Chapter 90.

116 5 4
                                    

Draco's POV

Następnego dnia wieczorem to ja wszedłem do sypialni, wcześniej pukając w futrynę i tym razem to Harry siedział na łóżku i oglądał swoje blizny. Nie miał ich zbyt wiele, a większość z nich była ledwo widoczna.

Przesunął się, robiąc mi miejsce obok siebie, więc zaraz siedziałem po jego lewej. Położył lewe przedramię, na którym zresztą miał blizny, na swoim udzie. Nie zapytałem, czy mogę na nie patrzeć. Założyłem, że jeżeli położył je bliznami do góry i zrobił mi wcześniej miejsce obok siebie, to nie ma nic przeciwko.

– Nadal chcesz je pocałować? – zapytał.

– Tak – odpowiedziałem – ale chcę wiedzieć, jeżeli ty tego nie chcesz.

Pokiwał głową. Złapałem go za dłoń i przypadkiem ocierając swój nadgarstek o ten jego, gdzie miał kremowo-białe cienkie blizny. Podniósł nasze złączone dłonie i złożył pocałunek na wierzchu mojej dłoni.

– Wolałbym najpierw pocałować te twoje – zaczął. – Mógłbym?

– Proszę bardzo.

Rozłączył nasze dłonie i złapał mnie za nadgarstek, po czym zbliżył moje przedramię do swoich ust.

– I na pewno... – zaczął.

– Na pewno. – Pocałowałem go.

Oderwałem się od niego i zaraz zaczął składać delikatne pocałunki na moich bliznach na prawym przedramieniu.

Uśmiechałem się słabo, ale szczerze. Czułem się wtedy przy nim bezpiecznie. Wiedziałem, że nie skomentuje moich blizn i nie powie mi, że mam się wynosić.

Kiedy skończył, otworzył oczy i odłożył moje przedramię z powrotem na moje udo. Pochyliłem się i pocałowałem go w skroń. Uśmiechnął się, zaciskając powieki i podał mi swoje przedramię. Położyłem swoją dłoń pod tą jego i splotłem nasze palce.

– Harry, naprawdę możesz mi powiedzieć, jeżeli tego nie chcesz. Nie zamierzam przecież za to na ciebie krzyczeć.

– Wiem, ale chcę tego – odpowiedział. – Powiem ci, jak coś będzie nie tak.

Zbliżyłem się do jego przedramienia i słyszałem jego ciche westchnienie, kiedy dotknąłem jego skóry swoimi ustami.

~•~

Zbliżała się przerwa na lunch. Neville stał na kasie, a ja zajmowałem się porządkowaniem pudeł na zapleczu. Byłem mu wdzięczny za to, że pozwolił mi w ciągu lata więcej czasu spędzać na zapleczu.

Przenosiłem właśnie jedno z pudeł, kiedy wszedł do pomieszczenia.

– Radzisz sobie? – zapytał.

– Tak, dzięki – odparłem, stawiając pudło na podłodze.

– Wszystko w porządku?

– Tak – odpowiedziałem, otwierając pudełko.

– Na pewno? Wiesz, że możesz mi powiedzieć. Martwię się o ciebie po prostu.

– Neville, to, że robię sobie krzywdę nie oznacza, że cały czas sobie nie radzę. Nie zrobiłem tego już od kilku tygodni.

– No dobra, ale przyjdź, jakbyś chciał pogadać.

Mruknąłem coś na potwierdzenie, wyjmując puste doniczki z wnętrza pudła.

– Jak chcesz, to możemy gdzieś wyjść we czwórkę – zaproponowałem. – Ostatnio było fajnie, kiedy byliśmy w kinie.

– Zapytam Luny. Miał wejść właśnie jeden film, który chciała obejrzeć. Dam ci znać, jak wrócę do domu, okej?

– Okej.

~•~

Wróciłem do domu odrobinę wcześniej, bo tym razem to Longbottom zamykał kwiaciarnię. Harry był w kuchni.

– Cześć – mruknął, jak tylko mnie zobaczył.

Stał przy kuchence i mieszał mięso na patelni drewnianą łopatką. Podszedłem do niego i objąłem go od tyłu.

– Co dzisiaj robiłeś? – zapytałem.

– Och... Nic ciekawego. Trochę w ogródku i oglądałem telewizję. A u ciebie?

– Neville ma się do mnie odezwać, bo zaproponowałem, że moglibyśmy gdzieś wyjść we czwórkę.

– Draco... – Wyszedł z moich objęć. – Jest gorąco, a wiesz, co mam na rękach. Ja chyba nie pójdę nigdzie, a nie chcę mówić mu o... Tym.

– Przepraszam, nie przemyślałem tego. Zawsze mogę im powiedzieć, że nie idziemy.

– Nie. – Wyłączył kuchenkę. – Nie chcę, żebyś przeze mnie stracił z nimi kontakt. Chcesz, to idź z nimi gdziekolwiek tam chcecie.

– Chciałem wyjść do kina. Neville mówił, że miał właśnie wejść jeden ciekawy film, który Luna chciała obejrzeć. Harry, ale w kinie jest klimatyzacja i...

– Ale na dworze nie ma – wciął się. – Pewnie i tak większość czasu spędzimy na dworze.

– Nie wiem, co na to powiesz, ale ja też będę musiał zakrywać przedramiona, bo wiesz, jak ludzie na to patrzą. Wiem, że to pewnie ci nic nie pomoże, ale ja też mam ten problem.

– Wróćmy do tego później, dobra? Obiad jest ciepły. Jadłeś lunch?

– Znowu zapomniałem go wziąć – przyznałem, spuszczając głowę.

– Draco... Wiesz, że musisz jeść?

– Wiem, ale ty też musisz. Jadłeś lunch?

– Nie i może lepiej skończmy już ten temat?

Wyjąłem talerze z szafki. Chwilę później siedzieliśmy obok siebie przy stole. Jadł powoli, ale przynajmniej próbował cokolwiek jeść. Ja też nie jadłem szybko. Nie potrafiłem jeść nawet po najdrobniejszej negatywnej wymianie zdań, ale nie chciałem wstawać i odnosić talerza, bo wiedziałem, że to tylko pogorszy sprawę.

– W co się ubierzesz? – zapytał, nie patrząc na mnie.

– W koszulę – odparłem. – Wieczorem nie jest aż tak ciepło, więc nie powinno być mi za gorąco.

– Myślisz, że będą coś podejrzewać, jak też wezmę koszulę?

– Nie – odparłem. – W razie co powiemy, że nie mogłeś się zdecydować pomiędzy t-shirtem, bo w nim byłoby ci za zimno, a bluzą, bo w niej byłoby ci za gorąco.

Pokiwał głową i zaczął jeść w dość normalnym tempie. Chyba udało nam się naprawić sytuację. Też zabrałem się za dokańczanie posiłku.

~•~~•~~•~~•~~•~

Przepraszam za aż tak długą przerwę, ale wynikła jedna sytuacja, która totalnie wybiła mnie z rytmu + zacząłem pisać inną rzecz (nie ff) i nie mogłem za bardzo złapać innego klimatu niż tego, co pisałem.

Rozdziały będą się pojawiać, ale już nie reguralnie, a przynajmniej potrzebuję czasu, aby wrócić do ich regularnej publikacji.

Zainteresowanych, kiedy rozdział itp, proszę zaglądać na moją tablicę, bo tam właśnie piszę, że rozdział wszedł albo że się opóźni.

𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz