Chapter 16.

262 18 2
                                    

Draco's POV

Dochodzi dwudziesta trzecia, a Harry jeszcze do mnie nie przyszedł, żeby porozmawiać. Nie sądzę, by zapomniał. Nie mam ochoty rozmawiać z nim na poważnie o tak późnej porze.

Nie chodzi o to, że jestem zmęczony, ale o to, że jak mnie zestresuje, to prędko nie zasnę, a mam do pracy na dziewiątą trzydzieści i chcę się wyspać.

Jak co wieczór oglądałem swoje rany na przedramionach, głaszcząc je delikatnie palcem. Bardziej strupy niż świeże rany, ale nieważne.

Nagle usłyszałem pukanie w futrynę i spojrzałem w tamtą stronę. Harry stał w progu i patrzył na mnie. Nawet nie wiem, kiedy wszedł na górę.

– Czego chcesz? – zapytałem, zsuwając rękawy.

– Porozmawiać. – odpowiedział i wszedł do pokoju.

– Porozmawiamy rano. Tymczasem, dobranoc.

Szybko położyłem się pod kołdrą i odwróciłem do niego plecami, po czym zamknąłem oczy.

Niespodziewanie poczułem jego usta na swoim policzku. Odsunął się po chwili i poczułem, że kładzie się obok mnie, za moimi plecami i owija mnie ramionami w talii.

– Powiedziałem... – zacząłem.

– Wiem, co powiedziałeś. – wciął się.

– I? Pozwól mi spać. – warknąłem.

– Obiecuję, że to nie będzie stresujące. – zapewnił.

Prychnąłem. Wyplątałem się z jego objęć i wstałem.

– Zamierzasz tu spać? – zapytałem, stojąc przy pstryczku do światła.

– Uhm... Mogę? – na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.

– Możesz, idioto. – prychnąłem.

Zgasiłem światło i wróciłem do łóżka. Za ten czas Potter zdążył położyć się już pod kołdrą. Po chwili ja też wszedłem pod kołdrę i położyłem głowę na jego klatce tym razem zakrytej koszulką. Splotłem nasze nogi. Zaczął bawić się moimi jeszcze lekko mokrymi włosami.

– Możemy teraz porozmawiać? – zapytał cicho.

– Ale przestaniemy, gdy będę miał dość.

– W porządku. – chwila ciszy – Więc...

– Więc? Nie mam całej nocy. Wiesz, chcę się wyspać.

– Wiem! – krzyknął szeptem.

– To o czym chciałeś porozmawiać?

– Co mogę zrobić, żebyś poczuł się lepiej? Po prostu chcę Ci pomóc i nie wiem jak i... I Smith kazał mi zapytać Ciebie i...

– Cicho. – położyłem palec na jego malinowych ustach – Po prostu czasem się zamknij, okej?

– Kiedy mam się zamknąć? Wiesz, nie umiem wyczuwać idealnych momentów tak, jak Ty. – kontynuował.

– Powiedziałbym Ci, kiedy jest ten idealny moment, gdyby nie to, że mnie nie posłuchasz i, co więcej, jeszcze bardziej zaczniesz na mnie krzyczeć.

– Tym razem postaram się tego nie robić. Obiecuję. – zapewnił.

Prychnąłem głośno.

– Rano nie będziesz pamiętał, że to powiedziałeś. – oznajmiłem.

– To mi przypomnij. – podrapał mnie po głowie – Co jeszcze mógłbym zrobić?

– Jestem zmęczony i nie jestem w stanie teraz o tym myśleć. Będę Cię informować na bieżąco, okej?

– Tak. – powiedział i dodał po chwili – Chodź tu.

– Ale jestem tu. – mruknąłem.

– Po prostu połóż się obok mnie.

Nie wiedziałem, co zamierza zrobić, ale położyłem się mimo to obok niego. Za moment wszedł na mnie i usiadł na moich biodrach. Dłonie położył po obu stronach mojej głowy. Pochylił się i po chwili poczułem jego usta na tych moich.

– Harry... – mruknąłem między pocałunkami, wkładając dłonie pod jego bluzkę.

– Co? – odparł, wisząc nade mną.

– Jak chcesz kontynuować, to wszystko, tylko nie szyja i widoczne miejsca.

– W porządku... Myślę, że będziesz musiał zdjąć tą bluzkę.

Pomógł mi zdjąć bluzkę i rzucił ją gdzieś na podłogę. Z powrotem się pochylił i zaczął całować moją klatkę i brzuch. Nagle zassał i oderwał się po czasie, który wydawał się być wiecznością.

– Zamieńmy się miejscami. – szybko powiedziałem, gdy już miał zassać znowu.

– Okej. – mruknął i współpracując ze sobą, sprawnie zamieniliśmy się miejscami.

Podwinąłem jego bluzkę i zassałem skórę. Tak dawno nie miał ode mnie malinek. Usłyszałem, że sapnął cicho.

~•~

Rano wstałem pierwszy. Spojrzałem w lustro w łazience. Znowu mam pół klatki pokryte przez jego malinki. Głęboko westchnąłem. Załatwiłem swoje potrzeby i zszedłem na dół.

Gdy robiłem śniadanie, Harry zszedł na dół i podszedł do mnie.

– Hej. – mruknął.

– Dobry. Pokaż klatę.

– Co? – zdziwił się.

– Pokaż klatę. Pamiętasz, co wczoraj robiliśmy?

– Pamiętam. Moment. – mruknął.

Złapał za brzegi koszulki i podwinął ją do góry. Co najmniej połowa jego klatki była wręcz fioletowo-czerwona. Może trochę przesadziłem?

– Kurwa. – zaklął w tym samym czasie, co ja to zrobiłem.

Opuścił koszulę z powrotem na brzuch i spojrzał na mnie zakłopotany.

– Co? Jestem dumny ze swojego dzieła. – powiedziałem chłodno.

– Nie powiedziałem, że nie powinieneś być dumny. Ja... Też jestem z niego dumny. – dodał po chwili – Dzięki.

– Ty... Podoba Ci się? – nie mogłem uwierzyć.

– Tak. – odparł.

Po tym przybliżył się i dał mi krótkiego buziaka w policzek.

– Oczywiście, że mi się podoba. Bardzo tęskniłem za tym. – powiedział.

– Ja też. – mruknąłem.

Czułem, że moje policzki są całe czerwone. Uśmiechnąłem się nerwowo.

– Lepiej róbmy to śniadanie, bo inaczej spóźnisz się do pracy. – oznajmił w końcu.

– Tak. – wymamrotałem.

Wróciłem do robienia kanapek, a on wlał wodę do czajnika, po czym postawił go na kuchence i włączył ją.

Tuż po tym stanął za mną i objął mnie ramionami w pasie. Poczułem jego usta na mojej szyi i wzdrygnąłem się lekko z zaskoczenia.

– Mógłbyś przestać? – zapytałem.

– Dlaczego? – odparł.

– Rzadko to robimy i nie czuję się zbyt komfortowo, gdy to robisz.

Odsunął się ode mnie i pomógł mi przygotowywać posiłek.

𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz