Draco's POV
Znowu stoimy w poczekalni przed gabinetem Pana John'a Smith'a.
Potter wyłamuje palce ze stresu, co jeszcze bardziej mnie dobija. Czuję, że stresuje się tak przeze mnie.
– Przestań. – warknąłem nagle.
– Nie. – odpowiedział obojętnie.
Dodał jednak za chwilę:
– Ale co chcesz, żebym przestał robić?
– Przestań bawić się palcami. – dopiero teraz na niego spojrzałem.
Nagle przestał bawić się palcami i patrzył na mnie. W jego oczach były iskierki miłości. Jestem z nim tylko dlatego, że to dostrzegam.
Zrobiłem mały krok w jego stronę i złapałem go za dłoń. Splotłem nasze palce. Uśmiechnął się lekko i dał mi buziaka w policzek.
– Oddam później. – mruknąłem.
Nagle drzwi do gabinetu Pana Smith'a się otworzyły i stanął w nich wspomniany szatyn.
– Witam. – zaczął z uśmiechem John.
– Dobry Wieczór. – odparliśmy równocześnie.
Przewróciłem oczami i wszedłem do gabinetu, a za mną mój chłopak. Moment potem drzwi zamknął psycholog. Chwilę później usiedliśmy naprzeciw Smith'a.
– Jak się czujecie? – zapytał.
– Nie źle, ale wciąż nie jest dobrze. – odpowiedziałem.
– A Ty, Harry? – kontynuował.
– Nie wiem. – odparł.
– Co masz na myśli?
– Nic złego się nie wydarzyło, a nawet ten tydzień był bardzo spokojny jak na nas, a mimo wszystko czuję się źle. – powiedział Potter.
– Mhm. Wiesz może, dlaczego tak jest?
– Nie, ale myślę, że to może dlatego, że Draco się źle czuje, a ja tak średnio wiem, jak mam mu pomóc.
– Rozmawialiście o tym, jak możecie sobie nawzajem pomóc?
– Tak. – odpowiedziałem.
– I do czego doszliście? – John Smith spojrzał na mnie.
– Do tego, że będę informować Harry'ego na bieżąco. Było późno i nie byłem w stanie myśleć o tym.
– Świetnie. Wasze potrzeby się zmieniają z biegiem czasu i nie zawsze będziecie potrzebować tego samego, co teraz.
– Draco powiedział mi, że mógłbym się czasem zamknąć! – oznajmił z wielkim oburzeniem mój chłopak.
– Wiesz, Harry... Czasem trzeba się powstrzymać przed powiedzieniem tych paru słów za dużo. Rozmawialiście o tym, jakie to słowa?
– Nie. – odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.
– W porządku. Draco, czego chciałbyś, żeby Harry nie mówił? – kontynuował psycholog.
– Najbardziej przeszkadza mi, kiedy mówi mi, że jestem idiotą albo coś w tym stylu. – oparłem się o oparcie kanapy.
– A Tobie, Harry?
– Ta sama rzecz. – wymamrotał ze spuszczoną głową.
– Rozumiem, że bardzo trudne jest dla was to, by powstrzymać się przed nazwaniem tego drugiego idiotą albo podobnym wyzwiskiem?
– Tak. – odparł natychmiast brunet, wciąż ze spuszczoną głową.
– A dla Ciebie? – zwrócił się do mnie.
– Też. – przewróciłem oczami.
– Moglibyście spróbować w tym tygodniu nie nazywać się nawzajem różnymi wyzwiskami? Zresztą nie tylko w tym tygodniu, ale w ogóle.
– Myślę, że tak. – odpowiedziałem, zaskakując nawet siebie.
– Ja też, ale wątpię, żeby mi się udało. – słowa Potter'a zaskoczyły mnie jeszcze bardziej niż te moje.
– Bardzo doceniam to, że w ogóle chcecie spróbować. – Pan Smith się uśmiechnął.
Szatyn znowu zaczął pisać coś w swoim niezwykle kolorowym notatniku. Zawsze mnie ciekawi, co on tam pisze. Już go o to próbowałem pytać, ale nigdy nie chciał mi powiedzieć.
~•~
– Zrobiłeś sobie coś, Draco? – w końcu zadał to pytanie.
– Tak, ale bardzo mało. – odparłem.
Harry na mnie spojrzał. Czułem na sobie jego wzrok i kątem oka widziałem, że na mnie patrzy.
– Potter, mógłbyś na mnie, do cholery, nie patrzeć!? – warknąłem.
– Nie. – odparł.
– I to jest moment, w którym powinieneś się zamknąć. – westchnąłem.
Zanim schowałem twarz między dłonie, zauważyłem, że Smith nas obserwuje.
– Nie przeproszę. – oznajmił zielonooki.
– Wiesz, byłoby miło, gdybyś jednak przeprosił, ale jak nie, to śpisz dzisiaj w salonie.
Wyprostowałem się i spojrzałem na swojego chłopaka.
– W porządku, przepraszam! – krzyknął.
Uśmiechnąłem się słabo.
– Zadowolony? – prychnął.
– Tak. – odpowiedziałem mimo, że chciałem powiedzieć "nie".
– Jestem dumny z Ciebie, Harry. – zaczął John – Z czasem będzie wam coraz łatwiej przepraszać.
– Uhm... Dzięki? – mruknął brunet.
– Och, nie musisz dziękować. – zaśmiał się cicho.
~•~
– Draco? – przerwał ciszę mój chłopak, gdy po wizycie wracaliśmy do domu przez park.
Niebo było czarne i paliły się latarnie, które miały już swoje lata. Nie było zbyt dużo ludzi wokół nas ze względu na dość późną porę – dochodziła dwudziesta.
– Co? – odparłem, trzymając dłonie w kieszeniach płaszcza.
Śnieg chrzęścił nam pod stopami. Dzięki Merlinowi nie padało.
– Uhm... Mam pytanie. – oznajmił.
– Jakie? – spiąłem się, ale na szczęście nie okazałem tego.
– Bo ja... Uhm... Mógłbym potrzymać Cię za rękę?
Patrzył na mnie i mógłbym przysiąc, że jego policzki były wtedy na różowe, ale nie z zimna.
– Musisz mnie tak stresować? – westchnąłem – Oczywiście, że możesz.
– Dzięki. – odpowiedział z uśmiechem.
Wyjąłem jedną dłoń z kieszeni płaszcza i wyciąganąłem w jego stronę. Złapał ją po chwili i ścisnął lekko.
Zwykle nie trzymamy się za dłonie, gdy idziemy razem przez miasto, bo boimy się, że ktoś nas napadnie i pobije.
Widziałem mały, ale szczery uśmiech na jego twarzy. Jak może się tak cieszyć tylko dlatego, że trzyma moją dłoń?
– W poczekalni powiedziałeś, że oddasz buziaka, którego Ci dałem. – zaczął cicho.
– I co w związku z tym? – zapytałem.
– Zamierzasz go oddać? – spojrzał na mnie.
– Tak. – powiedziałem.
Stanąłem i zaraz po mnie on też stanął, nadal trzymając mnie za dłoń. Drugą rękę ułożyłem na jego talii, po czym przybliżyłem się i złączyłem nasze usta.

CZYTASZ
𝑻𝑰𝑴𝑬 // 𝒅𝒓𝒂𝒓𝒓𝒚
FanfictionCo, gdyby Draco i Harry chodzili do psychologa? I gdyby ich związek wisiał na włosku? Czyli powojenne Drarry, gdzie Draco i Harry są już razem, ale niesamowicie się im nie układa. Draco podjął wielki krok - zaczął chodzić do psychologa, żeby zmienić...