Chapter 51.

146 13 1
                                    

Maraton 01/03

Harry's POV

Położyłem się obok niego. Leżał na plecach i patrzył w sufit. Wyjął swoje przedramiona spod kołdry i podniósł je na wysokość swoich oczu. Spojrzał na nie i zmarszczył brwi.

– Na pewno ci nie przeszkadzają? – zapytał.

– Dlaczego pytasz? – Zdziwiłem się lekko.

– Po prostu odpowiedz. Wiem, że nie są one najpiękniejsze. Znam ludzi, którzy twierdzą, że blizny, szczególnie po samookaleczaniu, szpecą człowieka.

– Może nie wyglądają zbyt pięknie, ale mi nie przeszkadzają. W ogóle. Kocham cię przecież nie tylko za twoje ciało. A ci ludzie to kompletni idioci.

Nie patrzył na mnie. Nadal wbijał wzrok w swoje przedramiona.

– Naprawdę tak myślisz?

– Tak – wyszeptałem.

Przysunąłem się do niego. Stykaliśmy się ramionami. Też spojrzałem na jego ręce.

– Twoje blizny są piękne.

Zapadła cisza. Czułem krew w uszach. Nigdy wcześniej nie myślałem, że kiedykolwiek wypowiem te słowa.

– Sam przed chwilą powiedziałeś, że nie wyglądają najpiękniej – wytknął mi.

– Wiem. Może fizycznie nie wyglądają zbyt pięknie, ale chodzi mi o takie ich znaczenie emocjonalne.

Nadal przypatrywał się w większości różowym i kremowym liniom na rękach.

– Pokazują, że podjąłeś próbę walki w momencie, kiedy mogłeś się poddać.

– Harry, ja chciałem się poddać.

– Wiem, ale tego nie zrobiłeś. Znalazłeś swój własny sposób na przetrwanie.

– Nie rozumiesz – powiedział twardo.

– Wytłumaczysz? – zapytałem, wtulając się w jego ramię.

– Ja zacząłem to robić, bo chciałem się poddać, chciałem się zabić.

– Ale się nie zabiłeś. To wtedy był twój sposób na przetrwanie. Znalazłeś go. Nie wiem, jak to działa, ale myślę, że możesz zapytać o to psychologa, to ci wytłumaczy.

– Ale na pewno nie uważasz, że są brzydkie? I czy na pewno ci nie przeszkadzają?

– Na pewno – mruknąłem.

– Jesteś pewien?

– Dlaczego tak uważasz? Serio, czy ja robię coś nie tak w stosunku do twoich blizn?

– Nie. – Położył ręce na kołdrze. – Po prostu ciężko mi uwierzyć, że naprawdę ci one nie przeszkadzają. Nie są brzydkie, to prawda. Też je lubię. Ale trzeba przyznać, że nie każdemu one nie przeszkadzają.

Nadal wbijał swój wzrok w sufit. Położyłem swoją głowę na jego obojczyku i oplotłem go swoim ramieniem w klatce.

– Draco, one naprawdę mi nie przeszkadzają i nie mam z nimi problemu. Myślę, że każda z nich jest na swój sposób wyjątkowa.

– Bo jest – powiedział cicho – i każda z nich jest tam z jakiegoś powodu. Może nie pamiętam, jak każda z nich się tam znalazła, ale z każdą, a przynajmniej z większością, z nich jestem związany.

– Widzisz. Każda z nich jest inna i poza tym, blizny to serio nie jest coś, co w ogóle można oceniać. Ich się nie ocenia.

– Wiem, po prostu... Serio ci one w ogóle nie przeszkadzają?

– Draco... Naprawdę.

Oparł się na łokciu, więc spadłem z jego obojczyka na poduszkę. Patrzył na mnie z góry. Jego wzrok był uważny. Widziałem, że ma wątpliwości.

– Naprawdę mi one nie przeszkadzają – powtórzyłem.

– Ale na pewno? – dopytał.

– A tobie przeszkadzają?

– Nie. To znaczy tak. Nie wiem, kurwa.

Zrobiłem mu miejsce i położył się znowu obok mnie. Tym razem to on się we mnie wtulił. Jego głowa spoczywała na moim obojczyku.

– Naprawdę nie wiem. – Westchnął.

– Myślę – zacząłem – że to będzie długi proces, zanim na pewno przede wszystkim tobie one nie będą przeszkadzać.

– To znaczy... Lubię je. Są mi w pewien dziwny sposób bliskie. Ale po prostu wiem, że nie powinno ich tam być. Bo nie powinno. Nikt nie zasługuje na takie traktowanie, żeby zacząć krzywdzić samego siebie.

Milczałem. Słuchałem. Kontynuował:

– Ale też to trochę... Wiesz... W lecie nie mogę nałożyć krótkiego rękawku, bo ludzie będą na nie patrzeć. Widzę je codziennie w lustrze i na żywo, jak patrzę na swoje ciało. Nie wiem, czy pamiętam, jak wyglądała moja skóra bez nich. Pamiętam, jak je robiłem. Pamiętam, jak się nimi opiekowałem, jeżeli w ogóle można to tak nazwać.

Zamilkł na chwilę. Milczałem i wciąż go słuchałem. Złapał mnie za dłoń. Ciągnął:

– Naprawdę nie wyglądają zbyt pięknie, ale jak mówiłeś, pokazują, że dałem radę. Więc w pewien sposób są ważne i świadczą o czymś. Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale trochę się do nich przywiązałem. Nawet nie trochę. Bardzo. To po prostu boli, jak te blizny blakną. To znaczy nie fizycznie. Po prostu... Jest to pewnego rodzaju strata. Tak, jakbyś stracił coś, czym opiekowałeś się przez kilka miesięcy, nawet ponad pół roku. Widział to codziennie i...

Urwał. Mocniej ścisnął moją dłoń.

– Możesz skończyć, jeżeli to dla ciebie za trudne – wymamrotałem.

– Nie, ale dzięki. Lubię je, bo w końcu dzień w dzień je oglądam i dbam o nie. Teraz ty też o nie dbasz. Ale też przypominają mi o tym, co było kiedyś. O przeszłości. Wiem, że jestem silny, ale w końcu sam pewnie bym nie dał rady, gdybym nie zaczął tego robić. Dlatego też uważam, że pokazują, że kiedyś byłem słaby, a jak wiesz, mój ojciec wymagał ode mnie, że będę silny. Zawsze silny. Więc są one też dowodem na to, że kiedyś byłem słaby. Trochę ambiwalentne, ale nie wiem, jak mam ci to wytłumaczyć.

Przełożył swoją dłoń na mój drugi obojczyk.

– Naprawdę nie są za piękne i nie do końca dobrze mi się kojarzą, ale w końcu się do nich przyzwyczaiłem. Są normalną częścią mojego życia, częścią mnie. I chyba po prostu chodzi o to, że nie umiem przyjąć do siebie tego, że naprawdę nie przeszkadza ci to, że kiedyś byłem słaby. Rozumiesz?

– Tak – odpowiedziałem.

Tym razem to on milczał.

– Naprawdę mi nie przeszkadza to, że wybrałeś właśnie taki sposób na radzenie sobie z życiem. Ważne, żebyś już go nie stosował.

– Staram się – zapewnił.

– To dobrze. Chciałbym ci w tym jakoś pomóc, ale nie wiem, czy w ogóle istnieje jakakolwiek możliwość.

– Nie wiem, ale będę mówić na bieżąco. I na pewno możliwością nie jest wyrzucanie mi żyletek.

– Przepraszam.

– Już jest w porządku – odparł. – Po prostu nie grzeb mi w rzeczach już więcej. I może nie wracajmy już do tego tematu.

Zamruczał i wygodniej ułożył się na mnie.

– Dziękuję, że pocałowałeś moje blizny. Ale minie jeszcze trochę czasu, zanim całkiem się do tego przyzwyczaję. Jeszcze tylko trochę czasu.

~•~~•~~•~~•~~•~

980 słów.

𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz