Chapter 65.

139 16 3
                                    

Draco's POV

– Dobrze – odpowiedział i byłem mocno zaskoczony jego słowami.

Wstał i wyszliśmy z łazienki. Zaciągnął mnie do salonu. Usiedliśmy na kanapie obok siebie.

– Zacznij, kiedy będziesz gotowy.

– Dzięki – odpowiedział.

Minęła chwila. Wbijał wzrok w swoje kolana. W końcu na mnie spojrzał i zaczął:

– Mam wrażenie, że jesteś na mnie zły, bo tak bardzo się martwię i czułem się winny, a jak czuję się winny, to przestaję jeść.

– Harry... To naprawdę... Ja nie jestem zły. Dlaczego tak pomyślałeś?

– Mówiłeś, że mógłbym się tak bardzo nie martwić i że potrzebujesz przestrzeni, a ja nie wiem, czy w tym momencie jestem w stanie ci tą przestrzeń dać.

– I odsunąłeś się ode mnie, żeby dać mi przestrzeń?

– Mhm. – Kiwnął głową.

– I nadal się tak czujesz?

– Tak i do tego jeszcze chciałeś ze mną rozmawiać i czułem się jeszcze gorzej, bo nie chciałem ci o tym wszystkim mówić.

– I dlatego się zraniłeś?

– Tak. Czułem, że nie jestem w stanie być takim, jakiego ty mnie chcesz.

– A teraz mógłbyś zjeść? Błagam, cokolwiek.

Wstał powoli i poszedł do kuchni, a ja tuż za nim. Otworzył lodówkę.

– Jadłeś coś? – zapytał zaraz.

– Tak, lunch w pracy. Neville puścił mnie do sklepu, żebym kupił sobie jakieś kanapki.

Wyjął inny jogurt z lodówki.

– Też coś zjedz – mruknął.

– Dobrze. – Też wziąłem jogurt.

Usiedliśmy przy stole. Otworzył jogurt i skrzywił się lekko, ale mimo to wziął łyżkę i zaczął jeść powoli. Też zacząłem jeść.

Jadł bardzo powoli, ale cieszyłem się, że w ogóle cokolwiek je. Skończył jeść i poczekał na mnie.

~•~

Wieczorem przyszedł do mnie. Zapukał w futrynę. Spojrzałem na niego.

– Mogę wejść? – zapytał.

– Chodź – odparłem.

Wszedł i usiadł na łóżku obok mnie. Miał na sobie bluzę. Czułem, że coś pod nią ukrywa, ale nie chciałem go zmuszać do pokazania przedramion.

– Miałeś się o tym nie dowiedzieć – zaczął.

– O czym? Że się zraniłeś i nie jadłeś?

Przytaknął.

– Dlaczego? – zapytałem.

– Bo myślałem, że będziesz na mnie zły.

Wbijał wzrok w swoje kolana. Miał złączone dłonie, ale wsunąłem swoją między te jego i splotłem nasze palce.

– Ale się dowiedziałem. I czy wyglądam teraz, jakbym był na ciebie zły?

– Nie. – Pokręcił głową.

– Dlaczego, według ciebie, w ogóle miałbym być na ciebie za to zły?

– Bo próbowałeś mnie przekonać, żebym tego nie robił, a ja i tak to zrobiłem i tak jakby zmarnowałem twój wysiłek.

– Harry, nie zawsze musisz zadowalać innych i robić wszystko tak, żeby inni byli z ciebie dumni. Naprawdę. Czasem musisz zrobić coś dla siebie, a nie dla innych.

– Czyli nie jesteś zły? – W jego głosie było wahanie.

– Oczywiście, że nie jestem. Nie musisz mnie zawsze zadowalać. Kocham cię też, kiedy się kłócimy. Moje uczucia do ciebie nie zależą od tego, czy masz takie samo zdanie na jakiś temat, co ja i czy robisz coś innego, niż ja bym chciał.

– Ale na pewno...

Nie dokończył, bo cmoknąłem go w prawy policzek. Zaśmiał się cicho i spojrzał mi w oczy. Cieszył się, ale widziałem, że coś ukrywa. Wiedziałem, że sam raczej mi nie powie.

– Chyba nie powinienem pytać, ale... Mógłbyś mi pokazać przedramiona? – zapytałem.

Uśmiech natychmiast zszedł z jego twarzy i już wiedziałem, że pociął się jeszcze raz. Może jestem zbyt spostrzegawczy, ale on też jest słaby w ukrywaniu różnych rzeczy przede mną.

– W porządku – zacząłem. – Już wiem. Ale nie będę cię zmuszać, żebyś mi je pokazał.

Zagryzł wargę. Chyba przesadziłem.

– Przepraszam, po prostu... – Ścisnąłem jego dłoń. – Harry, szczerze. Nie umiesz mnie okłamywać i poza tym wiem, na co zwracać uwagę.

– Miałeś rację. To uzależniające. Ten spokój i cisza w głowie... Ja naprawdę chcę przestać, ale... Ale to jest silniejsze.

Widziałem, jak jego oczy stają się szkliste i jak zaczyna szybko mrugać. Było mi naprawdę przykro, że doprowadziłem go do takiego stanu. Wiedziałem, że to nie moja wina, bo sam dokonał decyzji, ale mimo wszystko było mi jakoś smutno.

– Chcesz się przytulić? – zapytałem.

– Nie będę problemem? – Spojrzał na mnie i pierwsze łzy spłynęły po jego policzkach.

– Po prostu chodź.

Wstałem i zaraz też wstał. Otworzyłem ramiona i podszedł do mnie. Położył swoje dłonie na moich plecach i przycisnął się do mnie. Oddałem gest. Słyszałem, jak się rozkleja.

Bardzo chciałem coś powiedzieć, ale nie miałem pojęcia, co mógłbym powiedzieć i nie chciałem pogorszyć sytuacji. Po prostu tam stałem i pozwalałem mu pokazywać uczucia.

– Draco, naprawdę przepraszam... – mruknął.

– Rozumiem, ale nie zrobiłeś nic złego. Nie jestem na ciebie zły i nie przytłaczasz mnie tym. Jest to trudna sytuacja, ale przejdziemy przez to razem. Będzie nam teraz trudniej, ale wierzę, że damy radę, jeżeli będziemy ze sobą rozmawiać.

– Nie wiem, dlaczego ci o tym wszystkim nie powiedziałem.

– Harry, to już bez znaczenia. Jestem tutaj przy tobie. Po prostu płacz. Wiem, że nie czujesz się teraz dobrze, ale jestem tutaj i próbuję ci pomóc.

– Na pewno nie jestem...

– Na pewno – wciąłem się. – Kocham cię i chcę być przy tobie bez względu na to, jak wygląda twoje ciało i jak się czujesz. Może i blizny nie są pociągające w sensie seksualnym, ale mi nie przeszkadzają. Kocham cię z ranami i będę cię kochać też z bliznami.

– Dzięki. – Ścisnął mnie mocniej i pociągnął nosem.

𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz