Chapter 85.

58 7 1
                                    

Maraton 1/4

Draco's POV

Rano zostałem obudzony przez dzwonek budzika i wyłączyłem go odruchowo. Usiadłem i potarłem twarz dłonią. Wstałem i wyjąłem ubrania z szafy. Harry też się obudził, ale jeszcze leżał. Wyszedłem do łazienki.

Kiedy wracałem do pokoju, w progu mało nie wpadłem na mojego narzeczonego. Cicho przeprosił i minął mnie. Schowałem ubrania do szafy i zszedłem na dół.

Nalałem wody do czajnika i włączyłem go, po czym wsypałem trochę kawy do filiżanek. Nie miałem ochoty jeść, ale mimo to zacząłem robić kanapki, bo wiedziałem, że Harry mi nie daruje, jeżeli nie wezmę ze sobą lunchu.

Przyszedł chwilę później i wyłączył czajnik, po czym zalał kawy. Stanął obok mnie i pomógł mi w robieniu kanapek. Nawet nie byłem głodny i nie za bardzo wiedziałem, jak mam mu o tym powiedzieć. Nie chciałem go martwić.

Niedługo skończyliśmy robić kanapki i zaniósł je na stół. Ja zaniosłem kawy. Usiadłem obok mężczyzny. Wziął kanapkę, a ja zamiast kanapki sięgnąłem po kawę. Gdy przełknął, spojrzał na mnie zdziwiony i zaniepokojony.

– Nie jesz – stwierdził.

– Przepraszam, ale nie jestem głodny. Zjem w pracy. – Widziałem, nie do końca mi wierzy. – Naprawdę zjem.

– Draco... To głodzenie się nie wyjdzie ci na dobre i wiem, co mówię.

– Wiem, że wiesz, ale po prostu nie mam ochoty na jedzenie w tym momencie.

– Proszę, przynajmniej spróbuj.

– Dobrze. – Westchnąłem.

Uniosłem brwi i sięgnąłem po najmniejszą kanapkę. Wziąłem gryza i zacząłem powoli przeżuwać. Nie czułem smaku i miałem trudności w przełknięciu, ale mimo to jakimś cudem udało mi się ją dokończyć. Niemal natychmiast popiłem kawą, żeby zabić smak.

– Nie zjem więcej – powiedziałem.

– Nie daruję ci, jak nie weźmiesz lunchu.

– Wiem. Chcesz, to możesz poprosić Neville'a, żeby mnie dopilnował, ale nie jest to konieczne.

– Może lepiej go nie martwmy – odparł.

~•~

Wróciłem do domu późno, bo znowu musiałem zamknąć i tym razem wybrałem dłuższą drogę do domu. Kiedy byłem kilkanaście minut od domu, Harry do mnie zadzwonił z pytaniem, gdzie jestem. Odpowiedziałem mu, że niedługo będę. Wszedłem do domu i zaraz wyszedł z salonu. Podszedł do mnie, jak zdejmowałem buty.

– Obiad masz na kuchni, jeszcze ciepły.

– Kochany jesteś. – Posłałem mu pełen wdzięczności uśmiech.

Przeszliśmy do kuchni i nałożyłem sobie trochę mięsa i ziemniaków na talerz. Usiadłem z tym przy stole i zacząłem jeść. Mimo że rano nie chciałem jeść, to wtedy byłem już dość głodny i jedzenie jak zawsze smakowało wyśmienicie.

Harry zrobił nam herbatę i usiadł obok mnie, kiedy kończyłem jeść. Odniosłem pusty talerz do zlewu i usiadłem z powrotem obok swojego mężczyzny. Przesunął w moją stronę mój kubek z herbatą cytrynową.

– Zjadłeś lunch? – zapytał.

– Tak – odpowiedziałem, bawiąc się sznureczkiem od torebki z herbatą.

– Na pewno? Nie chcę, żebyś chodził głodny.

– Harry, na pewno. – Spojrzałem na niego. – Neville może potwierdzić i nie chodzę głodny. Nie, kiedy mam tak zajebistego kucharza.

Uśmiechnął się i spuścił wzrok. Wziął swój kubek z herbatą i upił trochę.

~•~

Był już wieczór. Harry właśnie kończył brać prysznic. Siedziałem na skraju łóżka i jak kiedyś, oglądałem swoje blizny na nogach. Byłem trochę zaskoczony, bo wiele z nich jeszcze nie do końca wyblakło. Były ledwo widoczne, ale nadal jednak można było je dostrzec.

– Co robisz? – Zapukał w futrynę i bez mojego pozwolenia wszedł do pokoju.

Otworzył szafę i schował do niej ubrania, po czym odwrócił sie w moją stronę.

– Oglądam blizny – odpowiedziałem.

– Mogę się przysiąść?

– Jak chcesz...

W kilku krokach podszedł do mnie i zaraz usiadł po mojej lewej.

– Siądź po prawej, jak chcesz oglądać.

Przesunąłem się, robiąc mu tym samym miejsce po prawej stronie. Zajął je i czułem, jak stykamy się ramionami.

– Na pewno chcesz patrzeć? – zapytałem, bawiąc się włoskiem na kostce.

– Chcę, ale jeżeli ty masz czuć się z tym źle, to nie muszę.

– Nie będę czuć się źle.

Nachyliłem się i jeździłem palcem po skórze pomiędzy lewą kostką a połową łydki, znajdując i dotykając blizny. Czułem na nich jego wzrok.

– Tutaj. – Wskazałem jedno miejsce. – Pierwszy raz, kiedy poszedłem trochę głębiej niż wcześniej.

– Ale... Tu chyba nic nie ma...

– Pochyl się, tak jak ja. Musisz być bardzo blisko, żeby zobaczyć.

Spojrzał na mnie pytająco i kiwnąłem głową na potwierdzenie, że może się zbliżyć. Pochylił się na około trzydzieści centymetrów od rany. Nadal trzymałem palec na wskazanej bliźnie.

– Mogę dotknąć? – zapytał nieśmiało. – Przepraszam, ale nadal nic nie widzę.

– Dotknij. Powiem, jakby coś się działo.

Trochę niepewnie wyciągnął palec i zbliżył go do mojej nogi. Zatrzymał go kilka centymetrów nad wskazywaną przeze mnie blizną. Sam się pochylałem, więc czułem jego policzek niemal przy swoim.

– Na pewno, Harry – dodałem. – Dotknij, nie boję się ciebie i wiem, że nie zrobisz mi krzywdy.

Dotknął opuszkiem palca mojej skóry i na moment nasze palce się zetknęły.

– Teraz trzymasz swój idealnie na bliźnie, którą ci wskazuję – powiedziałem.

𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz