Harry's POV
Wracaliśmy z Luną i Nevillem z kina. Na dworze panowała ciemność, bo dochodziła dziewiąta wieczorem. Mimo to po ulicach chodziło mnóstwo ludzi.
Neville i Luna trzymali się za ręce, śmiejąc się. Szliśmy w stronę ich mieszkania. Ja i Draco nie trzymaliśmy się za ręce, bo wokół było za dużo ludzi i ktoś mógłby nas pobić.
Spojrzałem na blondyna. Uśmiechał się szeroko i komentował ostatnią scenę w filmie. Neville zaśmiał się głośno, na co Luna tylko lekko się uśmiechnęła. Też się zaśmiałem.
Wiedziałem, że wspólny wypad we czwórkę będzie świetnym pomysłem. W końcu nie widzieliśmy się z Luną ponad rok. Przez ten czas jej figura stała się bardziej kobieca i sama Luna stała się bardziej pewna siebie.
Odprowadziliśmy ich do domu, na koniec żegnając się z każdym z nich krótkim przytulasem. Było wtedy już grubo po dziewiątej.
Na szczęście nie mieszkają bardzo daleko od nas, więc podróż do domu nie zajęła nam dużo czasu. Też nie było już dużo ludzi na ulicach ze względu na późną porę.
Draco złapał mnie za rękę. Nadal w uszach dzwoniła mi rozmowa, jaką prowadziliśmy we czwórkę. Żaden z nas się nie odzywał. Szliśmy w ciszy.
W końcu cisza stała się niekomfortowa i czułem, że muszę ją przerwać. Nie miałem pojęcia, jak mam to zrobić.
– Ta cisza między nami – zaczął – jest męcząca.
– Tak – zgodziłem się.
– Ale naprawdę nie wiem, o czym możemy rozmawiać.
– Ja też nie mam pojęcia.
– Może i nie kłócimy się już tak bardzo, ale nadal gdzieś głęboko we mnie jest to przekonanie, że jak coś powiem, to ty zaraz wybuchniesz.
– Naprawdę mi przykro z tego powodu i już ci mówiłem, że nie zamierzam obrażać się nie wiadomo za co.
– Wiem – mruknął – ale ciężko się tego pozbyć, mimo że naprawdę próbuję.
– Tak samo mi jest ciężko pozbyć się tej potrzeby, żeby mieć cię zawsze przy sobie.
– Chyba już pytałem, ale... Dlaczego tak właściwie ty zawsze musisz mieć mnie obok?
– Możemy w domu to dokończyć?
– Dokończymy jutro, bo dzisiaj już marzę tylko o tym, żeby położyć się z tobą spać.
– Dobrze – zgodziłem się.
~•~
Rano obudziłem się dosyć późno, bo na dworze było już widno. Spojrzałem na zegarek – dochodziła jedenasta. Blondyn leżał obok mnie i nadal spał. Wstałem, nie budząc go. Wziąłem swoje ubrania, przebrałem się i zszedłem na dół do kuchni.
Nie chciałem go budzić, bo wczoraj wróciliśmy do domu dopiero po dwudziestej drugiej, a zanim się położyliśmy, było już dawno po jedenastej.
Nie nastawiłem wody na kawę, żeby go nie obudzić. Zjadłem śniadanie i wróciłem na górę do sypialni, gdzie usiadłem na łóżku i wziąłem do ręki książkę z szafki nocnej.
Zbliżałem się już do końca rozdziału, kiedy usłyszałem pomruk z drugiej strony łóżka. Po chwili Draco odwrócił się w moją stronę.
– Która godzina? – zapytał sennym głosem.
– Dochodzi pierwsza – odparłem, na moment odrywając się od czytania.
– Dlaczego mnie nie obudziłeś?
– Bo wiedziałem, jak zmęczony byłeś wczoraj.
– Dzięki. – Uśmiechnął się krzywo.
– Nie musisz dziękować.
Chciałem wrócić do czytania, ale przybliżył się do mnie i położył swoją głowę na moim brzuchu. Zamruczał.
– Nie jesteś głodny? – zapytałem.
– Trochę jestem, ale nie chcę się stąd ruszać.
– A jak ja bym ci zrobił śniadanie?
– Zastanowił bym się.
Wstałem, wcześniej odkładając książkę z powrotem na szafkę obok łóżka. Też się podniósł. Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań i ruszyłem do kuchni.
Zacząłem robić mu śniadanie i przy okazji wstawiłem wodę na kawę. Mężczyzna zaraz do mnie dołączył.
Stanął za mną, jak wsypywałem płatki do miski i objął mnie ramionami w talii. Zaraz się odsunął i wyjął mleko z lodówki. Zaniósł produkty na stół i zabrał się za jedzenie.
Woda zaraz się zagotowała i zalałem kawy, które zaraz też zaniosłem na blat. Usiadłem obok Draco.
~•~
Jak zawsze znowu robiliśmy razem obiad i tym razem to Draco zarządził, co ugotujemy. Ja kroiłem składniki, a on mieszał je na patelni.
– Mieliśmy porozmawiać o tym, dlaczego potrzebujesz zawsze mieć mnie obok – zaczął w pewnym momencie.
– I teraz chcesz o tym rozmawiać?
– Jeżeli ty teraz nie chcesz, to nie musimy, ale boję się, że będziemy to tak przekładać w nieskończoność i w końcu nigdy o tym nie porozmawiamy.
– Wiem – odparłem.
Przez moment panowała cisza, ale zaraz ją przerwałem:
– Boję się po prostu.
– Czego się boisz?
– Boję się, że cię stracę. Wiesz, że podczas wojny straciłem wiele osób, na których mi zależało. I teraz boję się, że to samo stanie się z tobą. Po prostu... Muszę mieć pewność, że jesteś bezpieczny.
– I to dlatego tak bardzo się o mnie martwisz?
– Tak – mruknąłem – Nie wyobrażam sobie, że mógłbym ciebie stracić, a mimo to boję się tego bardzo.
– Nie musisz. Ja sam nie zamierzam zrobić sobie krzywdy i też sytuacja się już trochę uspokoiła, jeżeli chodzi o magiczną część Anglii, więc myślę, że nie musisz się o mnie martwić aż tak.
– Ale na pewno nie zamierzasz sobie nic zrobić? – Spojrzałem na jego przedramiona zakryte rękawami. Wiem, że ma tam blizny.
– Na pewno. W przyszłości pewnie jeszcze parę razy mi się to zdarzy, ale nie wiem, w jakim stanie musiałbym być, żeby to się stało.
– Draco!
– Co? Naprawdę nie chcę się znowu krzywdzić. Po prostu nie mogę ci obiecać, że tego nie zrobię, ale mogę ci obiecać, że zrobię co mogę, żeby nie zrobić sobie krzywdy.
– Dzięki. – Posłałem mu delikatny uśmiech, który on odwzajemnił.

CZYTASZ
𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚
FanfictionCo, gdyby Draco i Harry chodzili do psychologa? I gdyby ich związek wisiał na włosku? Czyli powojenne Drarry, gdzie Draco i Harry są już razem, ale niesamowicie się im nie układa. Draco podjął wielki krok - zaczął chodzić do psychologa, żeby zmienić...