Harry's POV
Wróciliśmy do domu bardzo późno, bo zachciało nam się nocnych spacerów po parku. Nawet sygnalizacja świetlna na ulicach była wyłączona, gdy wracaliśmy do naszego domu.
Obaj trzęśliśmy się z zimna, ale nie żałowaliśmy tego, co robiliśmy i kompletnie nas nie obchodziło, że następnego dnia będziemy naprawdę bardzo przeziębieni.
Wiem, że to szczeniackie, ale liczyła się dla nas tylko dobra zabawa, gdy się nie kłóciliśmy i wszystko między nami było chwilowo dobrze.
Otworzyłem drżącymi dłońmi drzwi do naszego mieszkania, a dokładniej do mojego, bo to Draco się do mnie po wojnie wprowadził.
Pomógł mi zdjąć okrycie wierzchnie i powiesił nasze płaszcze na wieszaku, który stał w rogu.
– Chodź, zrobię Ci herbatę. – mruknął i zaczął iść w stronę kuchni.
– Nie musisz mi... – mimo wszytko także poszedłem do kuchni.
– Trzeba, jeżeli nie chcesz mieć jutro cholernego przeziębienia. – warknął, przerywając mi – Nie wiem, czy chcesz o siebie zadbać, ale ja jutro idę na bardzo ważną rozmowę o pracę i muszę jakoś wyglądać i być żywym.
– D-dlaczego nie mówiłeś?
Uśmiechnąłem się. Chciałem go przytulić z radości. Ja szukam pracy od dawna i niestety nic nie mogę znaleźć pomimo, że jestem bohaterem narodowym.
– Nie zrozumiesz. – odpowiedział po dłuższej chwili, kręcąc głową.
– Chcę wiedzieć.
Moim słowom towarzyszył dźwięk gotującej się wody w czajniku.
– Może i chcesz, ale nie zrozumiesz. – odpowiedział.
– Ale ja chcę wiedzieć!
– A ja nie chcę Ci mówić! – wybuchł.
Woda się zagotowała, ratując przy okazji sytuację. Zgasił wodę i pozwolił mi zalać herbatę. Po tym odstawiłem czajnik na jego miejsce.
W ciszy piliśmy owocową herbatę, stojąc obok siebie, ale nie patrząc na siebie nawzajem.
– Jaka to praca? – zapytałem w końcu, gdy cisza stała się niezręczna.
– W kwiaciarni. – odparł, wzruszając ramionami.
– Znam tę kwiaciarnię? – dodałem.
– Myślę, że tak. – odpowiedział – To kwiaciarnia Longbottom'a.
Uniosłem brwi w zaskoczeniu. Przecież nigdy się nie lubili. Oni nienawidzili się wzajemnie.
– Ale wy nigdy się nie lubiliście. – zacząłem.
– Och, spotkałem go podczas jednego z ostatnich spacerów i wyjaśniliśmy sobie parę spraw. Dodałem, że jestem teraz bezrobotny i zaproponował, że mnie zatrudni, bo potrzebuje pomocy. – wyjaśnił.
– To... Świetnie. – mruknąłem – Mógłeś mi jednak powiedzieć. Chcę wiedzieć wszystko, co dzieje się w Twoim życiu, rozumiesz?
– Tak, ale mam prawo do prywatności.
– Ale ja się o Ciebie martwię!
Odstawiłem kubek z herbatą na blat kuchenny. Zrobił to samo.
– To masz cholerny problem! – krzyknął.
– Tak, mam! A nie chcę go mieć! Wiesz przecież, że możesz mi powiedzieć o wszystkim!
Prychnął donośnie.
– Wątpię! – odpowiedział.
– Czy ja o czymś nie wiem!?
Skoro mi nie ufa, to może przede mną coś ukrywać! Nie chcę, żeby coś przede mną ukrywał. Chcę znać wszystkie jego tajemnice.
– Tak, ale... – zaczął.
– Ale!? Nie ma żadnych "ale", Draco! Chcę wiedzieć wszystko!
– Nie chcę, żebyś to wiedział, bo mnie kurwa zabijesz, jasne?!
– Masz kochanka!?
– Nie, do cholery, nie! – wrzasnął.
– To co w takim razie!?
– Gówno! Idę spać! Nie dobranoc! A i śpisz na kanapie!
Wziął swój kubek i zniknął za rogiem. Po chwili usłyszałem, że niemal wbiega po schodach i moment później zatrzaskuje drzwi naszej sypialni.
Co ja znowu powiedziałem nie tak? I co on przede mną ukrywa? Nie chcę, żeby mu się stała krzywda! I co jest na tyle poważne, że mógłbym go za to zabić?
~•~
Draco's POV
Rano obudziłem się sam. Brakowało mi ciepła Harry'ego tuż po obudzeniu się. Westchnąłem smutno, poprawiłem rękawy bluzy, otworzyłem drzwi i po chwili zniknąłem w łazience.
Gdy skończyłem się ogarniać, zszedłem na dół. Potter robił śniadanie. Po chwili postawił talerz kanapek na stole. Nic nie mówiąc, usiadłem obok niego.
– Na którą masz tę rozmowę? – zapytał.
– Za pół godziny, więc teoretycznie muszę już iść.
– Ale do kwiaciarni Neville'a idzie się piętnaście minut...
– Ja chodzę wolno. – wciąłem się.
– Jak chcesz. – westchnął i wziął kanapkę.
Też wziąłem kawałek chleba i zjedliśmy śniadanie w całkowitym milczeniu.
~•~
Tuż po rozmowie o pracę wracałem do domu nawet szczęśliwy. Już nie jestem bezrobotny! W dłoni trzymałem bukiet czerwonych róż.
Otworzyłem drzwi. Nie zdejmując płaszcza, poszedłem do salonu.
Harry siedział na kanapie i oglądał telewizję. Spojrzał na mnie, kiedy stanąłem w progu. Czułem, że na mojej twarzy jest uśmiech.
– Co się szczerzysz? – zapytał, wstając.
Podszedłem do niego tak, że byliśmy w odległości około metra od siebie.
– Coś się stało? – zapytał.
– Tak. – odpowiedziałem chłodno.
– Co takiego? – odparł.
– Mam pracę. – oznajmiłem.
Uśmiechnął się lekko.
– To... Świetnie. – odpowiedział.
Wyciągnąłem róże w jego stronę.
– To dla Ciebie. – powiedziałem.
– Dziękuję. – wziął ode mnie kwiaty.
Poszedł do kuchni i położył je na blacie, po czym wyjął z szafki wazon. Wstawił do niego kwiaty i nalał do naczynia wody z kranu. Po tym wrócił do salonu. Wazon z różami postawił na stole, gdzie jemy.
– Nie musiałeś. – oznajmił.
Podszedł do mnie. Nadal miałem na sobie płaszcz i buty.
– Ale chciałem. – odparłem.
Położył dłonie na moich czerwonych z zimna policzków i dał mi buziaka w usta. Oparłem dłonie o jego talię. Po chwili powtórzyłem pocałunek.
– Kocham Cię. – mruknął.
– Też Cię kocham. – odpowiedziałem.
Nasze usta ponownie się złączyły w bardzo uczuciowym pocałunku.
CZYTASZ
𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚
FanfictionCo, gdyby Draco i Harry chodzili do psychologa? I gdyby ich związek wisiał na włosku? Czyli powojenne Drarry, gdzie Draco i Harry są już razem, ale niesamowicie się im nie układa. Draco podjął wielki krok - zaczął chodzić do psychologa, żeby zmienić...