Draco's POV
Znowu siedzieliśmy i wspólnie oglądaliśmy moje blizny. Nie dotykał ich. Po prostu na nie patrzył. Razem ze mną.
– Mogę mieć głupie pytanie?
– Oczywiście – mruknąłem.
– Bo... Ja mam na czole...
– Bliznę – przerwałem mu. – Wiem.
– Nie przeszkadza ci ona?
– Wstań.
Wstał. Ja też wstałem. Zdjąłem mu okulary i odłożyłem je na szafkę nocną. Jego włosy nadal były lekko mokre po prysznicu.
Złapałem go w talii. Zamknął oczy. Stanąłem na palcach. Pocałowałem błyskawicę na jego czole. Wzdrygnął się, ale nie odsunął się. Jeszcze raz ją pocałowałem. Wróciłem do normalnej pozycji. Otworzył oczy.
– Dlaczego? – zapytał.
– Pomyślałem, że jak ty całujesz moje blizny... To ja się odwdzięczę tym samym.
Nic nie mówił. Mierzył moją twarz wzrokiem uważnie.
– Co czułeś?
– Nie wiem – mruknął – bo z jednej strony przyjemne uczucie, a z drugiej sam nie wiem.
– Wiesz, na pewno nie będzie to to samo, co ja czuję, kiedy ty to robisz. Jednak blizny, które sam sobie zrobiłeś, to trochę inne uczucie, jak ktoś je całuje, niż blizny, które ktoś ci zrobił.
Podniósł lewe przedramię do góry.
– Pamiętasz? – zapytał nieśmiało.
– Pamiętam. Chciałeś się pociąć, ale za bardzo cię bolało. Mogę?
Skinął głową. Złapałem go za nadgarstek, po czym pocałowałem miejsce, gdzie kiedyś raz próbował zrobić sobie krzywdę. Nawet nie ma tam blizny. Oderwałem się.
– I? Co teraz czułeś?
– Nadal nie wiem – mruknął. – Przyjemne, ale chyba nic szczególnego.
– Myślę, że może tak być dlatego, że ty nie zajmowałeś się tą raną tak, jak ja swoimi. W sensie nie przez tak długi czas. I też nie oglądałeś tego co wieczór. Po prostu się nie przywiązałeś do tego jakoś mocno.
– Możliwe. W końcu dla mnie to była jednorazowa sytuacja i chyba nie była zbyt poważna.
– Była poważna – powiedziałem powoli – ale i tak nigdy nie byłoby to to samo. Każdy się inaczej przywiązuje.
– Racja. Po prostu chciałem wiedzieć, co ty czujesz, kiedy ja to robię.
– Mogłeś po prostu zapytać.
Patrzył na mnie przez moment. Pociągnął mnie na łóżko. Usiedliśmy obok siebie i za moment podwinąłem rękawy.
– Mógłbym... – zaczął.
– Tak – przerwałem mu.
– I chcę, żebyś mi mówił, co czujesz.
Podałem mu przedramię. Złapał mnie za nadgarstek. Podniósł moją rękę na wysokość swoich ust.
– Gotowy?
– Tak.
Dotknął delikatnie ustami moich blizn na nadgarstku.
– Przyjemne. Trochę dziwne, ale dosyć przyjemne. Dotyk jest przyjemny. Trochę niekomfortowe, ale nie w sensie fizycznym.
Zjechał trochę niżej, na kremowe blizny.
– Czuję twoje usta. Miękkie, ciepłe. Trochę szorstkie, ale delikatne. Trochę mokre. I czuję, jak wydychasz powietrze z nosa, co wywołuje uczucie zimna w połączeniu ze śliną.
– Chodziło mi o to, co w środku czujesz. – Oderwał się na moment.
– Och, okej. Będzie trudniej, ale mogę spróbować.
Przyłożył usta odrobinę niżej.
– Jest to trochę niekomfortowe, ale to dlatego, że jest to dla mnie nowe. Wiem, że już to robiliśmy parę razy. Po prostu nie jestem jeszcze do tego przyzwyczajony. Jak już mówiłem, sam dotyk jest przyjemny.
Przesunął się z pocałunkami jeszcze trochę niżej. Zbliżał się do końca.
– Tutaj zaczyna być trochę bardziej niekomfortowe. Nadal jest to przyjemne, ale mimo wszystko te blizny są jeszcze sam widzisz w jakim stanie.
Kontynuował całowanie blizn.
– Nie wiem, co czuję, okej?
Doszedł do końca. Oderwał się. Spojrzał na mnie.
– Myślę, że wszystko o tym już wczoraj ci powiedziałem – dodałem.
– Na pewno?
– Tak. Nie wiem, co mam więcej ci o tym mówić. Jest to przyjemne i odrobinę dziwne, niekomfortowe uczucie. Po prostu kiedy całujesz te blizny, to tak, jakbyś całował moje takie najbardziej wrażliwe miejsca. Pokazuję ci wtedy siebie, a ty mnie nie odrzucasz, dzięki czemu czuję się bezpieczny i kochany. Serio nie wiem, co mam tutaj jeszcze mówić.
– Mówisz, że jest to dla ciebie odrobinę niekomfortowe...
– Nie w sensie fizycznym – przerwałem mu.
Patrzył na mnie wyczekująco.
– Chodzi o to, że jestem nieprzyzwyczajony do tego. Nie jestem przyzwyczajony do tego, jak mnie traktujesz; że się o mnie naprawdę martwisz. I też ciężko mi uwierzyć, że się aż tak zmieniliśmy i już jest okej między nami.
– I że się zaręczyliśmy.
– To też – zgodziłem się.
Spojrzał na pierścień rodowy na swoim serdecznym palcu lewej ręki. Położyłem swoją lewą dłoń obok tej jego. Też miałem tam pierścień rodowy. Nie zdjęliśmy ich.
– Może i nie powinienem tak na ciebie nalegać z tym zaręczeniem się, ale...
– Jest okej – wszedłem mu w słowo – i w sumie to na dobre wyszło. I tak bym to zrobił, tylko może trochę później.
– Wiem, tylko mam wrażenie, że trochę cię do tego zmusiłem.
– Nie zmusiłeś. Przecież sam ci się oświadczyłem. I zaklęcie by nie zadziałało, gdyby choć jeden z nas nie był gotowy.
– O tym nie wspominałeś.
– Mówiłem, że mogłem o czymś zapomnieć.
Złączył nasze palce. Uśmiechnął się. Ma piękny uśmiech. Odwzajemniłem gest, przy okazji lekko ściskając jego dłoń.
– Chodźmy spać – zaproponował.
– Mogę spać na tobie? – zapytałem.
– Nie pytaj, tylko się kładź.
Wszedł pod kołdrę. Położyłem się obok niego, ale przygarnął mnie bliżej. Zaśmiałem się cicho. Nie wiem, czy kiedykolwiek byłem aż tak szczęśliwy.
– Harry?
– Hm?
– Kocham cię.
– Wiem.
Wplótł swoją dłoń w moje białe włosy i podrapał mnie po głowie. Może nie jest idealnie, ale jest tak, jak być powinno.
Przerzuciłem swoją rękę przez jego brzuch, a głowę położyłem na jego obojczyku. Nadal bawił się moimi włosami.
– Możesz przestać? – zapytałem.
– Nie podoba ci się? – odparł.
– Podoba, ale czasem mam wrażenie, że tylko ty się dla mnie starasz i że ja nic nie robię. Więc byłbym wdzięczny, gdybyś może aż tak mnie nie rozpieszczał. Serio to doceniam, ale to jak na razie trochę za dużo.
– Okej.

CZYTASZ
𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚
FanfictionCo, gdyby Draco i Harry chodzili do psychologa? I gdyby ich związek wisiał na włosku? Czyli powojenne Drarry, gdzie Draco i Harry są już razem, ale niesamowicie się im nie układa. Draco podjął wielki krok - zaczął chodzić do psychologa, żeby zmienić...